Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Niemcy powracają na szczyt

Komentarze

W XIX wieku wytrawne rieslingi z Niemiec były najbardziej prestiżowymi i najdroższymi winami Europy – kosztowały 2–3 razy więcej niż czołowe czerwone bordeaux. Nad Renem i jego dopływami wszyscy za tymi czasami tęsknią, ale jedna posiadłość postanowiła je reaktywować.

Siedziba Gut Hermannsberg © Gut Hermannsberg

Na razie nie ma mowy, by wypuścić rieslinga za 800 euro (aktualna cena takiego Château Lafite) – rynek by tego nie łyknął. Ale Gut Hermannsberg, jeden z wiodących producentów z koneserskiego regionu Nahe, od kilku lat organizuje degustacje, na których swoje etykiety zestawia z kultowymi winami francuskimi. W tym roku można było zatem skonfrontować tutejsze grosses gewächsy z liczną reprezentacją burgundów – chablis od Raveneau, bourgogne od Coche-Dury, kilka montrachetów i cortonów. Pojawiły się brylanty z innych regionów, jak biały Haut-Brion.

Bywają gorsze poranki, jak mawia Marek Bieńczyk, ale nie robiliśmy tego dla przyjemności. Porównanie najbardziej dziś prestiżowych i kosztownych win białych z rieslingami z Nahe wypadło dla tych ostatnich nader pochlebnie. Nie ustępowały Francuzom ani strukturą, ani głębią smaku, a w dziedzinie ekspresji siedliska wyraźnie nad nimi górowały, bowiem żadne wino na świecie nie smakuje tak bezpośrednio glebą, na której rośnie, jak niemiecki riesling. Udało się też odkłamać inny stereotyp, wyrażony przez powiedzenie „w winach niemieckich jest za dużo Geisenheim” (uniwersytet winiarski i kuźnia lokalnych kadr). Jeśli bowiem któreś wina smakowały technicznie, winifikacyjnie i szablonowo, to raczej właśnie burgundy, gdzie zamiast szczepu winorośli i siedliska czuje się głównie dąb, a na wyższym poziomie spostrzegawczości – odszypułkowanie lub jego brak, drożdże takie lub inne, częstsze lub rzadsze bâtonnage. Tymczasem rzekomo sterylna winifikacja niemiecka pozwala po prostu na bezpośrednią ekspresję wina, bez makijażu.

Na koniec – ceny. Mimo dynamicznych podwyżek w ostatnich latach szpica niemieckiego rieslinga spod znaku Grosses Gewächs kosztuje w większości 40–60 euro. To dziesięć, a niekiedy dwadzieścia razy mniej niż czołowe burgundy i białe bordeaux. Ta proporcja jest dla tych ostatnich miażdżąca, nawet jeśli – używając argumentów typu potencjał dojrzewania czy tradycja – uznamy je za minimalnie lepsze. Drodzy Czytelnicy, kupujcie niemieckie rieslingi, póki kosztują ludzkie pieniądze! Nie potrwa to wiecznie.

Gut Hermannsberg Nahe Kupfergrube GG Riesling 2017

Parcela znajduje się bezpośrednio ponad budynkiem winiarni i stanowi niemal monopol producenta. Wino z doskonałego, acz bardzo słonecznego rocznika 2017 zachowuje przecinającą cytrynową kwasowość typową dla Nahe, ale obleka ten kręgosłup słodkim, soczystym owocem – winogronami, brzoskwinią, ananasem… Oprócz łupkowej gleby od razu wyczuwalna jest też tożsamość rieslinga, a zatem Kupfergrube prowadzi z degustowanymi równolegle Francuzami 2:0, jeszcze zanim mecz się rozkręci. Wielkie wino niemieckie, już dziś przepyszne, ale można je leżakować kolejne 15 lat (Secret Wine Cellar, 420 zł/roczniki 2015/2016). ♥♥♥♥

Gut Hermannsberg Nahe Steinberg Gg Riesling 2019

Czy może być coś lepszego od Kupfer- grube? Tak – rocznik 2019, genialny w całych Niemczech, dał w Gut Her- mannsberg wina niebywale napięte, z fenomenalnie czystym owocem. Najlepsze parcele posiadłości jeszcze dojrzewają w piwnicy, ale wino ze Steinberga, ze swoją esencją cytryny i łupkowej mineralności, już ukazuje wielką klasę (Secret Wine Cellar, 255 zł/rocznik 2018). ♥♥♥♥+

