Singaraja Hills
Singaraja Hills Anggur Merah Indico
Panie i Panowie, mam dla Was dzisiaj prawdziwy frykas! Czegoś takiego jeszcze nie było na Winicjatywie ani w ogóle nigdzie!! Po raz pierwszy recenzujemy wino z… Indonezji! I to nie byle skąd – ze słynnego regionu Singaraja na wyspie Bali!! To jedyne na świecie miejsce, gdzie w ciągu roku zbiera się winogrona nie jeden raz (jak wszędzie), nie dwa razy (jak w równikowych winnicach Brazylii), ale aż trzy razy!!! Trzy razy więcej winiarskiego szczęścia z Indonezji. W dodatku winnice są prowadzone biodynamicznie!!!! Trzy razy więcej ziołowych herbatek i krowiego nawozu w winnicy w ciągu roku!!
Panie i Panowie, jest to też pierwszy raz w historii, gdy my recenzujemy, a Wy czytacie o winie ze szczepu Alfonso!! Ta nazwa mówi wszystko! Jest to po prostu absolutnie najgorsze wino, jakie kiedykolwiek degustowaliśmy! Nieprawdopodobnie ohydne! Pachnie jak bandaż świeżo opadły z trędowatego! A smakuje jeszcze lepiej!!! Jak sfermentowana jesień średniowiecza! Esencja życiowego smutku chłopa pańszczyźnianego w tropikach!! Tego nie da się opisać – to trzeba spróbować!!! Do dostania na indonezyjskich lotniskach za jedyne 168 500 rupii!
Panie i Panowie, w naszym życiu za dużo jest smutku. Za dużo narzekamy, że banderole, akcyza i VAT, że Michel Rolland upodobnił wszystkie wina do siebie, że starej Riojy już nie ma, że w Biedronce słaba oferta win hiszpańskich. Więcej życzliwości! Więcej optymizmu!! Napijcie się kieliszek indonezyjskiego Singaraja Hills, a docenicie nawet swojskie El Sol. Zapewniam Was – El Sol jest naprawdę całkiem dobrym winem!!!!
Za udostępnienie wina dziękuję Łukaszowi Kalinowskiemu z Pracowni Przygód.