Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Droga trzecia klasa

Komentarze

W 1855 roku Château Kirwan uhonorowano w historycznej klasyfikacji win z Bordeaux jako producenta trzeciej klasy. Był to zapewne najlepszy moment w dziejach tego zamku, który jak wiele innych w Margaux i w ogóle w całym Bordeaux ma korzenie XVIII-wieczne, produkuje od 300 lat dobre wina, ale też spośród swoich braci niczym szczególnym się nie wyróżnia.

Château Kirwan
Dyskretny urok XVIII wieku. © Château Kirwan.

Piątkowa degustacja pionowa Château Kirwan, zorganizowana przez importera Roberta Mielżyńskiego, potwierdziła w zasadzie te wrażenia. Chris Kissack pisze o nich „these are good although not compelling wines” i ta opinia, wyrażona niekiedy innym szykiem zdania, powtarza się we wszystkich poważnych źródłach.

Od stu lat Kirwan jest perłą w koronie znanego bordoskiego hurtownika Schröder & Schÿler. Średnio zaawansowany winoman o tym winie powinien wiedzieć dwie rzeczy: że zawiera wyjątkowo wysoką jak na Médoc i Margaux proporcję Petit Verdot i Cabernet Franc (zmienia się w zależności od rocznika, ale w 2008 r. było to na przykład rekordowe 16% i 15%) i że w latach 1991–2007 konsultantem posiadłości był kontrowersyjny Michel Rolland. Z jednej strony jego przyciężki, beczkowy styl sprawił, że Kirwan oddalił się od ideału Margaux jako wina bardzo eleganckiego i jedwabistego, z drugiej – trudno odmówić mu dużych sukcesów w takich rocznikach jak 2000, 2003 i 2005.

14% w zupełności by wystarczyło. © Winoioliwa.com.

Robert Mielżyński i dyrektor eksportu Kirwana Pierre Brousse ugościli nas rocznikami 2000, 2005, 2006, 2007, 2008, 2009 i 2010. Znakomity był jeden – 2005, pełny, dojrzały, zmysłowy, harmonijny, kompletny. Duże nadzieje wiązałem z 2000, pierwsza butelka była bardzo średnia, rosołowo-zielona, druga o wiele lepsza, bogata, gęsta, prawie na poziomie 2005. Moim zdaniem bardzo dobry potencjał ukazuje rocznik 2008, w którym czuć grafitowo-porzeczkową świeżość Cabernet Sauvignon i który ma po prostu dobrą energię.

Château Kirwan 2005
Wielka klasa. 2005 to pewniak w Bordeaux.

Słabo zaprezentowały się 2006 i – zwłaszcza – 2007, krótki, beczkowy i alkoholowy. Zostawmy go Chińczykom. Co do 2009 i 2010, jest za wcześnie, by je ostatecznie ocenić. Marek Bieńczyk w czasie degustacji wypowiedział się entuzjastycznie o 2010, mam nadzieję, że tylko częściowo pod wpływem reputacji rocznika. Mnie to wino niczym na tym etapie nie zachwyciło. 2009 był lepszy niż się spodziewałem, mniej przegrzany, dość elegancki – poza samym sobą pokazał też, że życie po Rollandzie toczy się w Kirwanie normalnie i że zamek będzie dalej robił dobre wina. Być może z czasem okaże się nawet wart trzeciej klasy, który nieco na wyrost otrzymał w klasyfikacji z 1855 roku.

Robert Mielżyński
Bo ten Rolland, mówię Wam, to nie jest fajny facet. © Winoioliwa.com.

Na koniec refren, czyli ostrzeżenie przed cenami. To problem wszystkich prestiżowych Bordeaux, ale Château Kirwan nie będzie miał dla nas litości. Druga etykieta – Charmes de Kirwan, wino dobrze zrobione, soczyste, interesujące (piliśmy rocznik 2009) – kosztuje 164 zł, czyli dwa razy za dużo. Główne wino to wydatek 275 zł za rocznik 2007, 298 zł za 2008, 346 zł za 2010, 423 zł za 2009, 562 zł za 2003. (Wszystkie wina poza składami win Roberta Mielżyńskiego w Warszawie i Poznaniu są dostępne w sklepie internetowym). Nawet fartuch z wizerunkiem château odchudzi nam portfel o 85 zł. Krótko mówiąc, to nie są wina dla nas. Zostawmy je Chińczykom.

Degustowałem i obiadowałem na zaproszenie importera Roberta Mielżyńskiego.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • TKM

    A jak u Ciebie wypadł 2008?

