Festiwal Terra Madre Slow Food
Terra Madre to projekt zrzeszający producentów żywności wysokiej jakości, powstającej w zrównoważony i odpowiedzialny sposób. Powstał jako konsekwencja wieloletniej działalności ruchu Slow Food, którego znaczenia tłumaczyć chyba nie muszę. Pierwsze spotkanie Terra Madre odbyło się w 2004 r. w Turynie, 10 lat później Terra Madre Slow Food Festival zadebiutował w Krakowie.
Od 7 do 9 września w nowym obiekcie Targów w Krakowie (gdzie dzień wcześniej skończyły się targi EnoExpo) pojawiło się prawie 70 producentów żywności, cydrów, win i innych alkoholi. Mogliśmy spróbować różnego rodzaju mięs i wędlin, świeżej gęsiny, serów zagrodowych, pieczywa, soków, wafli, słodyczy, a nawet wypalanej w Krakowie kawy. Pojawiły się też convivia Slow Food z całej Polski (choćby Gruczno), prezentujące specjały ze swoich regionów. Z cydrów mogliśmy spróbować m.in. tych, które świetnie wypadły w naszym panelu polskich cydrów – produktów Henryka Nowakowskiego czy Cydru Ignaców, w tym świeżego cydru świętomarcińskiego do wypicia w ciągu kilku dni. Były także piwa rzemieślnicze, miody pitne z pasieki Macieja Jarosa, a także mocniejsze alkohole – choćby śliwowica i inne destylaty z Manufaktury Mauera oraz nalewki od Karola Majewskiego. Gdyby tego było mało, samym targom towarzyszyły laboratoria poświęcone trzem różnym zagadnieniom: „Pić!” – były degustacjami win i piw rzemieślniczych, „Jeść” – dotyczyły m.in. serów, polskich zbóż i kawy, a „Gotuje się!” poświęcono pokazom kulinarnym w wykonaniu szefów kuchni i blogerów kulinarnych. A jeśli ktoś miał jeszcze siłę – wieczorami mógł pójść na jedną z kolacji organizowanych przez krakowskie restauracje.
Pomysłodawcą festiwalu był prezes Slow Food Polska – Jacek Szklarek i należą mu się prawdziwe słowa uznania. Mimo chorób wieku dziecięcego, związanych głównie z nagłymi zmianami w programie, zorganizował (bez jakiegokolwiek wsparcia finansowego z zewnątrz!) bardzo wartościową imprezę, która mam nadzieję na stałe zagości w Krakowie. Jacka dzielnie wspierała oczywiście Grupa Dobrych Ludzi na czele z dzielnie utrzymującym punktualności programu Kubą Janickim.
Co było do przewidzenia – skupiłem się na kwestiach winiarskich. Producentów i importerów nie było może wielu, ale tym co zaprezentowali można by obdzielić kilka takich spotkań. O winach z oferty Krakó Slow Wines pisał całkiem niedawno Wojtek Bońkowski, więc nie będę się powtarzał. Innemu importerowi – Moja Italia poświęcę zaś oddzielny tekst, bo grzechem byłoby skracać relacje z niesamowitych degustacji, w których wziąłem udział. Teraz słów kilka o innym wydarzeniu i kolejnym debiucie, być może nawet na skalę europejską – I Świętomarcińskim Konkursie Młodych Win.
Młode polskie wina robią się coraz popularniejsze. Szlak przetarła w zeszłym roku Winnica Srebrna Góra (poświęciliśmy obu tym zagadnieniom wczorajsze wino dnia). Faktycznie, tegoroczne Czerwone Świętomarcińskie jest jeszcze lepsze niż w zeszłym roku, natomiast tym razem słabiej wypadła wersja biała – w tym roku nie zdecydowano się na wersję półwytrawną i wino ma boleśnie wysoką kwasowość, a bukiet przepełniony jest nutami warzywno-siarczanymi.
W mojej opinii znacznie lepiej wypadły inne białe młodziki – Świętomarcińskie Białe 2014 z Winnicy Rodziny Steców (czyste, młode jabłko i lepiej zbalansowana kwasowość), a zwłaszcza Odessa 2014 z Winnicy nad Jarem – przyjemne, z fajnym egzotycznym owocem.
Wśród win czerwonych obok wspomnianej Srebrnej Góry ciekawy okazał się Léon Millot 2014 z Winnicy Krokoszówka Górska (młoda wiśnia, trochę czereśni, nieprzesadzona kwasowość) oraz Świętomarcińskie Czerwone 2014, ponownie z Winnicy Rodziny Steców (wiśnia, śliwka, nawet trochę pieprznych akcentów).
Ale bezapelacyjnie najlepszym winem (jedyny złoty medal dla Polaka) było… Rosé 2014 z Winnicy nad Jarem. Mieszanka zweigelta i regenta zachwycała zarówno świetną barwą, jak i aromatami – truskawką, poziomką, trochę słodkawych nut i dobra kwasowość. Takie młode wina aż chce się pić i mam nadzieje, że wszyscy zainteresowani będą mieli taką możliwość – już 22 listopada Święto Młodego Wina w Sandomierzu, z udziałem producentów z Sandomierskiego Stowarzyszenia Winiarzy (szczegóły znajdziecie tutaj).
Konkurs pokazał, że warto pokazywać młode wina. To nie tylko element promocji, ale – zwłaszcza w naszych warunkach – kolejna możliwość prezentacji i edukacji konsumentów. A przy okazji mogą to być po prostu wina pyszne – jak Tramín Červený 2014 i Frankovka 2014 z Vinné Sklepy Maršovice (Morawy) to wina o tak dobrym owocu i przyjemności z picia, że trudno uwierzyć, że to wina tak świeże i młode. Pełne wyniki konkursu znajdziecie tutaj.
A jeśli chodzi o eksperymenty to już na sam koniec: Leszek Szczęch z Winnicy Sztukówka pokazał Cymbały 2013 w wersji leżakowanej 6 miesięcy na osadzie (wersję „tradycyjną” opisywałem tutaj – po kolejnych 3 miesiącach dojrzewania smakuje mi jeszcze bardziej). Wino jest krąglejsze, o mocniejszej strukturze i wierzę, że w przyszłych rocznikach producent zdecyduje się na wprowadzenie go do sprzedaży.
W jury Świętomarcińskiego Konkursu Młodych Win oraz poszczególnych degustacjach uczestniczyłem na zaproszenie Organizatorów.