Waterloo na Sardynii
Nie dość, że przegrałem ten rewanż, to jeszcze trzeba o tym napisać. Nie będę nudził i irytował nieobecnych kibiców długim opisem win, szybko więc skomentuję pięć pojedynków w naszej zabawie (tak, wiem, miesiąc temu to był mecz, teraz — jak przegrałem — mówię zabawa).
1. Domaine Goisot Côtes d’Auxerre Gondonne 2006 vs J. Hofstätter Alto Adige Gewürztraminer Kolbenhof 2007
Francuz – chardonnay z okolic Chablis (cena we Francji ok. 22€). Wina stąd uchodzą za kompletny margines Burgundii, ale Goisot czyni cuda – wygrał jednym głosem, 5:4. Wniosek pierwszy: nawet świetny gewürz jak ten, podany przez Wojtka, może przegrać degustację ze względu na swe wrodzone cechy aromatyczne. Goisot był moim pewniakiem, lecz jednak — mimo zwycięstwa — rozczarował mnie: wino, wspaniale mineralne, było jednak spalone przez beczkę, która nadała winu zbyt mocny smak i aromat skórki chlebowej. Wniosek drugi: nigdy nie można być pewnym swojego. Piłem wcześniej tyle win Goisota, w żadnym nie było tak wyrazistych śladów beczki, wszystkie były świetne. A tu klops. Por qué? jak mówi Mourinho.
2. Domaine de Soula Côtes Catalanes 2007 vs Mario Schiopetto Bianco 2006
Gérard Gauby, wielka postać francuskiego winiarstwa, wygrywa o włos to starcie, 5:4. Dla mnie było to wszak najlepsze białe wino degustacji (28–30€). Wniosek pierwszy: nawet na samym południu Francji można robić wybitne wina białe o znakomitych bukietach. Wniosek drugi: nawet wina biodynamiczne mogą osiągać klasyczną, konserwatywną harmonię.
3. Domaine Jean-François Ganevat Côtes du Jura Pinot Noir Cuvée Julien 2009 vs Ceretto Barolo Brunate 1998
Mój Francuz (20–22€) nie miał szans z bardzo dobrym trzynastoletnim cru z Barolo (którego bukiet był świetny), stosunek głosów 1:8, ale dla mnie to biodynamiczne pinot noir było najlepszym winem całej degustacji. Gratuluję osobie, która umiała się w nie wsłuchać i na nie zagłosować. Wniosek: jest życie poza Burgundią. W ulubionych przez Decanter artykułach typu „Pinot Noir na świecie”, gdzie podaje się wina mogące konkurować z pinotami burgundzkimi, nigdy nie wspomina się win z Jury. A za Cuvée Julien oddałbym dużo o wiele droższych burgundów.
4. Clos Marie Pic-Saint-Loup Simon 2008 vs Dettori Romangia Rosso Tuderi 2004
Wyraźna porażka mojego gracza, stosunkiem 1:8. Muszę przyznać, że mój langwedocki zawodnik (25–30€) nie był w swej szczytowej formie, byłem nim rozczarowany; wstąpił na murawę ładnie wyperfumowany, ale — mimo świetnej równowagi — kompletnie uśpiony. Wariackie wino Dettoriego wygrało z nim pewnie, choć było wadliwe z punktu widzenia enologicznego. Ale tak w przypadku Dettoriego ma być. Wniosek pierwszy: czasami histeryczny krzyk, jakim jest wino Dettoriego, gada lepiej niż wino doskonale zrównoważone i przy tym głębokie (choć akurat uśpione).
Wniosek drugi: uznanie przez większość grupy wina Dettoriego za wino wieczoru wejdzie do Księgi Guinnessa Winicjatywy – choć wino było ciekawe. Wniosek trzeci: Nie należy mówić, że harmonia jest francuska, a naturalistyczny krzyk jest włoski. Takich histerycznych win we Francji też jest sporo i nieraz ich bronię, więc wynik tej rundy przyjąłem ze zrozumieniem.
5. Château Léoville-Las Cases Saint-Julien 2ème grand cru classé 1998 vs San Leonardo Vigneti delle Dolomiti Rosso 2001
Podobnie jak 2002 podany na pierwszym meczu, i ten Léoville nie zachwycił mnie, ale to że przegrał (stosunkiem głosów 4:5) jest dla mnie nie do pojęcia. Wniosek: wydaje się, że mimo całej różnorodności stanowisk, baletu subiektywności, do pewnych rzeczy w winie da się wspólnie dojść, ustalić jedno wspólne zdanie. Otóż się nie da.
Wszystkie opisane wina serwowane były na płatnej degustacji organizowanej przez Winicjatywę.