#Panel: Bordeaux do 50 zł
Degustacja tanich
Bordeaux to zwykle pole minowe. Przy sporym szczęściu można dojść do celu, czyli znaleźć pyszne wino obiadowe w atrakcyjnej cenie: mocno wytrawne, garbnikowe, zdrowo cierpkie – kwintesencję Starego Świata. Znacznie bardziej prawdopodobne jest jednak wejście na minę, czyli chuderlawą szkapę o smaku pietruszki i końskiego nawozu, bo też przez lata Bordeaux zniechęcało do siebie tymi dwoma wadami – niedojrzałym owocem i brudną piwnicą.
Dziś, po pierwsze, technika poszła naprzód, a winiarze z Bordeaux wzięli się do roboty i ten region znów stał się konkurencyjny pod względem jakości. Po drugie, na polskie półki weszły szeroką ławą wina z bardzo udanego rocznika 2015, a za parę miesięcy dostaniemy równie dobry 2016. Po latach posuchy (lata 2011–2014 były słabe lub przeciętne) tanie bordeaux wreszcie smakuje dojrzałym, słodkim owocem. Im tańsze wino, tym większy wpływ na jego smak ma rocznik.
Dlatego nasz przegląd okazał się całkiem udany. Znaleźliśmy dla Was sporo naprawdę atrakcyjnych butelek, i to nie tylko w cenie 49,99 zł. Jedna niewesoła wiadomość – generalnie importerzy oddali ten segment marketom; przewaga ilościowa win z sieci była przytłaczająca. Tymczasem przykład
Mielżyńskiego czy
Winkolekcji pokazuje, że sklepy specjalistyczne mogą zaoferować bardzo dobre Bordeaux w tych samych cenach, co wielkopowierzchniowe.
Jak kupować Bordeaux do 50 zł
- Kupuj tylko najlepsze roczniki: 2015, 2016, 2014, 2011
- Szukaj lepszych apelacji: Fronsac, Castillon, Bourg, Graves, Lalande de Pomerol
- Kupuj wina z niezależnych châteaux (nazwa wina = nazwa producenta)
Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu