Pardon My French Ventoux
Grands Chais de France Pardon My French Want To Ventoux
Trudno zrozumieć, dlaczego rowery tak często goszczą na etykietach. Zwięrzęta, krzewy, zamki – to wszystko jasne. Ale rowery? Podaż win z dwoma kółkami jest na tyle znacząca, że doczekaliśmy nawet w Polsce blogu poświęconego tylko tej kategorii. Zazwyczaj są to wina, których związek z rowerami jest bardzo luźny, by nie powiedzieć żaden. Ale w Biedronce pojawił się właśnie wyjątek. Pochodzi z Ventoux, rodańskiej apelacji, która fanom kolarstwa kojarzy się jednoznacznie z morderczym podjazdem Tour de France.
Marketingowiec nie popisał się za to, jeśli chodzi o nazwę. Miało być zabawnie – „Want To” miało nawiązywać do nazwy apelacji. Podobnie z pozostałymi nazwami win z tej linii (dostępnymi w brytyjskich supermarketach): „Men Are From Mars” (Minervois), „Fit You” (Fitou) czy „Gastronomy” (Côtes de Gascogne). Pomijając fakt, że angielskie „tłumaczenia” wymawia się jednak zupełnie inaczej niż francuskie oryginały, nic zabawnego z tej gry słów nie wynikło.
Zostawmy jednak etykietę, wino broni się samo. Znajdziemy tu chrupką wiśnię, syrop z malin, trochę ziół, trochę taniny, dużo kwasu, mało jak na Ventoux ciała i niezły współczynnik pijalności. Cena (16,99) w najwyższym stopniu adekwatna. Tym rowerkiem nie dojedziemy za daleko, ale na otwarcie sezonu piknikowego gdzieś za rogiem – jak najbardziej. ♥♥
Źródło wina: zakup własny autora.