Špigle & Bočky 2012
Richard Stávek Špigle & Bočky 2012
Myślałem, że w świecie wina nic mnie już zdziwi. Piło się już przecież wszystko – wino z Bornholmu, Zielonego Przylądka, a nawet z Suwałk. Na coś takiego jednak nie byłem przygotowany! Czeskie wino naturalne? Kto to słyszał?! To tak jakby czeski film nakręcił nagle Antonioni. Przecież wina czeskie (pardon, morawskie) to zazwyczaj szczodrze zasiarkowane i doznające błogosławieństw cukru resztkowego trunki dla całkiem mocno stąpających po ziemi, tej ziemi, winoturystów.
A jednak. Wszystko płynie, aż odpłynie, z Moraw powoli odpływa też główny nurt, a zastępuje go tu i ówdzie nowy wspaniały świat bez herbicydów, insektycydów, nawozów i siarczynów. Strach się bać! Ja w każdym razie się przeląkłem nie na żarty, gdy z niewinnie wyglądającej flaszki zawierającej na etykiecie przez Boga przykazaną liczbę liter š i č do kieliszka nalało mi się coś takiego pomarańczowego. I jeszcze to coś bezczelnie, wręcz po Gravnerowsku śmierdziało sokiem z cebuli i krowim plackiem. Wina czeskie zwykle pachną atrakcyjnie wodą kolońską, względnie dobrze popieprzoną sałatką z nowalijek, a tu taka historia.
Przyznaję, byłem skonfundowany też smakiem. No bo jakże to w starannie poukładanym jeszcze przez Franciszka Józefa świecie nagle taka eksplozja mandarynki, taka morela tak po latynosku, a nie czesku przejaskrawiona, taki utleniony kleks nic sobie nierobiący z komercyjnych trendów? Co to za pomysł – garbniki w białym winie? Czy Pan oszalał, panie Richard Stávek? Nie dziwię się, że Panu żadnej apelacji nie dali, tylko „moravské zemské víno” czyli regionalne, i to pewnie z łaski. Zatrzymaj sobie Pan tę swoją niewydarzoną mieszankę Veltlinera, Rieslinga, Neuburgera, Müller-Thurgau i co tam jeszcze Panu wyrosło na tym uroczysku, gdzie nawet chwastów Pan nie usuwasz. Takie kwasy to Pan sobie możesz do restauracji z „zomeljerami” w Kopenhadze albo Paryżewie upychać, my tu nad Wisłą tacy naiwni nie jesteśmy. Żegnam ozięble, Rozczarowany Konsument.
P.S. Rysiu, jak już zniechęciłem Czytelników i zachowałem ten sekret dla siebie, przyślij proszę karton tego cudownego żartu, z ochotą zamówię je przez sklep Winozmoraw.pl po 59 zł za flaszkę, naprawdę warto.
Źródło wina: nadesłane do degustacji przez importera. O R. Stávku przeczytaj też w artykule Tomasza Prange-Barczyńskiego.