Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Głębia z Austr(al)ii

Komentarze

Wina Salomon Estate poznałem parę lat temu. Bertold Salomon, jeden z moich ulubionych winiarzy austriackich, postawił obok swoich cudownych Rieslingów i Grüner Veltlinerów jakieś butelki z czerwonym płynem o nazwie Shiraz. Pukałem się w czoło, bo jak można prawą ręką robić te niezapomniane, aromatyczne, czyste jak kryształ górski wina białe, a lewą – dżem z konfitury polany syropem klonowym, bo tak smakuje wiele australijskich Shirazów.

Bertold Salomon
Bertold Salomon. © Werfring.org.

Pierwszy smak to był szok. Konfitura, ale z soczystej porzeczki, zamiast syropu klonowego – doskonała kwasowość; zamiast tłustości masła orzechowego – równowaga i wytrawność jak w dobrym winie europejskim. Na jednej z degustacji Bertold Salomon w skarpecie podał swoje Alttus 2001 (pierwszy rocznik Shiraza bardzo długo dojrzewanego w butelce) a w drugiej – Penfolds Grange 2001, najsłynniejsze wino australijskie (minimum 250€). Bodaj wszyscy obecni wyżej ocenili Alttus właśnie dzięki europejskiemu sznytowi i głębi.

Salomon Estate Bin 4 Baan Shiraz & Co. 2010
Na dobry australijski początek.

Dziś na zaproszenie importera Roberta Mielżyńskiego australijskie Salomon Estate prezentował winemaker Mike Farmilo (do 1997 r. główny enolog grupy Penfolds, o ironio odpowiedzialny m.in. za Grange). Spotkanie potwierdziło to, co już wiedzieliśmy – wina Salomon Estate są świetnie zrównoważone, pełne, ale nie ciężkie, intensywne, ale nie przerysowane. Jednym z ciekawszych elementów była obecność w nich zapachu eukaliptusa, tak rozpoznawalnego dla australijskich Shirazów i Cabernetów. Gdy jest go za dużo, wino zamienia się w mydlaną drogerię z galerii handlowej. U Salomona tego eukaliptusa jest tyle, ile świeżo zmielonego pieprzu w dobrze ugotowanym daniu.

Salomon Estate Fleurieu Peninsula Shiraz Viognier 2009
Najlepszy zakup z degustowanych win.

Bin 4 Baan Shiraz & Co. 2010 (59,70 zł) to super Shiraz wagi średniej, o bardzo głębokim aromacie ciemnych owoców, kremowej fakturze, dobrej długości, raczej bez garbników, ale trochę gorzkawe w końcówce. W swojej cenie bardzo poważne wino. Norwood Shiraz Cabernet 2010 (20% tego ostatniego) jest bardziej zaczepny, z nutami czerwonej i czarnej porzeczki; ekstrakt jest odmierzony perfekcyjnie, a w smaku zaskakuje świetna kwasowość, rzeczywiście przypominająca wina z Europy (79 zł). Pod nazwą Finniss River mamy do wyboru Cabernet Sauvignon 2008 (136 zł)  o lekkim zapachu eukaliptusa i porzeczkowej konfitury, łagodny i głęboki, albo Shiraz 2009 (152 zł), najbardziej australizujące wino w gamie producenta (14,5% alk.), dżemowate i ziołowe w zapachu, w smaku głębokie, o świetnej fakturze. Czas mu z pewnością pomoże, ale mnie to wino podobało się mniej niż Fleurieu Peninsula Shiraz Viognier 2009, kolejne wino o niesłychanej w Australii świeżości, wypolerowanych garbnikach i świetnej złożoności (112 zł). Ze względów cenowych (280 zł) trudno jest mi energiczniej polecać czołową etykietę Alttus 2003, ale z pewnością jest to jedno z lepszych australijskich win czerwonych, jakie piłem. Powoli starzejące się, nadal ma mnóstwo owocu, świeżości i złożoności, uderza, ale nie powala koncentracją, bo ekstrakt – jak zawsze w tych winach – jest świetnie wymierzony. Jako ciekawostkę spróbowaliśmy też win Salomon & Andrew z Nowej Zelandii: Marlborough Sauvignon Blanc 2011 jest bardzo dobry, świeży, owocowy, choć nieco stereotypowy i chyba za drogi jak na emocje, których dostarcza (72 zł). Za to Central Otago Pinot Noir 2010 swą głębią i świetną struktura pokazuje, dlaczego ta apelacja należy do najbardziej prestiżowych na świecie (110 zł, niestety).