    • Wojciech Bońkowski

      TKM

      @TKM – tak jak pisałem „Moim zdaniem bardzo dobry potencjał ukazuje rocznik 2008, w którym czuć
      grafitowo-porzeczkową świeżość Cabernet Sauvignon i który ma po prostu
      dobrą energię.”

  • marek

    Ja rozumiem że ceny tych win w ostatnich latach również w Euro mocno wzrosły, a co za tym idzie w przeliczeniu na złotówki ale, nie rozumiem jak Mielżyński te wina chce za takie ceny sprzedawać? czy naprawdę to jest rzecz niemożliwa żeby wytłumaczyć Panu Pierre Brousse że jeśli na przykład rocznik 2008 kosztuje w detalu we Farncji 50 euro a w Polsce u Mielżyńskiego 75 euro to przy około 3 krotnej mniejszej sile nabywczej polskiego konsumenta cena Kirwan jest zupełnie kosmiczna? Nie mówię że Kirwan powinien kosztować jedną trzecią ceny we Francji ale jakieś specjalne traktowanie nowego rynku i przy okazji wiernego od iluś lat importera by się przydało? Oprócz Kirwan, które mogłoby upłynnić większe ilości butelek w Polsce, importera który zamiast pełnych od lat skrzynek stojącymi w sklepie miałby obrót ( ponoć najważniejszy  dla właściciela) to jeszcze konsumenci by zyskali.
    Zupełnie nie rozumiem tej sytuacji w której na stojących pełnych skrzynkach tracą wszyscy: producent (bo importer nie domówi większej ilosci), importer (Mielżyński bo ma zamrożony kapitał) no i klienci którzy zamiast pić mogą tylko etykiety poczytać.
    Totalny bezsens.
    Tylko niech mi nikt nie pisze że Kirwan sie dobrze sprzedaje bo obok Chevalier (podobnie zbyt wysoko wycenionego na polskim rynku) to jest najdłuzej i najwięcej zalegajacych skrzynek Bordeaux u Mielżyńskiego  od lat.

  • marek

    Jeszcze a propos cen, to w Leclercu są butelki MAGNUM (!!) rocznika 2010 w cenach (z pamieci) LA Tour Carnet 2009 330 zł (RP92),  Prieure-Lichine 2010 390 zł (RP92), La Tour Carnet 2010 350 zł (RP93) .
     Podobnej jakości Kirwan 2010 (RP92+) w zwykłej butelce  750ml u Miełzyńskiego kosztuje 346 zł

  • Sławomir Hapak

    ” jeśli na przykład rocznik 2008 kosztuje w detalu we Farncji 50 euro a w Polsce u Mielżyńskiego 75 euro” – to znaczy tylko, ze Mielżyński pracuje na przyzwoicie niskiej marży…

  • Marcin Aleksander

    Akurat w przypadku Kirwana to marża jest powiedzmy „średnio” przyzwoita, 2009 można wyrwać za +/- 60 euro (tu 423 zł), i nawet przy wysokich kosztach wysyłki (20 euro) zostają w kieszenie polskie złote… Niemniej Mielżyński to solidna firma i ogólna oferta jest niewątpliwie przyzwoita (może właśnie za wyjątkiem win z Bordeaux). 

  • Wojciech Bońkowski

    @4cd953b2d5845a2b83fb98ddc9e2c00b:disqus Z ogólnym wydźwiękiem komentarza się zgadzam, natomiast Kirwan nie ma żadnego interesu żeby dawać Mielżyńskiemu niższe ceny, w Bordeaux jeszcze się taki nie narodził który by ceny obniżał z takich powodów.

    Nie wiem też czemu sądzi Pan, że gdyby Kirwan kosztował 30% mniej, to by się u Mielżyńskiego lepiej sprzedawał. Leoville-Poyferre, Figeac i Palmer kosztują więcej i sprzedają się lepiej. Na tym poziomie to nie chodzi o ceny. Raczej obstawiałbym że klienci tak jak ja i inni uczestnicy piątkowej degustacji, mają dość chłodne odczucia wobec Kirwana.

    A porównanie Kirwana z Tour Carnet jest już zupełnie demagogiczne, bo to wino kosztuje 2 razy mniej niż Kirwan również we Francji (25-27€ zamiast 50+). Przy całym szacunku do niego, jednak Kirwan jest o tych parę punktów lepszy.

