Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Parkeryzacja

Komentarze

Rzucona przy okazji degustacji win argentyńskich przez Maćka Gontarza uwaga na temat „parkeryzacji” win rozpoczęła dyskusję, która niestety dość szybko zaczęła odbiegać od meritum, a stała się kolejną przepychanką, może więc niniejszy tekst pozwoli nieco ochłonąć i przywrócić właściwe proporcje. Zacznijmy więc od określenia przedmiotu sporu.

Robert Parker
Robert Parker © Stc.obolog.net.

Definicja

Niezależnie od stosunku emocjonalnego do Parkera w kraju nad Wisłą, termin „parkeryzacja” niewątpliwie istnieje, jest w użyciu i ma, choć to z pewnością nie do końca słuszne, zabarwienie pejoratywne. Określenia po raz pierwszy użył prawdopodobnie Olivier Bruzek, dziennikarz „Le Point” w roku 1997. Od tego czasu francuscy krytycy winiarscy używają dwóch neologizmów: „parkerisé” mówiąc o winie wytwarzanym tak, by spełnić kryteria smaku, aromatu i struktury przypisywane Parkerowi jako przez niego preferowane, oraz „parkerisation”, czyli techniki służące do wyprodukowania właśnie takich win. Z całą pewnością Bruzek, o czym zresztą pisze, stworzył swoje neologizmy lub je spopularyzował na podstawie opisów win, które Parker oceniał najwyżej, a więc: win mocnych, pełnych, z wyraźnymi aromatami pochodzącymi od dębowych beczek i skoncentrowanym owocem. Podkreślał też, że Parker zalecał stosowanie dębowych beczek od jak najwcześniejszej fazy ewolucji wina.

Parker lubi beczki czy beczki lubią Parkera? © Amarone Tours.

Rzecznik konsumentów

Konsumenci wina bez wątpienia zawdzięczają Parkerowi bardzo wiele. Od początku swojej działalności jako krytyk winiarski zwracał on uwagę na ewidentne błędy lub wręcz przekręty, popełniane przez renomowanych niekiedy producentów. Krytykował zbytnią ingerencję w proces winifikacji. Wbrew innym autorytetom, jak choćby James Halliday, Parker podnosił, że na przykład dokwaszanie win, nagminnie stosowane w Australii i Kalifornii, to nie efekt klimatu ale nadmiernego zwiększania wydajności uzyskiwanej z hektara winnicy. Parker zawsze wskazywał na ograniczanie wydajności jako jeden z elementów większego wpływu terroir na wino, po drugie lepszej koncentracji moszczu, a co za tym idzie bardziej nasyconego, skoncentrowanego wina. O ile ten drugi czynnik może potwierdzać zarzuty wielu jego krytyków – wina zbyt ekstraktywne, o tyle z pierwszym trudno polemizować.

Niewątpliwie Parker postawił bardzo wysoko poprzeczkę dla niezależnej krytyki winiarskiej. Konsekwentne degustowanie w ciemno, nieoglądanie się na renomę czy sławę degustowanych win, unikanie zbyt bliskich kontaktów z producentami, wreszcie odwaga w formułowaniu ocen, sprawia, że nie można mu odmówić bezstronności. Jeśli dodać do tego niekwestionowane kwalifikacje wybitnego degustatora, pracowitość i ogromne doświadczenie w ocenach wielu roczników tych samych win, nie może dziwić, że należy do grona osób wyjątkowo predestynowanych do prognozowania ewolucji wina, zwłaszcza w przypadku win najbardziej długowiecznych, czyli Bordeaux. Za to zresztą dostał od Francuzów Legię Honorową.

Legion d Honneur
Za zasługi dla konsumentów. © Musée de la Légion d’Honneur.

Skutki uboczne

Biorąc to wszystko pod uwagę, trudno nie zauważyć niezwykłego wpływu Parkera i jego ocen na sprzedaż win, które oceniał. Pisze o tym wielu krytyków i znawców rynku. Nie tak dawno choćby Greg Sherwood, sugerując nawet, że w konsekwencji Parker działa przeciw klientom, gdyż ceny wysoko punktowanych win bardzo szybko idą w górę. Oczywiście nie jest to wina Parkera, tylko skutki uboczne jego siły rażenia. Innym skutkiem ubocznym jest właśnie to co nazywamy parkeryzacją, czyli produkcja win pod Parkera. Jest to dobrze widoczne na przykładzie wysokich ocen win Michela Rollanda, który nie ukrywa stosowania najróżniejszych procedur podkręcających koncentrację win, w tym oczywiście szafowania nową beczką. Oczywiście świat nie jest czarnobiały i wielu słabych winiarzy czy po prostu nieudaczników będzie utrzymywać, że wina sąsiada wygrywają konkursy czy rankingi, bo są parkerisé, gdy są po prostu czysto i porządnie zrobione.

No i oczywiście wielu winiarzy z dalekich peryferii porządnego winiarstwa stara się upodobniać swoje wina do swojej, i tu się zgodzę z Markiem komentującym tekst Maćka Gontarza, projekcji i wyobrażeń na temat Parkera. Mimo tych zastrzeżeń i wybitnych zasług Parkera dla winiarskiej krytyki, trudno podważyć fakt, że odciska on swój indywidualny gust na winiarskim świecie, prowadząc, może nawet mimo woli, do pewnej jego unifikacji, gdyż jak pisze Sherwood i to jest również ewidentne: „na świecie istnieją setki wspaniałych win, które nigdy nie dostaną najwyższych ocen, tylko z tego powodu być może, że nigdy nie smakowały panu Parkerowi”. Zachęcam więc do krytycznej refleksji i niedyskredytowania innych tylko dlatego, że wiedzą czy doświadczeniem trudno im się równać z Parkerem. Każdy ma prawo do własnych ocen i gustów, a jak pisze inny Master of wine Hugo Rose:

I believe we are entering a dangerous world, where the score is paramount and the concept of expertise is defined as the speed with which one can open a copy of the Wine Advocate.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Marek

    Każdy ma prawo do swojego gustu, dlatego jak napisałem p. Gontarzowi ja nie krytykuje tego że jemu sie wydaje że jakieś wina są zbyt „beczkowe”. Krytykuje tylko to że miesza do tego Parkera (parkeryzacje), podejrzewam dlatego aby w przekonaniu p. Gontarza nadać swojemu artykułowi bardziej „fachowy” wydźwięk mający dać w czytelniku wrażenie o większej wiedzy i fachowości p. Gontarza. To tani chwyt. Jesli p. Gontarz zamiast pisać o degustowanych winach swoje subiektywne oceny (jakiekolwiek by były ma do nich prawo)  będzie formułował jakieś generalne absurdalne tezy aby dodać sobie splendoru to obiecuje że dalej będzie po głowie dostawał.