Problemy Południa
Kiedy pojawiają się w Warszawie kolejne firmy i domy winiarskie z Bałkanów, Chile czy Australii, słowem z południowych krain, problem jest podobny. Łatwiej i bezpieczniej degustuje się ich wina białe, natomiast wina czerwone wywołują reakcje dosyć skrajne, niekiedy idące od odrzucenia po zachwyt.
Wczorajsza wizyta winiarzy z okrzyczanej dalmackiej posiadłości Korta Katarina odbyła się według tego samego scenariusza. Biały Pošip 2010 nie mógł się nie podobać. Chorwacja zresztą zawsze była znana z ciekawych win białych, może nie aż w takim stopniu jak sąsiednia Słowenia, ale jednak. Przyjemnie było pić miejscową odmianą, potraktowaną z całą nowoczesną wiedzą enologiczną. Wino był na mój gust nieco „zagadane” przez technologię, to znaczy nie czułem w nim łatwego dostępu do samego szczepu, by tak rzec, do jego sedna, ale wchodziło świetnie; to była ciekawa butelka.
O Plavacu Malim można pisać długie rozprawy, podobnie jak o każdym odmieńcu. To prawdziwy galernik wrażliwości; wszystko jest w nim zmysłowe, wywalone na wierzch: szczodrość owocu, szczodrość kształtu, szczodrość alkoholu; przypomina mi rzeźby grubasów słynnego Botero. Czyli mówiąc normalnie (?): jego życie zaczyna się tam, gdzie kończy się życie większości innych odmian. 15,5% alkoholu, naturalna słodycz. Równowaga wina nie jest oparta na kwasowości, lecz częściowo na alkoholu, podobnie jak w Châteauneuf-du-Pape, które jest dla tego rodzaju win najlepszym (ale też najłatwiejszym) alibi. Jeśli uznajemy Châteauneuf, uznajmy szaleństwo Plavaca (choć 15,5% w Châteauneuf nie osiąga zbyt wiele win). Prezentowany Plavac Mali 2007 był dobrze zrobionym (lepiej niż przedstawiona jako próbka beczkowa rezerwy z 2008) winem, o ewidentnie wystającym alkoholu, który znosił go wraz ze słodyczą w stronę porto. Tak ma być, to dobra wiadomość. Zła jest taka, że porto nie pija się często.
Degustowałem na zaproszenie producenta oraz firmy Taste ITaly organizującej jego pobyt w Polsce.