Zazdrość
Po środowej degustacji Barolo & Friends w warszawskim vitkAcu dopadła mnie zazdrość. Dopadła i wciąż trzyma, a wszystkiemu winne nebbiolo w swych najprostszych wcieleniach.
Uwielbiam barolo i barbaresco, ale nie zazdroszczę ich Piemontczykom, bo cena potrafi przyprawić o zawrót głowy i nawet w miejscu narodzin te wina traktowane są jak dobra luksusowe. Co innego pochodzące z mniej prestiżowych apelacji – jak Langhe Nebbiolo, Nebbiolo d’Alba i Roero – niedrogie zazwyczaj trunki, które na środowej degustacji znaleźć można było na stolikach wielu producentów. Fakt, że nie było wśród nich uznanych winiarskich sław uczucie zazdrości tylko potęguje. Bo jeżeli mniej znani, dopiero do czołówki aspirujący producenci robią tak smaczne podstawowe nebbiolo, to czego oczekiwać po wielkich i od dawna uznanych?
Nie wszystkie wina mnie zachwyciły, ale większość miała w sobie pewien typowy dla nebbiolo rys szlachetności. Castello di Verduno Langhe Nebbiolo 2011 to wino dla miłośników delikatnych, owocowych aromatów, za którymi skrywa się słodka końcówka. Malvirà Roero 2009 daje potężną dawkę świeżych owocowo-kwiatowych aromatów z dużą dawką kwasowości w ustach. Klasyczne, lekko aromatycznie wycofane, ale z mocno zaznaczonymi ustami Langhe Nebbiolo 2010 znalazłem u Podere Ruggeri Corsini. Miłośników beczkowych aromatów zapewne ucieszyła butelka Negretti Nebbiolo d’Alba 2009.
To tylko kilka propozycji, ale nawet ten niewielki wybór pokazuje jak wszechstronną odmianą jest nebbiolo. I tego Piemontczykom najbardziej zazdroszczę, a sobie i czytelnikom życzę jak najwięcej prostych nebbiolo na sklepowych półkachDegustowałem na zaproszenie organizatora – Magazynu Wino.