Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Fée des Bulles

Komentarze
Sablonnettes Fée des Bulles
Bajkowe bąbelki znad Loary.

Sablonnettes Fée des Bulles

Dziś polecam wino trochę szalone, albo nawet więcej niż trochę. Polecił mi je szalony Philippe de Givenchy, właściciel sklepu winiarskiego na ul. Wilczej w Warszawie, orędownik win naturalnych, biodynamicznych, a zwłaszcza bezsiarkowych. Wina bez siarki stanowią 0,001% produkcji światowej, bo bardzo trudno je zrobić i trudno je sprzedać; pijącego trzeba przygotować, a i on sam musi się otworzyć na ich dziwne smaki i zapachy. Te ostatnie są często trochę zwierzęce, ziemiste, „wiejskie” albo z kolei ciut utlenione (wszechobecne nuty szarlotki i obitego jabłka). Wynagradzają to zwykle smakiem, który jest bardziej intensywny i wielowymiarowy niż win „technicznych”.

Tyle ostrzeżeń, choć nie są potrzebne, bo „Wróżka Bąbelków” z naturalistycznej winiarni Sablonnettes w Dolinie Loary nie jest winem agresywnym czy śmierdzącym. Zamiast szarlotki mamy głównie cytrynę, drożdże oraz nutkę aspiryny. Wino jest lekko musujące, trochę jak Prosecco (powstaje metodą tzw. metodą pradawną spontanicznej fermentacji; szczep: Chenin Blanc). Nawspanialsza w tym winie jest intensywność, ta flaszka naprawdę oddycha pełną piersią, jest niesamowicie wyrazista; dawno nie piłem tak wyostrzonego, tryskającego energią, żywotnego wina.

To nie jest wino dla wszystkich, lecz jeżeli jesteście ciekawi świata, gotowi na przygodę, niekoniecznie macie zawsze ochotę na chilijskie Chardonnay z supermarketu – dajcie mu (i sobie) szansę. To niezwykłe doświadczenie. Są takie wina, które się na długo zapamiętuje i Fée des Bulles jest jednym z nich. (63,80 zł, La Cave Philippe de Givenchy)

Źródło wina: otrzymane od importera jako dodatek do zakupu innych win.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Mkonwicki

    Bardzo lubię to wino, choć Astrolabe jeszcze bardziej.

    • Wojciech Bońkowski

      Mkonwicki

      Ja też lubię Astrolabe, ale jest bardziej „szarlotkowe”, a Fée wydało mi się bardziej zrozumiałe dla nienaturalistów. Pozdro!

      • Mkonwicki

        Wojciech Bońkowski

        Astrolabe wydawało mi się mocniej musujące i kwaśniejsze, 
        Fée miało więcej cukru. Choć pewnie takie porównania nie mają wielkiej wartości, przypuszczam, żę w tym typie win jest większa zmienność między butelkami niż zwykle. 
        Fée piłem raz, ale Astrolabe dwa razy i różnice były spore. Pozdro! :)

        • Sstar

          Mkonwicki

          Nie tylko MKonwickiemu, ale i MdCC Bąbelkowa Wróżka smakowała: http://www.sstarwines.pl/wino11502

        • Wojciech Bońkowski

          Mkonwicki

          Musowania było sporo :-) Cukru też, co prawda, ale kwas jest tak wysoki, że celowo nie wspominałem o „półwytrawności”, bo ogół uzna to wino za kwaśne, jestem pewien.
          Różnica pomiędzy butelkami – na pewno. To czar win naturalnych, choć w sumie dużo się ostatnio pisało o różnicach pomiędzy flaszkami win ultratechnologicznych z Biedronki, vide casus Orvieto Cipressi, o którym już nie wiadomo co myśleć, jeśli się czyta drastycznie odmienne opisy.