Bolyki Királyleányka 2013
János Bolyki Egri Királyleányka száraz 2013
Salon Win Karpackich nie zwalnia tempa! Do kilku doskonałych niedawnych debiutów (Zsirai, Corcova, Wine Princess) dołożył kolejny – winiarnię Bolyki (czytaj: Bojki) z Egeru. To bodaj najbardziej znany węgierski winiarz młodego pokolenia, pieszczoszek krytyków i hipsterów (obczajcie te etykiety!! tę stronę www!). No i od razu mamy bombę – doskonałą białą Királyleánykę w rewelacyjnej cenie 35 zł. Királyleányka to problematyczny szczep – często daje wino przysadziste, oleiste, chemiczne, w wielu butelkach trudno zrozumieć, dlaczego Węgrzy tak ją kochają. Tutaj się udało – wino jest megaaromatyczne, z nutami owoców egzotycznych i kwiatów, w smaku tak owocowe, że trudno uwierzyć w deklarowaną na etykiecie wytrawność. Takie Moscato wymieszane z LSD (nie róbcie tego w domu). Bardzo, bardzo polecam.
Natomiast co do win czerwonych mam pewne wątpliwości. Mają swój styl, który nie każdemu się spodoba (mnie nie bardzo). Są zawiesiste, ekstraktywne, a poza tym dosyć wiejsko-madziarskie w zapachach. Całkiem nieudany, zabity przez beczkę (i to niezbyt wysokiej jakości) jest Egri Merlot 2011. Atakuje 14% alkoholu, owoc jest nieokreślony, całość gorzka i wysilona (62 zł). Swoje problemy ma też ambitny Ördöngös Kékfrankos 2011, a największym z nich jest nadmierny ekstrakt – pod gęstą, sycącą, ziemistą materią kryją się suche jak szczapa taniny i ostry kwas. Z drugiej strony tuż po otwarciu wino robi wrażenie koncentracją i intensywnością. Nie dekantujcie, nie zostawiajcie na drugi dzień, tylko pijcie do gulaszu. No i zróbcie selfie z jego świetną etykietą (62 zł).
Egri Bikavér 2012 z początku robi mniejsze wrażenie niż Ördöngös, ale jest lepiej wyważony – mniej gorzki i suchy, świeży, wręcz lekki jak na „Byczą Krew”. Wciąż dominują nuty doniczkowej ziemi i suchych liści w parku, ale całość jest bardziej harmonijna. Na to wino jeszcze 2–3 lata bym poczekał, choć można je pić już teraz. Etykieta jeszcze lepsza (52 zł).
Na etykiecie czołowego wina Bolykiego – Bolyki & Bolyki Egri Bikavér Superior 2011 – nie ma już żadnych żartów i w butelce też nie. Jest to megaintensywny koncentrat papryczanej beczki z rekordowym (14,5%) alkoholem i zaskakującą, wręcz cytrynową kwasowością. To wino się sączy łyk po łyczku, od razu bojąc się kaca na drugi dzień, czeka się cierpliwie między łykami, żeby może ten Pudzian trochę wyluzował i stał się bardziej pijalny. Nie stał się. Wino ma swoją klasę, ale ma też swój styl – ambitno-madziarski czyli „pokażemy wam, kto robi najlepsze wina na świecie”. Jeśli dla Was najlepsze to najcięższe – to wino jest dla Was. Na pocieszenie umiarkowana jak za ten ekstrakt i beczkę cena 99 zł.
Źródło win: nadesłane do degustacji przez producenta.