Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Czytajmy poetów

Komentarze

Publikacji o winach ukazuje się coraz więcej, coraz więcej jest też autorów o winach piszących. Zarówno szkolnie poprawnych, jak i po prostu marnych, ale coraz częściej znakomitych. Przyznam, że najbardziej lubię autorów, którzy pisząc o winie, piszą o czymś więcej, którzy nie ograniczają się do degustacyjnych notek lub nie przepisują z encyklopedii informacji o winiarskich regionach, ale szukając sensu w winie, potrafią powiedzieć coś z sensem o życiu, wrażeniach, emocjach. Tak właśnie pisze Marek Bieńczyk, od którego cotygodniowego felietonu, przez rok czy dwa, zaczynałem lekturę Dużego Formatu, potem Przekroju. Zakończyłem czytanie obu tygodników wraz z odejściem z nich Marka i chyba nie byłem jedyny. Najwyraźniej czasopisma wolą oferować lekkostrawną papkę i blichtr niż odrobinę refleksji. Cóż, dla mnie korzyść z tego taka, że w międzyczasie zdążyłem się z Markiem zaprzyjaźnić  i wielokrotnie odwiedzając wraz z nim winnice i winiarzy, coś tam zacząłem z wina, a może i z życia rozumieć i dostrzegać coś więcej niż pełny kieliszek i spływające po ściankach łzy. Z wielką więc przyjemnością czytam kolejne teksty Marka, ot choćby dla takich fragmentów: „Było wspaniałe, wytrawne, aż stalowe w smaku i wpuszczało w nasze wnętrza zimny, metaliczny prąd, z którego rozlewało się na wszystkie strony właśnie to cudowne milczenie”. 

 Jest poeta, musi być i filozof. Béla Hamvas, wybitny węgierski pisarz, eseista i filozof, w roku 1946, osamotniony, zaszczuty przez komunistyczny reżim, który zakazał publikacji jego prac, napisał jedną z najbardziej uroczych książek o winie. Wydana po latach także u nas Filozofia Wina to, jak przekornie zaznaczył autor, modlitewnik dla ateistów. Lektura rzeczywiście niezwykła. Prawdziwa filozofia życia wykładana językiem uczuć, jak bowiem twierdzi Hamvas obiektywny język nauki jest po postu nudny. Podążając więc za autorem uczymy się nie tylko pić wino ale i żyć, odróżniać dobro od zła i miłość od nienawiści, doceniać to co najważniejsze, ot, choćby poprzez taka wskazówkę: „…Pijcie wino. Ono pozwoli wam zmierzyć się z samym sobą, da wam odwagę do pocałunku, do zrywania kwiatów, zawierania przyjaźni, przyniesie głęboki i spokojny sen, pozwoli się śmiać! Zamiast gazet, zacznijcie czytać wiersze.” Bo przecież jak głosi motto do książeczki Hamvasa: „Ostatecznie pozostaną dwie istoty – Bóg i wino.”

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • gregg

    Zaiste, lektura rzeczywiście niezwykła… Przekornie polecam, bo projekcje autora dotyczące ateistów są urocze, godne współczesnych „naukowców”, by przykłady ks. prof. Oko, czy posłanki prof. Pawłowicz przywołać;-) Dla autora ‚Filozofii Wina”, gdyby żył, miałbym inną wskazówkę, ale portal nie o tym, więc zmilczę. Po lekturze filozofii Hamvasa żal mi szczególnie muzułmanów, ja przynajmniej mogę się bezrefleksyjnie narąbać zanim udam się na orgietkę, ale oni są straceni. Nie dość, że nie chrześcijanie, to jeszcze wina nie piją;-)

    • Witol

      gregg

      „O, nieszczęsny biedaku, jakaż inna łaska moze cię zbawić, jeśli nie wino?”

      • gregg

        Witol

        A gdzie jest powiedziane, że wyglądam zbawienia? Zabawić, to chętnie;-)

        • Witol

          gregg

          A nie, nie, to Hamwas poleca ci tę drogę. Według niego do zbawienia, według ciebie do zatracenia… Jak dla mnie jesteś libertynem, tobie nawet wino nie pomoże.

          • gregg

            Witol

            O zatraceniu nie wspominałem. Moim skromnym zdaniem Hamvas ugotował całkiem sensowną, bliską mi wizję prostych, codziennych przyjemności (którym, co słusznie autor zauważa, nie poświęcamy należytej atencji) w mało dla mnie strawnym religijno-szowinistycznym sosie. Moja uwaga o „narąbaniu” i „orgietkach” była oczywistym, ironicznym odniesieniem do uprzedzeń oraz projekcji autora i raczej daleka jest moim codziennym zwyczajom (jak i innych, znanych mi ateistów). Dlatego Twoje aroganckie etykietowanie i ostentacyjne lekceważenie nieco mnie zadziwia. Tak samo zresztą zadziwiła mnie analogiczna arogancja, protekcjonalne traktowanie, czy wręcz obsesja na punkcie ateistów u Hamvasa, ale on żył i pisał w trudnych czasach. Inną sprawą jest, że „Filozofia wina” była już na Winicjatywie polecana i nie ukrywam, że recenzja Marka Bieńczyka była, moim zdaniem, bardziej wyważona.