    • marek

      Wojciech Bońkowski

       Panie Wojciechu:
      1. sytuacja gospodarcza we Francji jest coraz gorsza, na pewno gorsza niż kilka lat temu, również przekłada to się na sytuacje rynkową producentó w Bordeaux. USA importuje coraz mniej, rynek chiński jest często przywoływany ale bez przesady Chińczycy nie uratują załamania sie popytu w Europie Zachodniej i USA. Poza tym u nich też oznaki przegrzania gospodarczego. Jak Kirwan wysyła dyrektora eksportu to chyba znaczy że poważnie chce traktować polski rynek jako uzupełnienie innych większych rynków. Słyszałem że Mielżyński ma wyjątkowo dobre relacje z właścicielami ( w porównaniu do innych importowanych producentów) więc sądziłem (może naiwnie) że łącząc te fakty Kirwan może zrobić wiecej (czyli dać lepsze ceny dla zupełnie nowego rynku) aby zwiększać sprzedaż. Pamiętam pierwsze lata u Mielżyńskiego roczniki 1998 czy 2001 kosztowały ok 180 zł.
      2.  Figeac i PAlmer sprzedają sie za wyższe ceny bo są bardziej prestiżowe, zresztą nie wiem czy akurat dobrze bo jak kilka dni temu u Mielżyńskiego to skrzynki z Palmer 2007 i Figeac 2008 leżały pełne i całe w grubym kurzu co jest dowodem chyba zerowego zainteresowania.
      3. Porównanie La Tour Carnet do Kirwan nie jest demagogią bo porównałem bieżące roczniki win z Bordeaux , które dostały podobne noty od Parkera LTC09=92, LTC10=93, Kirwan10=92+, w takiej sytuacji po co klient z Warszawy miałby kupować Kirwan, jak za taką samą cenę ma butelkę Magnum porównywalnego Bordeaux? Palmer to moze jeszcze prestiżem nadrabiać (w przypadku podobnej noty punktowej) ale różnicy w prestiżu miedzy LTC a Kirwan nie widzę mimo że troche różnią się ceną. Zresztą to również argument w rozmowie z p. Brousse.

      • marek

        marek

         I jeszcze jedno, ja mam duży sentyment do tego sklepu i życzę mu jak najlepiej, te moje komentarze wynikają  z dobrej woli a nie z uszczypliwości ;-)

      • Łukasz Kuszela

        marek

        ” sytuacja gospodarcza we Francji jest coraz gorsza, na pewno gorsza niż
        kilka lat temu, również przekłada to się na sytuacje rynkową producentó w
        Bordeaux.”

        Panie Marku, przed wypowiedzieniem się na forum lepiej sprawdzić pewne dane, żeby się przypadkiem nie ośmieszyć. Francja pobiła ostatnio dwa rekordy sprzedaży win i alkoholi, zarówno w objętości (wzrost 1,6%) jaki i w wartości (wzrost 10%) z czego Bordeaux ma…30% udział w tym wzroście – taka jest ta „sytuacja rynkowa producentów Bordeaux”. Powyższe cyfry dotyczą roku 2012 i pochodzą z 15 lutego 2013, źródło: LaRVF, AFP.

        ” Jak Kirwan wysyła dyrektora eksportu to chyba znaczy że poważnie chce traktować polski rynek”

        Monsieur Brousse nie przyjechał do Polski z jakąś gospodarczą misją tylko po prostu zaprezentować swoje wina w ramach degustacji zorganizowanej przez Mielżyńskiego dla klientów + dla winiarskich mediów (Warszawa). Jeśli w zorganizowaniu degustacji była jakaś filozofia to było to, z mojego długiego doświadczenia, raczej promowanie wine baru w dwóch dużych miastach a nie samego zamku Kirwan na środkowoeuropejskim rynku…

        „właściciele Kirwan (…) opłacają koszt wysłania dyrektora i degustacji”
         
        Z mojego doświadczenia butelki win na degustacjach najczęściej otwieraną są na koszt Mielżyńskiego.

  • Wojciech Bońkowski

    @4cd953b2d5845a2b83fb98ddc9e2c00b:disqus „sytuacja gospodarcza we Francji jest coraz gorsza, na pewno gorsza niż
    kilka lat temu, również przekłada to się na sytuacje rynkową producentó w
    Bordeaux. USA importuje coraz mniej” – nie wiem skąd Pan czerpie te informacje. Bordeaux ma za sobą dwie najbardziej udane kampanie en primeur w historii, kiedy wyprzedało w ciągu kilku tygodni wszystkie klasyfikowane wina z 2009 i 2010 po cenach dwukrotnie wyższych niż jeszcze kilka lat temu. Bordoskie chateaux śpią na forsie i doprawdy nie mają żadnej motywacji, żeby obniżać cenę dla jakiejś tam Polski. Zaraz nastąpi kolejny rocznik stulecia, Parker przyzna jeszcze więcej stówek i ceny będzie można znowu podnieść a rynek to będzie musiał łyknąć, tak jak zawsze do tej pory.

