Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Austerlitz pod Alpami

Komentarze

Rewanż dwumeczu Francja–Włochy za nami. Italia się odegrała, wróciła do gry, pokonała Francję 3:2. (W pierwszym starciu było 4:2 dla Galów; zob. sprawozdania Marka Bieńczyka i moje). Wynik rywalizacji zatrzymał się więc na sprawiedliwym remisie: Francja wygrała w setach 6:5, italofile smakować mogą zdecydowane zwycięstwo 62:55 w „małych punktach” (wszystkich głosach oddanych na poszczególne wina).

Jak to w sporcie i jak to na wojnie, wszystko mogło potoczyć się zupełnie inaczej; zadecydowały szczegóły. Gdyby marszałek Blücher trochę dłużej pił poranną kawę, nie zdążyłby na pole bitwy i zamiast klęski Napoleon świętowałby zwycięstwo. Gdyby Robben podkręcił centymetr w lewo, Casillas nie sięgnąłby piłki i mistrzem byłaby Holandia. Pięć minut dłużej w kieliszku i Las Cases 1998 wyprzedził San Leonardo na ostatniej prostej, a szala zwycięstwa przechyliłaby się na korzyść Francji. Lecz i wcześniej wynik był na styku. Grwürztraminer Kolbenhof 2007 Hofstättera zrazu pokonał Gondonne 2006 od Goisotów 5:4, lecz już po głosowaniu jeden z uczestników zmienił zdanie. Tak jak dla Marka Bieńczyka niezrozumiała była klęska Bordeaux, tak ja nie mogłem się zgodzić z tym werdyktem: w burgundzkim Chardonnay pomimo ładnej mineralności irytowała lekko utleniona nuta szarlotki, całość wydawała się rozlazła i chaotyczna na tle znakomitego szlifu Gewürztraminera (niewątpliwie najbardziej mineralnej i głębokiej interpretacji tej kontrowersyjnej odmiany). Le Soula 2007, który mnie też się bardzo podobał (zyskiwał z każdą chwilą), wywoływał jednak wątpliwości, czy importowane z północy Sauvignon Blanc da się pogodzić ze śródziemnomorskim terroir.

Léoville-Las Cases 1998 „obiektywnie” był winem lepszym od San Leonardo 2001 (gwoli prawdy piłem już o wiele lepsze butelki tego wina), który tylko przez chwilę znalazł lepszą harmonię pomiędzy swymi smakami rosołowymi i roślinnymi (zielona papryka) a owocem, a końcówka, choć soczysta i przyjemna, nie mogła się równać ze szwajcarską wręcz precyzją Saint-Julien, lecz też to ostatnie wino było jak na swoją sławę i 3-krotnie wyższą cenę rozczarowujące (zdecydowanie wolałem rocznik 2002 zaprezentowany na poprzednim meczu) i sam już fakt, że winiarski parweniusz spod Alp dogania jedno z najsłynniejszych win świata był wymowny.

De facto wynik meczu ustalili pewniacy. Zestarzone Barolo to winiarski Messi i Marek Bieńczyk nie zaserwował jeszcze burgunda, który dałby mu radę (ten sam rezultat w trzech kolejnych degustacjach). Cuvée Julien 2009 od Ganevata to znakomite Pinot Noir, jedwabiste, z owym nieuchwytnym „czymś”, no ale wobec złożoności, intensywności, młodości, żelaznego uścisku garbników Ceretto Barolo Brunate 1998, mówiąc szczerze, nie miał szans. Do zdumiewającego zdarzenia doszło w parze Langwedocja–Sardynia. Mięsisto-pieprzne Clos Marie 2008 było winem dobrej klasy, ale bez oddechu, oddającym paradoks Syrah, szczepu z jednej strony uwielbianego przez tłumy, z drugiej – nieposiadającego naturalnego seksapilu. Na tym tle Dettori Tuderi 2004 lśnił jak najpiękniejszy naturalny rubin. Wina Dettoriego często są nadpsute, gwałtowne, wadliwe, otwieranie butelki jest bardzo ryzykowne; także i tutaj można było pytać o spłowiałą barwę, lotną kwasowość (wyczuwał ją Marek Bieńczyk, ja nie), o to, czy wino tej mocy niestarzone w ogóle w beczce to jeszcze cywilizacja, czy już neandertal. A jednak ekspresja owocu, intensywność, stylistyczna odwaga tego wina były nieodparte.

Wybór Dettoriego przez uczestników na wino wieczoru dowodzi, że nie zawsze wygrywa Real Madryt i że jakość i fascynacja win naturalnych nie są wymysłem zdegenerowanych krytyków, lecz wyrastającym ponad podziałami smakowym faktem. Dla tego jednego gola warto było obejrzeć dwumecz.

Wszystkie opisane wina serwowane były na płatnej degustacji organizowanej przez Winicjatywę.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.