Gut Hermannsberg Nahe Riesling Steinterrassen 2017

Degustowany przeciw francuskim winom klasy village riesling mieszany z trzech różnych działek (Steinberg, Rossel, Rothen- berg) jest dzisiaj ślicznie wyrazisty, młodzieńczy, napięty, z dojrzałym owocem, ale i „nerwową” (tak mówią Francuzi) kwasowością Nahe. Nawet na tym podstawowym poziomie Gut Hermannsberg prezentuje strukturę do 10-letniego starzenia i znakomitą ekspresję owocu (Secret Wine Cellar, 160 zł/rocznik 2021). ♥♥♥♥♡

Jean-Louis Chave Hermitage Blanc 2017

Białe hermitage Chave’a (zobacz obszerną o nim rozmowę) to wino bardzo specyficzne przez swoją niską kwasowość i przewagę nut gorzkich, pestkowych. Smakuje wręcz klejem, co w butelce za grubo ponad tysiąc złotych może budzić konsternację. Ten rocznik akurat zaczyna się nieźle – bitą śmietaną, słodką gruszką, ładnie czystym, niemal burgundzkim nosem. W kieliszku jednak szybko wytraca energię, atakuje 15-proc. alkoholem i staje się doprawdy bardzo gorzkie. Wino „interesujące”, ale zupełnie pozbawione pijalności i harmonii (ok. 320 euro). ♥♥♥♡

Henri Boillot Corton-Charlemagne 2017

Burgundzkie grand cru na papierze powinno dalece górować nad rieslingami gdzieś znad dopływu Renu. Co więc się tu wydarzyło? Chardonnay od słynnego Boillota smakuje chrupkim jabłkiem, tostami, kiszonką, choć struktura kwasowa – nawet w udanym w Burgun- dii roczniku – jest w zetknięciu z rieslingiem cokolwiek skromna. Wino zrobione w raczej szczupłym stylu, o ograniczonej fakturze, może mineralne, choć z pewnością mniej niż taki Steinberg. Cukierkowy posmak nie budzi entuzjazmu. Apologeci burgunda argumentowali, że wino jest jeszcze młode… Czy w tej cenie należy mu się jednak taryfa ulgowa? (ok. 350 euro) ♥♥♥♡+

Château Haut-Brion Pessac-Léognan Blanc 2017

Ze wszystkich win francuskich, zestawionych z baterią rieslingów z Gut Hermannsberg, beczkowany sauvignon blanc i sémillon z Bordeaux zrobił najlepsze wrażenie kwasową strukturą i przenikliwym, melonowo-kokosowym smakiem, precyzją wykonania, intrygującą nutką mięty. Zarazem jest to wino najbardziej w swoim stylu szablonowe i przewidywalne, a cena sytuuje go zdecydowanie w kategorii „win luksusowych”, których normalnie, winomańsko pić się nie da… (ok. 1000 euro). ♥♥♥♥+

Źródło win: degustowane na zaproszenie organizatorów.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • A czy nie jest tak, że po prostu Pan lubi kwaśne wina? No dobrze, napiszę ładniej: wina o wysokiej kwasowości? W związku z tym od razu było 3:0 dla tych rieslingów o których Pan pisze: „cytrynową kwasowość „, „esencją cytryny”, „„nerwową” (tak mówią Francuzi) kwasowością”.
    M.in. z tego powodu lubi pan wina węgierskie a Tokaje w szczególności?
    Jeśli tak, to Pana rekomendacja jest raczej dla osób które tez lubią „kwaśne wina” natomiast inne osoby mógłby ocenić wina białe z niższą kwasowością jako lepsze?
    Nie oceniam czy to jest dobre czy złe.
    To już jest sprawa indywidualnych preferencji.
    Ja lubię wina o niższej lub średniej kwasowości i dla tego np. zwykle wina węgierskie nie oceniam najwyżej bo dla mnie są przytłoczone kwasotą.
    Piszę to jako osoba, którą byłoby stać na kupno takiego Rieslinga ale zastanawiam się na ile Pana odbiór „Wielkiego Wina” może pokrywać się z gustem innej osoby, dla której zbyt wysoka kwasowość jest wadą a nie zaletą.
    Z drugiej jednak strony rozumiem co Pan miał na myśli pisząc o białym Hermitage. Kiedyś miałem dwie butelki od Sir Petera Michael’a: Belle Cote 2012 i Ma Belle Fille 2012. To pierwsze z powodu braku jakiejkolwiek kwasowości i gorzkiego posmaku było pozbawionym równowagi koszmarkiem a to drugie z uwagi na odrobinę kwasowości i świeżości nadawało się w ogóle do pici to jednak również było pozbawione równowagi – zbyt masywne, zbyt kremowe o gorzkim posmaku.
    Boję się, że Pańskie opisy wskazują na przegięcie w druga stronę, a w takim wypadku nie warto ryzykować kilku stów.