  • marek

    Panie Wojciechu pomieszał Pan kilka wątków w krótkiej wypowiedzi, nie wiem od czego zacząć ;-)  po 2005 tylko 2009 i 2010 sprzedały się super en primeur, trochę mało jak na 6 lat ?2012 też chyba nie zapowiada sie jako kolejny rocznik 100lecia;-) nawet jeśli chateaux sprzedały wszystko w tych dwóch rocznikach to przecież nei każde zarobiło tyle samo, prawda? Kirwan po ile mógł negocjantom sprzedawać swoje wina? po 30-40 euro? no zarobek niezły ale daleko do zarobku tych chateaux co sprzedawały negocjantom swoje wina po 100 euro i wiecej. Wiec każdy moze śpi na kupce forsy ale każda kupa taka sama. Myśle że Kirwan to akurat na nie największej kupce śpi ;-) Rozumiem że np. Palemr może mieć gdzieś rynek Polski bo i tak sprzeda wina na świecie ale Kirwan to jest tak grupa producentów jak np. LTC która „aspiruje” i muszą się bardziej postarać żeby sprzedać swoje wina , nawet jeśli mają niezłe oceny (92-93pkt) bo w tym segmencie konkurencja jest liczna jak cholera.
    Podsumowując ten wątek: nie każde chateau zarobiło taką samą kupę pieniędzy i nie każde ma taką same perspektywy sprzedaży w chudych latach.
    Skąd Pan z góry wie że właściciele Kirwan na pewno „oleją” Mielżyńskiego? skoro opłacają koszt wysłania dyrektora i degustacji to chyba im zależy na sprzedawaniu więcej butelek w Polsce, prawda? trzeba czytać takie niuanse ;-)
    nie wiem czy Mielżyński wystarczająco ich docisną i wytłumaczył siłę nabywczą konsumentów w Polsce? może Francuzi nie mają zielonego pojęcia ile Polak z klasy średniej zarabia w porównaiu do Francuza? Marża Mielzyńskiego to jedna rzecz ale drugą wpływającą na cenę detaliczną jest cena zakupu we Francji.

  • Wojciech Bońkowski

    Urocze gdybanie. Zwłaszcza zdanie „Kirwan to jest tak grupa producentów jak np. LTC która aspiruje i muszą się bardziej postarać żeby sprzedać swoje wina”. Postarać się o co? Przecież Kirwan w kampanii en primeur sprzedaje swoje wino na pniu półtora roku przed zabutelkowaniem. Ryzyko jest przenoszone w całości na hurtowników. Sprzedaż bezpośrednia tak jak Mielżyńskiemu to jest margines, wszystkie klasyfikowane wina ogromną większość swoich win sprzedają poprzez giełdę czyli place de Bordeaux.

  • marek

    Dlaczego gdybanie? ;-) któryś z faktów, które podałem sie nie zgadza? no tak już jest że im drożej w Bordeaux tym wina się szybciej sprzedają a większy problem mają ci którzy sprzedaja tańsze wina ;-) To nie jest tak że każdy rocznik chateaux sprzedają na pniu negocjantom, roczniki 2009 czy 2010 może tak ale np 2011 czy 2007 już nie ;-) poza tym o ile się orientuje nie cała produkcja jest sprzedawana en primeur tylko część aby mniejsza podaż mogła utrzymać wyższe ceny. Taka manipulacja rynkiem. Założę sie że Kirwan ma ogromne ilości butelek w piwnicach z ostatnich 6 roczników, głównie ze słabszych roczników ale z 2009 i 2010 również. Nie przez przypadek duża ilość klasyfikowanych chateaux w Bordeaux w ostatnich latach wybudowała duże piwnice/magazyny mogące pomieścić ogromne ilości butelek ;-)
    Oczywiście jeśli przez swoja krótkowzroczność i pychę chateaux doprowadzą do załamania popytu na drogie Bordeaux w obecnych chudych latach to będę to obserwował z dużą satysfakcją.

  • Maciej

    p. Brousse zapytany podczas degustacji w Poznaniu o główny rynek zbytu dla Chateau Kirwan odpowiedział, że zdecydowanie Chiny… może w Europie jest kryzys, ale skoro Chińczycy płacą takie pieniądze za Kirwana, to czemu Europa ma tyle nie płacić?

  • marek

    jak słyszę że kolejne chateau główny rynek zbytu upatruje w Chinach to mam pewność  że grunt pali im sie pod nogami ;-) niech dalej stawiająna Chiny a olewają swoje tradycyjne rynki zbytu czyli Europę Zach i USA, zobaczymy jak to się skończy. JA myśle, że dla nich źle. A różnicowanie cen tego samego produktu w zależnosci od rynku to nie jest żadne novum tak sie robi w wielu branżach.