Bordeaux – anachroniczna figura
Jest taki niewyobrażalnie smutny film dokumentalny o młodych, zagubionych we współczesności amerykańskich chłopcach, którzy ani nie mają pomysłu na życie, ani niespecjalnie potrafią czerpać z niego radość. Nie brakuje im za to ambicji – tych z etosu American dream: wszystko możesz, wszystko jest dla ciebie, pracuj tylko najciężej ze wszystkich, a będziesz od nich lepszy, będziesz na szczycie.
Młodych bohaterów filmu, który nosi tytuł Somm, łączy to, że postanawiają te ambicje zrealizować, zostając Bardzo Dyplomowanymi Sommelierami. W związku z tym przez cały dokument ze zbolałymi minami, ale i pełnym samozaparciem, przygotowują się do Bardzo Poważnego Egzaminu. Kują na pamięć tysiące detali o różnych cru i grand cru, uczą się rozpoznawać w ciemno odmiany i wpasowywać swoje wrażenia do superszczegółowych tabelek, a wszystko to bez krztyny przyjemności. Trudno się biedakom dziwić, wszak wstępują na tę ścieżkę nie z miłości do wina, nawet nie z autentycznego nim zainteresowania – jeden z bohaterów wprost mówi, że podczas wizyty w restauracji sommelier zaimponował mu swoją wyższością: białymi rękawiczkami, hermetyczną wiedzą i gestami, które w oczach niewtajemniczonych nabierały cech magicznych. To w tym momencie zdecydował, że chce zostać sommelierem; zdecydował również dlaczego: by stać się jeszcze lepszym od tamtego sommeliera. To, co w kieliszku, nie miało znaczenia.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!