    • (Winicjatywa)

      Marek Hnatyk

      Ależ białe burgundy są winami o bardzo wysokiej kwasowości, często odczuwalnej jako wyższa niż Rieslingi z Niemiec, które zwykle mają parę gram cukru (dodatkowo tu był degustowany rocznik 2017, który był chłodny i kwasowy w Burgundii i raczej po dojrzałej stronie w Niemczech). Wino bardzo kwasowym jest też zwykle biały Pessac, zwłaszcza jeśli jest mocno zdominowany przez Sauvignon Blanc.

      • Wojciech Bońkowski MW

        Tak wiem że białe burgundy mają na ogół wysoką kwasowość ( kiedyś tak się przejechałem na kwasiorze William Fevre Chablis Le Clos) ale nawet przy Corton-Charlemagne napisał Pan o „cukierkowym posmaku” co dla mnie jest wskazówką, że nawet ten kwasowy burgund nie był aż tak kwaśny jak te cytrynowe rieslingi.

  • Zastanawiam się,skąd wybór akurat takich win do degustacji porównawczej z rieslingami.Autorzy degustacji zadali sobie dużo trudu /i wydali sporo pieniędzy/,żeby wykazać wyższość rieslinga z Nahe nad drogimi francuskimi winami.Chcieli chyba powtórki ‚Judgment of Paris’. Ale…Po co porównywać zupełnie inne wina? Są dobre burgundy niekoniecznie za 350 Eu,a dobre białe Pessac-Leognan kosztuje 20-30 Eu.Oczywiście,nie przeczę ,że wybitne niemieckie rieslingi są jednymi z najlepszych win jakość/cena.Sam je lubię i piję,ale np.degustując /młode/ rieslingi Philippa Kuhna miałem wrażenie,że ktoś nasypał mi kwasku cytrynowego na język…W końcu kupiłem viogniera :].Dyskusja zmierza na tory kwaśne vs gorzkie,nie jest to dobre postawienie sprawy…Czy lepszy jest bigos,czy quiche z porami? Zależy ,co kto lubi,a można raz to,a raz to….i chyba dobrze,że świat win jest tak róznorodny, i mamy szansę te wina łączyć z różnymi potrawami /do jednych pasują wina bardziej kwasowe,do innych nie/.

    • (Winicjatywa)

      Rafał Kopeć

      Dyskusja zmierza do kwaśne vs gorzkie w tych komentarzach, zapewniam że w sierpniu w Hermannsberg rozmawiano o ekspresji terroir, potencjale dojrzewania, odcieniach mineralności, odcieniach techniczności, odzwierciedlaniu charakteru rocznika, definicji wielkiego wina, lingua franca wielkich win europejskich, itp., itd. ;-)

      • Wojciech Bońkowski MW

        Całkowicie się zgadzam,że w niemieckich rieslingach /tych,gdzie zaznaczone są parcele/siedlisko , czyli na nieco wyższym poziomie cenowym-ale ciągle bardzo przystępnym/ dobrze widać ekspresję terroir.Tak samo zresztą jak i rieslingach austriackich i alzackich.W poście odniosłem się do dyskusji,nie do artykułu.Francuskie wina /te bez podatku od luksusu/prestiżu/-np od vignerons independants równiez potrafia być bardzo interesujące i wcale nie takie drogie /szczególnie jeśli kupuje się je na miejscu/.

