Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Portugalia na 100%

Komentarze

Nigdy nie ukrywałem wielkiej sympatii zarówno do Portugalii, jak i pochodzących stamtąd win. Fascynują mnie tamtejsze krajobrazy, odpowiada mi tamtejszy klimat (zresztą komu by nie odpowiadał…) i tak zwyczajnie mówiąc – lubię Portugalczyków. Jeśli zaś chodzi o część winiarską – cenię ten kraj za bogactwo lokalnych szczepów i duże zdolności w ich użyciu. Oczywiście, podobne uznanie mam choćby dla odmian węgierskich, zresztą zawsze podoba mi się, gdy winiarze wykorzystują lokalne winogrona zamiast ślepej fascynacji tymi powszechnie znanymi pod każdą szerokością geograficzną.

Portugalskie winnice. © Wines of Portugal.

To, co na tym tle wyróżnia te portugalskie, to ich liczba. Podaje się że rozpoznano tam około 700 (!) rodzajów odmian, z czego 300 jest w bieżącym użyciu. Spośród nich jedna trzecia nie jest uprawiana nigdzie indziej na świecie. Ale nie tylko dlatego nie jest łatwo ich spróbować. Dla Portugalii tradycyjne jest bowiem kupażowanie win. Pół biedy, jeśli taki blend dotyczy dwóch szczepów, zwykle jednak jest ich znacznie więcej. Odrębną sprawą jest kupażowanie własnych odmian z tymi międzynarodowymi, niektórzy taki blend (np. touriga nacional z cabernet sauvignon – tak robi choćby Quinta da Alorna) uważają wręcz za topowy w swojej ofercie. Tym większa frajda, gdy nadarza się okazja na spróbowanie kilku win odmianowych, nazywanych monocastas.

Ewa Rybak i Manuel Maioral, właściciel Atlantiki. © Maciej Nowicki.

A nadarzyła się ona w trakcie imprezy Flavours of Portugal (zeszłoroczną edycję opisywałem tutaj). Warszawski importer Atlantika otworzył podwoje swoich magazynów, a prowadząca degustację Ewa Rybak z Magazynu Wino wybrała do prezentacji 8 odmian – trzy białe i pięć czerwonych.

Loureiro czyli aromat. © Maciej Nowicki.

Anselmo Mendes Muros Antigos 2012 przedstawiciel szczepu Loureiro i niebanalny reprezentant Vinho Verde. Rok temu Wojciech Bońkowski prezentował wino z rocznika 2010 i było rewelacyjne. To dwa lata młodsze dopiero zapowiada, na co je stać, ale już teraz urzeka tropikalnymi owocami, nutami ziołowymi w ustach i świetną, wysoką kwasowością (40 zł). Co ciekawe – tradycyjne Vinho Verde to najczęściej… kupaż oczywiście: loureiro, arinto, trajadura, avesso, alvarinho itp .

Verdelho czy żywiołowość. © Maciej Nowicki.

Herdade da Malhadinha Verdelho 2011przedstawiciel szczepu Verdelho, uprawianego przede wszystkim w regionie Alentejo ale także na Azorach i Maderze. W nosie mocno aromatyczne, w ustach dobra struktura, dojrzałe cytrusy i ponownie wysoka kwasowość. Zrobiło na mnie nawet większe wrażenie niż powyższe dzieło Anselmo Mendesa (72 zł).

Alvarinho czyli głębia. © Maciej Nowicki.

Soalheiro Alvarinho 2012 – reprezentant najlepiej chyba znanej białej odmiany portugalskich winogron – Alvarinho. To także vinho verde, ale fakt ten ukrywany jest gdzieś na kontetykiecie. Nie powinniśmy się dziwić – ciężko mówić tu o leciutkim winie – złożoność aromatów obezwładnia, podobnie jak struktura, mineralność i kwasowość (80 zł).

Aragonês czyli przybysz. © Maciej Nowicki.

