Fée des Bulles
Sablonnettes Fée des Bulles
Dziś polecam wino trochę szalone, albo nawet więcej niż trochę. Polecił mi je szalony Philippe de Givenchy, właściciel sklepu winiarskiego na ul. Wilczej w Warszawie, orędownik win naturalnych, biodynamicznych, a zwłaszcza bezsiarkowych. Wina bez siarki stanowią 0,001% produkcji światowej, bo bardzo trudno je zrobić i trudno je sprzedać; pijącego trzeba przygotować, a i on sam musi się otworzyć na ich dziwne smaki i zapachy. Te ostatnie są często trochę zwierzęce, ziemiste, „wiejskie” albo z kolei ciut utlenione (wszechobecne nuty szarlotki i obitego jabłka). Wynagradzają to zwykle smakiem, który jest bardziej intensywny i wielowymiarowy niż win „technicznych”.
Tyle ostrzeżeń, choć nie są potrzebne, bo „Wróżka Bąbelków” z naturalistycznej winiarni Sablonnettes w Dolinie Loary nie jest winem agresywnym czy śmierdzącym. Zamiast szarlotki mamy głównie cytrynę, drożdże oraz nutkę aspiryny. Wino jest lekko musujące, trochę jak Prosecco (powstaje metodą tzw. metodą pradawną spontanicznej fermentacji; szczep: Chenin Blanc). Nawspanialsza w tym winie jest intensywność, ta flaszka naprawdę oddycha pełną piersią, jest niesamowicie wyrazista; dawno nie piłem tak wyostrzonego, tryskającego energią, żywotnego wina.
To nie jest wino dla wszystkich, lecz jeżeli jesteście ciekawi świata, gotowi na przygodę, niekoniecznie macie zawsze ochotę na chilijskie Chardonnay z supermarketu – dajcie mu (i sobie) szansę. To niezwykłe doświadczenie. Są takie wina, które się na długo zapamiętuje i Fée des Bulles jest jednym z nich. (63,80 zł, La Cave Philippe de Givenchy)
Źródło wina: otrzymane od importera jako dodatek do zakupu innych win.