Salomon & Andrew Sauvignon Blanc & Pinot Noir
Papuzie białe, czereśniowe czerwone.

Tajemnicą sukcesu Salomon Estate jest terroir (tak, w Australii też jest coś takiego) – w odróżnieniu od izolowanych, bardzo gorących miejsc takich ja Barossa czy McLaren Vale winnice w Finniss River leżą na wzgórzach bezpośrednio wystawionych na działanie zimnych oceanicznych prądów, dzięki czemu unika się przejrzałości winogron, astronomicznego alkoholu i drastycznego spadku kwasowości. A inną sprawą jest niesamowity profesjonalizm australijskich winemakerów, którzy bardzo uważają na rynkowe reakcje, bez przerwy szukają dla swoich win lepszej równowagi i ekspresji. Wina czerwone trzymane są na skórkach jedynie 5–7 dni, nie ma żadnej agresywnej ekstrakcji, stosuje się tylko pompowanie moszczu (pumping over), przez co z gron nie ekstrahuje się zbyt wielu garbników. Terroir i elegancja – to rzeczywiście przyczółek Europy na antypodach.

Lubię! – kliknął Shiraz.

A na koniec parę słów o winach z Australii i czy Shiraz jest już passé opowiada winemaker Mike Farmilo:


Degustowałem na zaproszenie importera Roberta Mielżyńskiego.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Marek

    Panie Wojciechu wszystko OK tylko zastanawiam sie jaki jest sens pić wino australijskie które smakuje (ma styl) wina europejskiego? czy rzeczywiście jest to zaleta? Wydaje mi sie że ocenę wybitną powinno dostać wino australijskie o takiej osobowości stylu i smaku że nie ma wątpliwości że to jest australijski shiraz bądź shiraz/cabernet. Prosze sobie wyobrazić sytuacje kiedy konsument ma zamiar spróbowac australiski shiraz i otwiera wino a ono swoim stylem przypomina wina z Doliny Rodanu, nawet jeśli w pozytywnym tego znaczeniu. Czy to naprawdę jest zaleta w sensie bezwzględnym i o to chodzi?
    Wydaje mi się że również, że typowa według pana cecha win australiskich z zwłaszcza shiraz:dżem z konfitury polany syropem klonowym to jednak gruba przesada mimo że rozumiem pańską hiperbole.
    One mają swój styl, ale to nie oznacza że są niepijalne i karykaturalnie niezrównoważone.
    Nie jestem przekonany czy robienie w Australii wina stylowo europejskiego to jest rzeczywiście dobra zmiana.
    Czy według Pana sytuacja w której teoretycznie na Podkarpaciu jakis producent stworzyłby wino Cabs/merlot, które byłoby kopią stylistyczną Bordeaux ( powiedzmy że bardzo udaną) byłaba dobra? A gdzie typowość dla danego regionu np. Podkarpacia czy Australii?

    • Sstar

      Marek

      Ludziom (europejczykom;-) ten Grange 2001 bardzo się podobał i wydawał się lepszy niż europejskie Brunello Lisinich czy Bierzo Corullon Palaciosa:-)
      http://www.sstarwines.pl/wino10859

    • Wojciech Bońkowski

      Marek

      Pana wątpliwości są uzasadnione a pytanie ciekawe. Jednak po pierwsze, wina Salomon smakują całkiem australijsko. Tyle że są lepiej wyważone, mają lepszą kwasowość i w tym sensie można je porównywać do Europy. Jednak w ciemno nie sposób byłoby je pomylić np. z Cotes du Rhone, chociażby ze względu na eukaliptusowe aromaty które od razu zdradzają Australię. Dlatego pisałem o nich jako (jednych z) najbardziej europejskich z Australii, a nie europejskich.

