Jak prošek z prosecco
Czy konsument jest w stanie pomylić prošek z prosecco? Tak twierdzi włoski rząd, który w 2013 roku zablokował utworzenie apelacji Prošek dla chorwackiego wina deserowego o tej nazwie.
Kilka miesięcy temu Chorwacja podjęła kolejną próbę przekonania Komisji Europejskiej, argumentując, że choć obydwie nazwy brzmią podobnie, ich rozróżnienie nie powinno nastręczać konsumentom problemu. Poza tym obydwa wina więcej dzieli, niż łączy – poczynając od butelek, a kończąc na ich zawartości. Komisja zgodziła się rozpatrzyć zgłoszenie Chorwatów, co oczywiście rozwścieczyło Włochów.
Tygodnik Przegląd cytuje Lucę Zaię, gubernatora Veneto, który określił decyzję Brukseli jako haniebną. „Poprzez działanie Chorwatów i Komisji historia i tożsamość terytorium, gdzie produkowane jest prosecco, zostaną zniszczone – powiedział. – Nie mam słów, by skomentować to, co się stało. Nie wiemy, co zrobić z tą Europą”. Sprawa nabrała charakteru politycznego – jak podaje ten sam tygodnik, skrajnie prawicowe ugrupowanie Bracia Włosi zorganizowało flash mob pod hasłem „Ręce precz od prosecco”.
Po drugiej stronie Adriatyku w sprawę zaangażowali się czołowi winiarze, tacy jak Alen Bibić, którzy dowodzili, że obydwa wina nie mają ze sobą nic wspólnego.
Warto dodać, że tradycja robienia prošku z podsuszanych gron sięga czasów, kiedy Dalmacja należała do Republiki Wenecji, a według niektórych winiarzy jest nawet starsza. To, czy liczy sobie kilkaset, czy dwa tysiące lat, nie ma zresztą większego znaczenia, bo z całą pewnością sięga w historię głębiej niż prosecco.
Reakcja Włochów brzmi jak klasyczny przykład efektu Streisand. Producenci prosecco, zamiast chronić swoje prawa, dali mało znanej chorwackiej kategorii win publicity, o jakim ta nie mogła dotąd marzyć. Nawet jeśli Chorwaci nie dopną swego w sensie prawnym, efekt promocyjny zostanie osiągnięty.
Według portalu Euractiv, który przygotował materiał wideo w przystępny sposób tłumaczący cały konflikt, są zresztą gotowi do kompromisu w postaci dodaniu do słowa Prošek określenia Dalmatian/Dalmatinski. Trudno spodziewać się jednak, by takie rozwiązanie było satysfakcjonujące dla Włochów.
Sprawa ma też polski wątek. W kwestii finalnej decyzji wiele zależeć będzie od Janusza Wojciechowskiego, komisarza Unii Europejskiej do spraw rolnictwa, który już zadeklarował, że „dwie podobne nazwy mogą współistnieć pod pewnymi warunkami”.