  • Tytuł , jak dla mnie, trochę wątpliwy ; czy Niemcy , w szczególności Riesling nie był zawsze na szczycie ?
    W mojej ocenie to porównanie to trochę marketing/prestiż francuski vs. solidność winiarzy niemieckich i ich siedliska na Renem,Nahe, Mozelą itd. Żadne wino nie jest warte tak astronomicznych cen jak niektóre francuskie; to czysty marekting/snobowanie/efekt demonstracji itp. Tak się składa ,że dość dużo pijam szczególnie Rieslinga z Nahe ,którego kupuję na miejscu . I tak w większości jakość to ,wg mnie, efekt rocznika i warunków w nim występujących , na drugim miejscu siedlisko ; w skutek tego w dobrym roczniku można kupić „morze” dobrego i b. dobrego wina za rozsądne pieniądze tj 7-10 Euro za Spaetlese i to nie koniecznie GG, ktore są dostępne na miejscu już od ca 20 Euro .
    Gut Hermannsberga nie znam ale kilka lat temu miałem okazję być na kolacji u Kruger Rumpf’a i degustować ich wina do posiłku : duża klasa i wręcz „ostra” czystość ; popieram hasło autora :pijmy Rieslinga z NIemiec ;uważam jednak ,że przy rozdrobnieniu niemieckim zawsze będzie można kupić b. dobre wino bez „renty” marketingowo/prestiżowej; odrębny temat , który mnie nurtuje od dłuższego czasu to , w mojej opinii, bajdurzenie o tzw. potencjale dojrzewania ; o ile w przypadku win czerwonych ma to sens, gdy w wyniku m.in. powolnego utleniania garbniki wina stają się bardziej łagodne przez co wino z czasem leżakowania się poprawia o tyle w przypadku wina białego przetrzymywania wina białego to narażanie się na porównanie świeżego owocu z tym przetworzonym, utlenionym ; rozumiem, że mogą być zwolennicy „powideł” ( świadomie przejaskrawiam) vs świeży owoc ale uznawać to za zaletę to już, moim zdaniem, przesada; będąc kiedyś w enotece w Schloss Johanissberg : wino >10 lat w zasadzie nie nadaje się do picia; ludzie kupują je , nawet i starsze , ze względów sentymentalnych – to tak trochę dla zobrazowania tematu

    • (Winicjatywa)

      grzegorz roman

      Zgadzam się, że nie warto za żadne wino płacić 1500 euro, co nie zmienia faktu, że wina tyle kosztujące istnieją i – czy nam się to podoba, czy nie – w percepcji szerokiej publiczności określają benchmark prestiżu tzw. fine wine na całym świecie. Z tym poziomem cen jest również skorelowany – czy nam się to podoba, czy nie – benchmark jakościowy. I to do tego benchmarku próbował odnosić samego siebie Gut Hermannsberg w opisanej degustacji.
      Myślę, że pewne nieporozumienie między nami dotyczy właśnie tego, że ja się odnosiłem do „fine wine” albo tzw. wielkich win, a Pan wedle swojej deklaracji do win codziennych kosztujących 7, 10, 20 euro. Jedne i drugie mogą być paskudne albo wspaniałe i istnieją w kontekście własnej klasy, ale są to jednak zupełnie inne, rozdzielne klasy win. Również tylko na gruncie tej pierwszej klasy i własnego prywatnego upodobania można twierdzić, że „wina powyżej 10 lat nie nadają się od picia”; powszechnie uznawanym kryterium fine / great wine jest bowiem również potencjał dojrzewania w przypadku win białych wynoszący min. 10–20 lat, który – co starałem się wykazać też w omawianym tekście – z powodzeniem przeskakują zarówno Rieslingi z Hermannsberg, jak i wybrane do porównania czołowe burgundy czy Bordeaux.

      • Wojciech Bońkowski MW

        ależ ta opinia o białych winach >10 lat nie nadających się właściwie do picia to nie moja własna ale właśnie ludzi ze Schloss Johanissberg ; może , ponieważ byliśmy/jesteśmy trochę z branży to wykazali się tą szczerością ;sam nie miałem okazji pić tak starych białych win i chyba aż tak bardzo nie nagrzeszyłem aby być w ten sposób karany ; nota bene: po kilku latach wina tak dużo wyparowuje ,że w cyklach po ca 10 lat są „dolewki” z innych butelek ; ja nie mam wątpliwości, że część win ( nie zgadzam się, że kryterium ceny jest tu wystarczające ) lepiej zniesie upływ czasu tzn. nadal będzie pijane po kilku latach , ale czy będzie lepsze niż na początku ? ja preferuję świeży owoc w białym winie więc dla mnie nie ; ten „fine” i „prestiż” to tak rozległa sprawa , mimo wszytko , w mojej opinii, bardziej w sferze marketingu, chęci wyróżnienia, oczekiwań, demonstracji itp i na inną okoliczność; tak czy inaczej dla mnie „fine” to m.in. Kruger Rumpf mimo ,iż ceny zaczynają się ca 10 Euro; ja nie degustuję ceny ale zawartość i nie mam nic przeciwko temu aby ludzie płacili za wino astronomiczne ceny jeśli mają na to ochotę; każdy ma taki „fine” jaki sobie życzy/uważa