      Druga sprawa: te kwestie stylistyczne nie są zerojedynkowe. Możemy mówić o elementach, każde wino złożone jest z wielu elementów z których jedne są bliżej „średniego wina australijskiego” a inne dalej. Dlatego w przypadku Salomona nie jest tak, że konsument kupuje wino z Australii a dostaje w smaku Rodan. On dostaje Australię, ale z nowymi elementami. Oczywiście wszystko jest względne i niektórzy będą woleli Australię złożoną tylko z tych „starych” elementów, a inni (takich jest coraz więcej sądząc po tendencji konsumenckiej w Australii i nie tylko) z zadowoleniem witają te zmiany.

      I wreszcie sprawa typowości. Czy mamy ją utożsamiać nawet z wadami wina? Bo brak równowagi, przesadny alkohol, zbyt niska kwasowość którą trzeba korygować – są wadami którymi kiedyś grzeszyło wiele win australijskich. Tak jak wiele Bordeaux ongiś grzeszyło brettem i niedojrzałością, włoskich – lekkim utlenieniem, niemieckie miały ogromne dawki siarki, itd.
      Kiedy wprowadza się modyfikacje do tych stylów, mające na celu lepszą równowagę win i usunięcie wad, zawsze podnoszą się głosy że wina stają się mniej „typowe”, „klasyczne”, „odchodzą od tradycji”. Gdy mijają emocje, po paru latach wszyscy stwierdzają że wina są lepsze niż kiedykolwiek. Okazuje się że typowość może zasadzać się na innych cechach niż dawniej sądzono. Sam Pan wie że dzisiaj inaczej się patrzy na typowość Pomerola czy Saint-Emilion niż dawniej, np. że mogą mieć dłuższy potencjał dojrzewania niż dawniej dzięki większej staranności w uprawie i koncentracji.

      Sądzę że tak właśnie jest z Australią. Wolałbym myśleć że alkohol powyżej 15% nie musi być typową cechą win z tego kraju. Że typowość w największym stopniu wiąże się z cechami terroir, a nie decyzjami winemakerów często podyktowanymi przez rynek (chociaż takie cechy też wpływają na ogólny styl win z danego kraju).

      • Marek

        Wojciech Bońkowski

         Moze ma Pan i racje, chociaż nie jestem w stanie zupełnie wyzbyć się myśli że takie typowe dla Australii elementy jak aromaty eukaliptusa związane sa już tylko z aromatem szczepu czy to shiraz czy cabernet rosnącego w Australii natomiast już żadnych elementów związanych z australijską tradycją „winemaking” i pewnym stylem już w takim winie nie ma. Nawet tych dobrych australijskich tradycji  bo oprócz win niezrównoważonych i z wadami przecież przez ostatnie 50 lat produkowano tam również wina doskonałe o własnym stylu, innym niż w Europie.

        • Wojciech Bońkowski

          Marek

          Eukaliptus to akurat pochodzi o olejków wydzielanych przez drzewa eukaliptusowe, które osadzają się na gronach. W tym sensie to jest typowe dla terytorium, a nie dla szczepu, tym bardziej że te drzewa np. w Europie w ogóle nie występują (poza Portugalią).

          Oczywiście że w AUS powstawały wina doskonałe we własnym stylu, ale ten styl ciągle ewoluuje (w AUS szybciej niż gdzie indziej) i przejmuje właśnie elementy innych stylów, nadal pozostając czymś osobnym. Normalne zjawisko ale sprawiające że dyskusja nad tym czy dany element jest charakterystyczny dla jakiego kraju staje się bardzo względna.

