Brazylijskie fajerwerki
To było najmilsze zaskoczenie tego roku (dopiero się on zaczął, liczę więc na więcej takich). O Brazylii wiedziałam niewiele, próbowałam w Winerii win od Pizzato, które mnie nie zauroczyły, ale też nie nie zniesmaczyły, oraz totalnie koszmarnego rieslinga od małego importera, którego nawet nie wspomnę, żeby nie robić nikomu przykrości. Szłam na tę degustację bez większych uprzedzeń i raczej zainteresowana niż pełna obaw.
Najlepsze wina znalazłam na stanowisku Lidio Carraro. I mimo, że producent już się pakował i zamieszanie było spore, to właśnie tam utwierdziłam się w przekonaniu, że Brazylia to kraj, z którym winiarze muszą zacząć się liczyć, a miłośnicy wina zdecydowanie powinni oswajać. Ich nebbiolo było dla mnie jak oświecenie. Więc w Brazylii potrafią zrobić coś takiego? Wino z pozoru tak lekkie, naprawdę natomiast eleganckie, złożone o pięknej kwasowości, piżmowo-leśne… Żałuję, że nie mogłam zostać z nim dłużej, bo jest tego warte. Cena detaliczna to prawie 300 zł, ale to produkt wielkiej klasy. Poza tym producent ma też bardzo przyjemne wina codzienne z serii Da’Divas (m.in. bardzo żywe Pinot Noir), z którymi warto się zaznajomić.
Jednak to, co najbardziej reprezentuje styl winnicy Lidio Carraro, to radosne, słoneczne, niesamowicie złożone Quorum. Taki powinien być dla mnie Nowy Świat. Czułam się jak dziecko patrzące w kalejdoskop: aromaty, smaki zmieniały się co chwilę, a wszystko za każdym razem tworzyło urzekającą kompozycję, zbalansowaną całość. A jeszcze bardziej zaskakujące jest filozofia tego producenta. Mamy tu do czynienia z winnicą o jednej z najmniejszych wydajności na świecie (tak, tak, wciąż jesteśmy w Ameryce Południowej), która na dodatek nigdy nie używa beczki i nie filtruje win. Jak dobrze, że można tego spróbować w Polsce!
Ciekawe i świetnie zrobione wina znalazłam też u Miolo. Podobno najlepsze w ich ofercie jest Lote 43, którego nie było mi dane spróbować, ale Quinta do Seival i tak zatrzymała mnie przy tym producencie na dłużej. To wino z odmian portugalskich (rocznik 2008 to 50% Tinta Roriz i tyle samo Touriga Nacional), wyważone, poważne. Dominuje dojrzała wiśnia, migdały, skóra. Chciałabym zdecydowanie spróbować go za kilka lat, bo mam wrażenie, że czeka go świetlana przyszłość i jeszcze nie pokazał wszystkiego. (Importer: Boutique Brasil).
Podsumowując: obok białych win brazylijskich przeszłam dość obojętnie. Nie zainteresowało mnie żadne wino musujące. Czerwone są nierówne, ale można tu znaleźć niezwykle ciekawych producentów i wina bardzo wysokiej klasy. Nie spodziewałam się takiej różnorodności i złożoności. Używane są głównie szczepy europejskie, zaskoczona byłam brakiem krzyżówek, o których tyle czytałam. Jedynie Casa Valduga uraczyła mnie Marselanem, interesującym zresztą (dostępne również w Boutique Brasil). Nie byłam na zeszłorocznej degustacji (był na niej Wojtek Bońkowski i wrażenia, chyba dość podobne do moich opisał tu), nie wiem, czy tegoroczna oferta jest lepsza, wiem, że Brazylia to kraj, który my, miłośnicy wina musimy mieć na oku!
Wkrótce również nasze filmy z tej degustacji.
Degustowałam na zaproszenie organizatora – Magazynu Wino.