Rumunia na tak
Francuscy i włoscy inwestorzy udali się do Rumunii, stworzyli formę Vinarte i założyli winnice. Nie jedną winnicę, ale całe 400 ha winnic w trzech winiarskich regionach tego kraju, który z dobrymi winami nam się raczej nie kojarzy. I postanowili pokazać, że nowe technologie i odpowiednie podejście zarówno do upraw, jak i winifikacji mogą dać rezultaty na europejskim poziomie.
Tę rumuńską „nową falę” do Polski importuje Lider & Partners Sp. z o.o. (ich winna działalność kryje się pod nazwą Wina Szlachetne, nie mylić z tymi Winami Szlachetnymi), a my mogliśmy degustować ich wina na 40 poziomie (czyli piętrze) hotelu Marriott w słynnym Panorama Lounge & Bar.
Bar panoramę ma świetną, ale jako miejsce degustacji dla tłumów jest marne, co udowodniło nam tegoroczne spotkanie z Nową Zelandią, kiedy to zlani potem tłoczyliśmy się w wąskiej przestrzeni sali spoglądając tęsknie w spowite mgłą warszawskie niebo. Podobnie było i tym razem, podczas z trudem komentowanej degustacji toczącej się na antresoli o wielu zakamarkach, w których poukrywała się publiczność.
Vinarte oferuje zarówno proste wina codzienne, jak i zdecydowanie wyższą półkę. Białe mnie nie zachwyciły. Zazwyczaj aromatyczna Tãmâioasã Româneascã rozczarowała, miała więcej aromatów ziół niż porzeczki czy kwiatu bzu, w ustach była nieco tępa, choć delikatna słodycz walcząca z goryczką była interesująca. Ale biorąc pod uwagę cenę (w sklepie internetowym kosztuje 25 zł) jest to dobry wybór wina codziennego. Sauvignon Blanc Cuvée d`Excellence (32 zł) z najwyższej linii Collection to wino raczej dla ludzi, którzy sauvignon nie lubią. Przykryte beczką, dość tłuste; jeśli kochacie piękne, krystaliczne, pachnące marakują nowozelandzkie SB, to nie jest wino dla Was.
Zdecydowanie lepiej wypadają w tej ofercie wina czerwone. Polecam bardzo Villa Zorilor Fetească Neagră (region Delau Mare). Za 25 zł dostajecie autochtoniczny rumuński szczep w bardzo ciekawym wydaniu: jest ziemiste, zarówno w nosie, jak i w ustach, ale jest to przyjemna ziemistość, zwłaszcza w połączeniu z nutami przyprawowymi i bardzo konkretnymi taninami. Wystarczy przyprawić nasze mielone cynamonem i kminem, i będzie pasować jak ulał! Prince Matei i Prince Mircea to dwa potężne merloty, które tego wieczora czule wzięły mnie w ramiona. Pierwszy, z ciepłego Dealu Mare o długich, suchych jesieniach zaskoczył mnie swoim cudownym herbacianym nosem i herbaciano-ziołową goryczką. Kawał wina za 61 zł. Polecam bardzo, zwłaszcza, jeśli planujecie udusić jakąś dziczyznę.
Prince Mircea (Starmina) to 90% merlota z dodatkiem caberneta. Potężny uścisk tanin, mocne aromaty śliwek, czekolady i wanilii. Zarówno w nosie, jak i w ustach lekka słodycz powideł. Kosztuje 48 zł plus cena steka, którego trzeba dokupić.
Chorwacja już złapała mnie za serce, na Rumunię i Turcję spoglądam z zainteresowaniem i zdecydowanie będę starała się być na bieżąco. Obiecuję informować Was, co w tamtejszej winorośli piszczy.
Degustowałam na zaproszenie Vinarte.