          • Sławek Chrzczonowicz

            Wojciech Bońkowski

            Wojtek, na Korsyce eukaliptusów rośnie do cholery

          • Wojciech Bońkowski

            Sławek Chrzczonowicz

            Może inny rodzaj? Bo przecież w żadnym winie korsykańskim w życiu tej tak charakterystycznej nuty nie wyczułem. A jest ona powszechna w Australii, Chile i zdarza się w Alentejo.
            Mnie się ona intuicyjnie wydaje zapachem typu pirazynowego, występujących w odmianach które mają takie skłonności (CabSauv, CabFr, Syrah, Malbec, Carmenere) ale od wielu enochemików dostałem zapewnienie, że jedynym źródłem tego zapachu są drzewa rosnące wśród winnic.

          • Sławek Chrzczonowicz

            Wojciech Bońkowski

            Możliwe, choć nuty eukaliptusowe wyczuć można w niektórych winach z Calvi, przede wszystkim tych, w których w kupażach występuje także, grenache, jak Clos Reginu, ja bym sie przychylal to wersji, że to są aromaty z gron, ale nie wiem

          • monty

            Sławek Chrzczonowicz

          • Marek

            Wojciech Bońkowski

             Cytat: Eukaliptus to akurat pochodzi o olejków wydzielanych przez drzewa eukaliptusowe, które osadzają się na gronach.

            Dokładnie to miałem na myśli, może wystarczająco jasno nie napisałem. Chodzi o to że ten aromat jest zwiazany z miejscem w którym rosną winogrona a nie z techniką robienia win w Australii.
            I teraz skoro w ciemno Pan rozpoznał pewne „australijskie” aromaty to czy tylko one wskazywały na pochodzenie wina bo charakter i styl win był już europejski? Tak tylko się zastanawiałem.

      • Marek

        Wojciech Bońkowski

         Cytat:
        „Sam Pan wie że dzisiaj inaczej się patrzy na typowość Pomerola czy
        Saint-Emilion niż dawniej, np. że mogą mieć dłuższy potencjał
        dojrzewania niż dawniej dzięki większej staranności w uprawie i
        koncentracji.”
        Przypomina mi się historia jak Parker gorąco poopierał zmiany idące w tym kierunku wdrażane przez Gerarda Perse w jego posiadłosciach w latach 90, podczas gdy inni francuscy „tradycjonaliści” pukali się w czoło. Z czasem okazało sie że i Perse i Parker mieli racje co wprowadzonych zmian w Pavie Decesse, Monbousquet a szczególnie Pavie.
        Wiadomosć z ostatniej chwili, dzisiaj ogłoszono zmianę klasyfikacji win w St. Emilion obecnie wygląda tak:
         Premier Grand Cru Classé ‚A’

        Château ANGÉLUS

        Château AUSONE

        Château CHEVAL BLANC

        Château PAVIE

        Premier Grand Cru Classé B

        Château BEAU-SÉJOUR BÉCOT

        Château BEAUSÉJOUR DUFFAU-LAGARROSSE

        Château CANON

        Château CANON-LA-GAFFELIÈRE

        Château FIGEAC

        Clos FOURTET

        Château LA GAFFELIÈRE

        Château LA MONDOTTE

        Château LARCIS-DUCASSE

        Château PAVIE-MACQUIN

        Château TROPLONG-MONDOT

        Château VALANDRAUD

        Gratulacje dla Angelusa i Pavie!
        Zresztą taki news chyba wymaga osobnego artykułu na WI , nieprawdaż?

        • Wojciech Bońkowski

          Marek

          Marek Bieńczyk jest obecnie w Bordeaux i po weekendzie przedstawi najnowsze wiadomości z komentarzem.

  • Jacek Taranko

    Ja z tej baterii polubiłem Norwood Shiraz i Cabernet. Wino dla mnie. bez pretensji, zrównoważone i australijskie.

  • Anonim

    Wina Salomon Finnis River Shiraz 07 i 08 degustowałem trzykrotnie. Za każdym razem nie mogłem oprzeć się wrażeniu dobrze, ba! bardzo dobrze wykonanej roboty! Wino czyste, technicznie nienaganne z cudownym nosem i strukturą…słowem wino z „photoshopa”. Z czasem nudnawe i niezbyt intrygujące jak dziewczyna z okładki pisma dla panów, bez defektu ale mało rozwijająca. Warto wypić bo trzyma poziom…ale raz, góra dwa!