The Other Wine Co. Grenache 2015
The Other Wine Co. McLaren Vale Grenache 2015
Trzy dobre wiadomości od importera Wines United. Po pierwsze, ten specjalista od Australii i Nowej Zelandii połączył siły (na razie „operacyjnie”) ze specjalistą od RPA – South Wine. Dobry skutek tej pre-fuzji to m.in. dostępność wszystkich win Wines United w firmowym sklepie South Wine na ul. Młocińskiej na warszawskich Powązkach. To duży postęp, bo dotąd ten imponujący katalog był rozproszony po różnych sklepach, a własnej winoteki Wines United nie miało.
Dwie kolejne dobre wiadomości to dwa nowe wina z hipstersko-jubilerskiej winiarni The Other Wine Co. Tytułowy Grenache 2015 jest wprost przepyszny, a przy tym wpisuje się w poruszany już przez nas wątek „nowej Australii” – nie ma tu bowiem ani grama dżemolady, ani kropli eukaliptusa, jest bezbeczkowa, soczysta malina, która smakuje jak nad Rodanem, i to tym poważniejszym, bo jest to i wino bardzo długie, i bardzo głębokie. Piłbym! ♥♥♥♥
Na równie wysokim poziomie uplasowałbym Adelaide Hills Pinot Gris 2015. Pinot Gris to gorący temat na antypodach, lecz zarówno australijskie, jak i nowozelandzkie wersje tego szczepu są często albo słodkawe, albo bardzo proste, albo jedno i drugie. A tutaj mamy sporą rozłożystość w bukiecie (marcepan, pieczone jabłka, pieprz) i głębię smaku, wino nie ma cukru, za to ma tylko 12,5% alk. i przy swojej niewątpliwej powadze jest bardzo pijalne. Beczki brak, jest za to kwas, odświeżenie i radość picia. Zarówno Pinot Gris, jak i Grenache kosztują uczciwe za tę jakość 99 zł. ♥♥♥♥
Przy okazji spróbowałem ponownie jedną z gorętszych dziś etykiet w Australii – Shaw & Smith Adelaide Hills Chardonnay M3 2013. To właściwie modelowe „Chardonnay 2.0”, czyli zapominamy o beczkowo-karmelowych ekscesach dnia wczorajszego, poszukujemy lekkości, pijalności, burgundzkiej przejrzystości. A osiągamy to zbierając winogrona wcześniej (tutaj 13,5% alk., w wielu winach z tego nurtu nawet 12%), rezygnując całkowicie z nowej dębiny, a czasem nawet z małych beczek na rzecz 400-, 500-litrowych. I przede wszystkim unikamy fermentacji jabłkowo-mlekowej, czyli zamiast masła i wanilii zostawiamy w winie pierwotne aromaty jabłka, gruszki, a nawet cytryny. Wciąż mamy jednak bardzo poważne Chardonnay do cięższych dań restauracyjnych albo odłożenia w piwnicy na 5–6 lat. Albowiem na razie wino nie jest w pełni rozwinięte i dopiero ostatni łyk, po 40 minutach w kieliszku, jest najciekawszy (149 zł). ♥♥♥♡
Źródło win: udostępnione do degustacji przez importera.