Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Holistyczna praktyka nosa

Komentarze

Bardzo dawno temu, kiedy wina dzieliłem na niedostępne i te do picia, spotkałem początkującego wtedy winiarskiego dziennikarza Andrew Jefforda, i jak to często zdarza się ignorantom, wydrwiwałem sadzenie sadu wokół kieliszka, czyli żonglowanie najprzeróżniejszymi owocami przy opisie smaków i zapachów. Andrew, bardzo wyrozumiały, tłumaczył mi, że dzięki temu unikamy metafor i możemy dyskutować, opierając się na konkretach. Wciąż to do mnie nie dochodziło, aż nieoczekiwanie Strasburg okazał się moją drogą do Damaszku.

Iluminacja zeszła na mnie u Iwony, a precyzyjniej w słynnej winiarni, której alzacka nazwa S’Burjerstuewel znaczy „Przy Chłopskim Piecu”, ale mało kto ją zna, gdyż wszyscy wiedzą, że to „Chez Yvonne”. I choć Yvonne już dawno przeniosła się do lepszego świata, pod tym hasłem lokal do dziś figuruje w Wikipedii. Wtedy leciwa właścicielka obsługiwała nas jeszcze z energią ponaddźwiękowego odrzutowca, proponując coraz to inne specjalności swego słynnego ze smakoszostwa regionu. Do foie gras, czyli wątroby z tuczonej gęsi, radziła, a dokładniej narzucała, muscat, który wychwalała jako wino młodego winogrodnika i poety André Ostertaga. – Królestwo oddać można za sam aromat – zachwycała się.

Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!