        • grzegorz roman

          „ja nie degustuję ceny ale zawartość”

          Bardzo parkerowskie podejście :) Odcięcie długiego trwania kultury wina, dyskusji o historycznym stylu, prestiżu — ważne to, co w kieliszku. Właściwie trudno się nie zgodzić, tylko jak wymienimy się spostrzeżeniami „co mi smakuje”, to czy pozostanie nam miejsce na ciekawą, osadzoną w szerszym kontekście dyskusję?

        • (Winicjatywa)

          grzegorz roman

          I kiedy „ludzie ze Schloss Johannisberg” mówili Panu że 10-letni Riesling nie nadaje się do picia, w miejscu, które wpisało się do annałów winiarskiej cywilizacji właśnie winami długo starzonymi,

          (https://www.jancisrobinson.com/articles/confession-timefrom-schloss-johannisberg
          https://www.christies.com/en/lot/lot-1717847 )

          nie zapaliła się Panu czerwona lampka?

          „po kilku latach wina tak dużo wyparowuje ,że w cyklach po ca 10 lat są dolewki z innych butelek”

          Po 10 latach wino wyparowuje skąd? Z butelek? Którędy?

          • Wojciech Bońkowski MW

            sądzi Pan,że korek tylko przepuszcza tlen w jedną stronę a w drugą stronę pary nie ? proszę spytać w Schloss.. jak i w jakim cyklu aktualnie to robią , może , „przy okazji” opowiedzą swoją legendę o początkach Spaetlese; byłem u nich, zwiedzałem winnicę i enotecę a z przyczyn zawodowych bywam dosyć często w tym rejonie Niemiec więc znam ich, ich renomę i nie odczuwam potrzeby „podpierania się” kimkolwiek;

        • grzegorz roman

          „sam nie miałem okazji pić tak starych białych win i chyba aż tak bardzo nie nagrzeszyłem aby być w ten sposób karany”

          Hmmm, pijam bardzo regularnie białe wina starsze niż dziesięć lat (ostatnio wczoraj) i absoutnie nie mam poczucia abym był w ten sposób karany.

          „ja preferuję świeży owoc w białym winie”

          Ja zakładnikiem świeżego owocu nie jestem, powiem więcej… bardzo często w młodych winach jest on mocno przerysowany, wręcz czasami wulgarny, a tego bardzo w winie nie lubię.

          Najbardziej w winie cenię sobie złożoność, wielowątkowość, balans i integrację a oto bardzo często trudno w młodym białym winie. Dla mnie to właśnie młody Riesling wysokiej klasy jest zazwyczaj zupełnie niepijalny.

          Całkiem niedawno otworzyłem butelkę od będącego bohaterem tego artykułu Gut Hermannsberg – Riesling Niederhäuser Steinberg Grosses Gewächs 2016 i mimo, że to było wino już przeszło sześcioletnie to miałem poczucie, że tak naprawdę dokonałem na nim aborcji – tak bardzo nie było jeszcze w pełni rozwinięte.

          Ale cóż, je z branży nie jestem i nikt mnie nie poinformował, że zostało mu jeszcze tylko cztery lata do śmierci i właściwie to już dawno powinno być wypite.

  • Wiele lat temu, na zadane włoskiemu winiarzowi pytanie – jak długo jego wino może leżeć w piwnicy ? – odpowiedział ze śmiechem, że – wino służy do picia nie do leżenia.
    Zgadzam się i nie zgadzam, bo czas powoduje, że wino opowiada różne historie. Pół roku temu w Isole i Olena powiedzieli mi przy degustacji Chianti Classico, że jeśli będę pił przez najbliższe 3-4 lata, będę się zachwycał owocem, jeśli poczekam dłużej, będzie las, ściółka, tytoń i takie tam. Z mojego punktu widzenia – poczekam.
    To są nasze wybory.
    Nie tak dawno piłem słodkie wino, które miało 60 lat. Niektórzy zachwycali się tym co było w butelce, a inni narzekali czego w niej nie ma. Każdy ma wybór.