Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Rozkminka

Komentarze

Największy skandal dyplomatyczny III Rzeczpospolitej przeszedł właściwie bez echa. Otóż w 1995 roku, tuż po zwycięstwie wyborczym Aleksandra Kwaśniewskiego, niektórzy małopolscy politycy sondowali zupełnie na poważnie, jak europejska wspólnota zareagowałaby na fakt ogłoszenia przez Małopolskę, twardo stojącą wówczas po stronie Wałęsy, autonomii lub wręcz secesji!

Ten historyczny, choć dziś całkowicie zapoznany z niewiadomych względów fakt ma dla mnie doniosłe znaczenie – mówi bowiem o Inności. O autonomii, która wcale nie wymaga ogłaszania. O przedziwnej mieszance konserwatyzmu i dezynwoltury, która kazała snuć Krakusom takie, a nie inne fantastyczne rojenia o niezależności od Warszawy. Wielu upatrywałoby źródła tego szaleństwa inności w historii politycznej. Wszak gdy w Marchii Wschodniej szalała Hakata, a Priwislanskij Kraj cierpiał pod carskim knutem, galicyjscy posłowie do Rady Państwa jak gdyby nigdy nic zajadali się w Wiedniu kanapkami u Trześniewskiego (lokal czynny do dzisiaj przy Dorotheergasse 1, pyszne tartinki popijać należy ichniejszym sektem), nic więc dziwnego, że polityczna ewolucja poszła w nieco innym kierunku a jej ślady widoczne są do dziś…

Ja jednak wskazałbym raczej na kminek.

Kminek
© Przyprawowo.pl.

Kminek to jest nasza galicyjska nić Ariadny, która pozwala nam w każdej chwili wyjść z labiryntu kolejno numerowanych Rzeczypospolitych i powrócić do c.k. dziedzictwa. Jak Hindus w Londynie zajada się curry, jak w Warszawie Wietnamczyk pochłania zupę pho, tak Galicjanin rozgryza ziarna kminku, by cofnąć się o kilka ogniw w łańcuchu bytów i poczuć ducha niegdysiejszej środkowoeuropejskiej wspólnoty.

Oczywiście, ta nasza kminna skłonność spotyka się z niezrozumieniem, czasami wręcz z niechęcią. Osoby niespełna rozumu nie trawią go w ogóle, fanatycy chcą mielić i dozować oszczędnie. Dobrym sposobem przeciwdziałania temu ostracyzmowi może być odpowiednie dopasowanie do dania z kminkiem wina – w ten sposób ta kojarzona zwykle z piwem przyprawa zyska swoistej powagi.

Kminek z głębi swego jestestwa najbardziej przynależy daniom tłustym i kwaśnym. Świetnie czuje się w chlebie na zakwasie, z ciastem drożdżowym, w sosie z duszonej cebuli, doskonale pasuje do wieprzowiny. Obok galicyjskiej, poczesne miejsce przyznaje mu kuchnia czeska – i tu szukałbym właśnie ciekawego winnego tropu do potraw na kminku w znacznym stopniu opartych.

Josef Abrle Muskat Moravsky
Josef Abrle Muskat Moravsky. © vinnypavouk.cz.

Perwersyjnie jednak nie wśród czerwonych, ale wśród białych win z Moraw, tych cięższych, pełniejszych, bogatszych aromatycznie – by mogły stawić czoła kminkowi – o alkoholu i kwasowości, które się tłustości nie kłaniają, których ziołowość ładnie się sparuje z otchłanną głębią kminkowego smaku. Doskonale się spiszą w tej roli np. muszkaty morawskie, sprawdzi się pálava – warto spróbować biodynamicznych, postrzelonych nieco wersji tych win od winohradnika Josefa Abrlego, dostępnych w Wine Garage przy ul. Poselskiej 20 w Krakowie – albo odmiana aurelius, choćby ta od Radomila Balouna, do kupienia w Winomanie przy ul. św. Tomasza 7.

Radomil Baloun
Radomil Baloun. © Sedmicka.cz.

Przy najbliższej nadarzającej się okazji proponuję zatem solidną porcję wieprzowej pieczeni z duszoną kapustą z kminkiem, a do tego butelkę pálavy. Jedzmy, pijmy, rozgryzajmy ochotnie, bez lęku kminkowe ziarenka – ziarenka prawdy o przeszłości i przyszłości.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Izabela Kamińska

    Idę rozgryźć kminek, pradziadka powspominać… I wino na wieczór schłodzić powoli…

  • pawelB

    moja babcia robiła w domu smażony ser z kminkiem (w pewnych okresach był on nawet produkowany przez lokalne mleczarnie, jako ser kujawski) coś w rodzaju łącznika między serem białym a żółtym – ogniwem łączącym był kminek. Przez większość ludzi znienawidzony miał u mnie swoje 5 minut w szkole podstawowej, kiedy rozkminiałem bułki z kminkowym serem straight from kujawy. wina wtedy oficjalnie nie piłem, ale bliskość kombinatu owocowego z miasta królów – Kruszwicy, siała spustoszenia w 15-letnich wątrobach i rozluźniała więzy moralne przygotowując nas do czasów licealnych, gdzie upadek następował nieodwracalnie i błyskawicznie.

  • Gabriel@dotrzechdych.pl

    Naprawdę fajny tekst! A poza tym lubie kminek na potęgę!

  • Winefit

    Ktoś jeszcze potrafi tak pisać..? Wartko, stylowo, ciekawie, na temat :)

  • Inki

    Z kuchni imperium Najjaśniejszego Pana:
    – zupa kminkowa z wygotowanych w rosole – lub uprazonych na smalcu – ziarenek
    – wspomniany przez pawelB ser „zgliwiały”, cuchnący solidnie, z obowiązkowym właśnie towarzystwem kminku :)

    Wyznać muszę przy okazji, że jestem wielkim fanem grzanek z chleba który prażył się razem z kminkiem. Polecam tez sprawienie sobie młynka na kminek i mielenie na bieżąco. Aromat rewelacyjny!

    • pawelB

      Inki

      rodzi się grupa kmin fanów. nie będziemy mieli szalików, ale będziemy rzucać kminkiem na kmeczach

      • Marek Bienczyk

        pawelB

         W dawnych czasach, zanim zacząłem interesować się winem, robiłem koktajle alkoholowe. Najlepszy nazywał się „Kminek dla dziewczynek”, ale nie zdradzę receptury.
        Wreszcie ktoś docenił króla przypraw, dzięki panie Kubo!

        • Izabela Kamińska

          Marek Bienczyk

           Ja doceniam od lat, on stanowi tajemnicę mojej pysznej salsy na Cinco de Mayo (to już tuż tuż!)! Ale nie zdradzam znajomym, że używam, bo prawdą jest, że ludzie bronią się przed kminkiem rękami i nogami, nie wiedzieć czemu!