Gál Pince Ürmös
Czegoś tak dziwnego jeszcze na Winicjatywie nie recenzowaliśmy. Węgierski wermut! I to naturalny, bez dodatku mocnego alkoholu. Trzy wina aromatyzowane z winiarni Gál Pince z Villány przypominają bardziej likiery, choć mają tylko 10,5% alk. Niesamowicie aromatyczne trunki pachnąca jak wizyta w staromodnej cukierni albo babcinej bawialni.
Mézes-Almás 2008 ma w zapachu jabłko z cynamonem, ale to nie cydr Dobroński. W smaku goździki. Biały wermut bez wódy i sztuczności (przypomniał mi domowe wermuty, jakie można jeszcze spotkać w Barcelonie). Ciekawe wino (?) podwieczorkowe.
Biały Diós bor jest nieprawdopodobnie intensywny, z nutami karmelu, zielonego jabłuszka, chininy, a w smaku atakuje bardzo wysokim kwasem. Mimo wszystko dodanych aromatów jest mniej niż w komercyjnym włoskim wermucie, dominuje smak winogron (bodaj mniej czuć orzechy włoskie, które w nim macerowano).
Najbardziej szalonym z tej szalonej trójki jest czerwony Ürmös. Zapachy i smaki to czysta wydestylowana wiśnia, aronia, likier z dzikiej róży, gorzka czekolada, w dodatku lekkie szczypanie w język jakby od gazu. Doświadczenie jedyne w swoim rodzaju. Radzę podawać jako hipsterski digestif.
Odważnym importerem tych cudów natury jest Salon Win Karpackich. Cena – 59 zł za butelkę, którą po otwarciu można sączyć przez miesiąc.
źródło win: nadesłane do degustacji przez importera.