SIVIPA Ameias 2009 – szczep aragonês to akurat jedyny chyba przykład odmiany oryginalnie nieportugalskiej, przywędrował bowiem z Hiszpanii, gdzie nazywa się Tempranillo. To wino wolne jest jednak od problemów spotykanych po drugiej stronie granicy – ledwie 4 miesiące starzenia w beczce sprawiło, że nie męczy nas nuty wanilii i tostów, a w zamian możemy się cieszyć czystym czerwonym owocem (porzeczki i jeżyny), dobrym garbnikiem i takąż kwasowością. Bardzo fajne (62 zł).

Sousão czyli moc. © Maciej Nowicki

Casa Santos Lima Sousão 2009 – odmiana Sousão to tradycyjnie jeden ze składników porto. Tu mamy przykład dobrego wyważenia owocu (jagody i jeżyny), nut czekoladowych, półrocznego pobytu w beczce, zaznaczonego garbnika i kwasowości. Cóż dodać jeszcze? (69 zł).

Touriga Franca czyli balans. © Maciej Nowicki

Manuel Pinto Hespanhol Calços do Tanha 2007 – rozpowszechniona odmiana Touriga Franca (jako składnik porto lub w kupażu z touriga nacional i tintą roriz). Jak na rocznik wino jest w rewelacyjnej formie: czerwone owoce i dobra struktura umiejętnie podbite beczką i spięte dobrą kwasowością. Wino arcygastronomiczne – szkoda je wypijać bez posiłku (74 zł).

Baga czyli cierpliwość. © Maciej Nowicki

Luis Pato Vinhas Velhas 2009 – o odmianie Baga pisałem obszernie przy okazji wizyty Luisa Pato w Polsce. Wino skoncentrowane i eleganckie w każdym calu choć nieco skryte – dobrze jest mu dać trochę czasu i docenić jego owoc, nuty kwiatowe, balsamiczne i ziołowe. Aha, jego posmak trwa dłużej niż niejedna cała butelka innego wina (136 zł).

Touriga Nacional czyli królowa. © Maciej Nowicki

Quinta do Cardo Beira Interior Touriga Nacional Reserva 2009  – Touriga Nacional to bodaj najlepiej znana (nie tylko w Polsce) odmiana portugalska, uważana jest też za najszlachetniejszą. Zwykle jest jednak bardziej elegancka niż przebojowa. Tymczasem ta jakby chciała nadrobić powściągliwość Bagi – wszystko było tu intensywne, począwszy od nosa (ciemny owoc plus nuty likierowe) poprzez usta aż po same zakończenie. Na szczęście okiełznany został alkohol (świetnie wtopiony) i dzięki temu całość zrobiła naprawdę dobre wrażenie, zdecydowanie polecam (102 zł).

Ceny podaję za sklepem Portucale (rekomendowane także w sklepach specjalistycznych współpracujących z importerem Atlantika).

Degustowałem na zaproszenie importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Piotr

    Zawsze wydawało mi się, że vinho verde trzeba wypić w ciągu roku. To opisywane jest z rocznika 2012 i jeszcze ma potencjał pokazywać?

    • Pele

      Piotr

      Wiekszość producentów podaje że można przechowywać i pić vinho verde przez 3 lata, ale spotkałem się również z przypadkami gdzie było to 7 lat.
      A pewnie wszystko zależy od sposobu przechowywania…

    • Wojciech Bońkowski

      Piotr

      Vinho Verde normalne rzeczywiście należy wypić przed jesienią. Natomiast Alvarinho to nie jest takie zwykłe Verde, jest to wino białe z całkiem sporym ekstraktem i alkoholem zwykle 13–14%, można je leżakować nawet 10 lat.

      Jeśli chodzi o Loureiro z powyższego tekstu, 2012 w tym roku można jeszcze pić. Szczep co prawda mniej długowieczny niż Alvarinho, ale wino jest poważne, skoncentrowane, nie na darmo robi je najlepszy winiarz w tej apelacji.