Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Sankt georgener – ojciec marnotrawny

Komentarze

Jeszcze niedawno o ojcu grüner veltlinera wiadomo było tylko tyle, że kiedyś istniał, po czym zapadł się pod ziemię, pozostawiając syna z matką – traminerem. Ale okazało się, że zaszył się po prostu na sto, a może i więcej lat w starej winnicy Viehtrift w wiosce Sankt Georgen w Burgenlandzie, która od pół wieku służyła rolnikom za miejsce wypasu bydła. Zachował się, biedaczysko, pod postacią osamotnionego i ledwo zipiącego prefilokserycznego krzewu. Z braku lepszych propozycji nazwano go po prostu sankt georgener.

Nowe nasadzenia. © Georgirebe.at

Odkrycia krzewu dokonali w 2000 roku członkowie lokalnego stowarzyszenia Dorfblick, zajmującego się historią rolnictwa Sankt Georgen. Jeden z nich zapamiętał, jak ojciec zabrał go do Viehtrift, pokazując najstarszy krzew w okolicy. W 2003 próbki znaleziska przekazano instytutowi winiarstwa w Klosterneuburgu, który ocenił, że jest to niezidentyfikowana dotąd odmiana, ale nie od razu powiązał ją z grüner veltlinerem. Dopiero 2007 roku badania genetyczne wykazały ponad wszelką wątpliwość, że odnaleziono faktycznego ojca (lub matkę, jak wolą niektórzy) flagowej odmiany Austrii. W 2011 stary krzew padł ofiarą wandali, którzy bezskutecznie próbowali go ściąć piłą. Nie zniszczyła go filoksera, nie zniszczyły krowy, tym bardziej nie poradziło sobie dramatycznie niskie IQ.

Lokalni winiarze szybko zabrali się do rewitalizacji odmiany. Powstało stowarzyszenie winiarzy z Hansem Moserem na czele, które nasadziło tysiąc nowych krzewów. W 2014 roku zaprezentowano pierwszy rocznik wina, a w tym roku, na VieVinum kolejny – 2017 – który zabutelkowano w niewielkiej ilości. Wino póki co kryje się pod bezpretensjonalną nazwę Wein i nie mniej pretensjonalnie smakuje. Jest zdecydowanie bardziej aromatyczne od przeciętnego veltlinera, kwiatowo-brzoskwiniowe, a pokrewieństwo z potomkiem zdradza nuta pieprzu. W ustach pikantne, z niską kwasowością i niezłą strukturą. Trudno sankt georgenera pokochać wielką miłością od pierwszego kieliszka, ale grunt, że powrócił. ♥♥♥

Do Austrii podróżowałem na zaproszenie Austrian Wine Marketing Board.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.