Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Rok 2018 w winnej blogosferze

Komentarze

Winna blogosfera nie wzbudza już takich kontrowersji jak przed laty, kiedy wielu postrzegało ją jako tubę dyskontów, a pod artykułami jej poświęconymi pojawiało się 253 komentarzy. Dziś trzeba naprawdę sporo złej woli, by zarzucić komukolwiek pisanie pod dyktando Lidla i Biedronki. Paradoksalnie jednak recenzowanie coraz lepszych win i podniesienie kompetencji blogerów wcale nie sprawiło, że notowania blogosfery en bloc wzrosły. By lepiej zrozumieć ten paradoks, warto zestawić najważniejsze trendy i wydarzenia mijającego roku.

Blogerzy na Zlocie Blogosfery Winicjatywy. © Sławomir Sochaj

1. Profesjonalizacja – Od kilku lat obserwujemy rosnący poziom wiedzy winiarskiej blogerów. Coraz mniej jest błędów, coraz więcej precyzji, wyjazdów do regionów winiarskich, fachowych ocen, dyplomów WSET i encyklopedycznej wiedzy. O tym poziomie dobrze świadczy fakt, że niektórzy, jak np. Nasz Świat Win, są już zapraszani na ważne międzynarodowe imprezy winiarskie. Dorobiła się też blogosfera kilku ambasadorów konkretnych krajów winiarskich, którzy niestrudzenie eksplorują wina Węgier (Niewinne Podróże), Portugalii (Winne Refleksje) czy Słowenii (SlovVine).

2. Instagram – Nie przyjął się w polskiej blogosferze winiarskiej Twitter, ulubione narzędzie winopisarzy na świecie, przyjął się za to Instagram. Dla wielu blogerów stał się wręcz najważniejszym narzędziem komunikowania się ze światem. Częstotliwości publikowania na blogu w wielu przypadkach spadła proporcjonalnie do wzrostu aktywności na Instagramie. To tu można pochwalić się zdegustowaną flaszka nie tylko z polskim czytelnikiem, ale i całym winiarskim światem, to tu można dotrzeć do millenialsów (dla których wygląd większości blogów może być trudny do przełknięcia).

3. Blogowanie średnich temperatur – Profesjonalizacja i Instagram sprawiły, że do winnej blogosfery zawitała osławiona ciepła woda w kranie. Raz wjechawszy na tory zwięzłych notek degustacyjnych i relacji z degustacji, bloger końca drugiej dekady XXI w. nie chce bawić się formą, sięgać po bardziej wyrazisty język i formułować mocnych opinii. Można czasem odnieść wrażenie, że rutyna jest wszystkim, co pozwala mu wykrzesać siły na kolejny post. Autentyczną frajdę z pisania i troskę o lekkostrawny, wciągający styl widać u nielicznych. Nie wspomnę nawet o polemikach i kontrowersyjnych opiniach. Niechęć do wychylenia się można od biedy tłumaczyć traumą po krytyce, jaka przed laty zasypywała głowy autorów winnych blogów, ale nigdy dość przypominania, że w tym fachu poprawność od nijakości oddziela cienka linia.

4. Wydarzenie – Niewątpliwie blogowym wydarzeniem roku był marcowy V Zlot Blogosfery, który zgromadził rekordową liczbę 70 winopisarzy. W programie znalazły się m.in.: wystąpienie Richarda Bampfielda MW, międzynarodowego konsultanta Lidla (głównego sponsora wydarzenia), tradycyjny test kompetencji (w tym roku najlepszym degustatorem okazał się Maciej Piątek, autor W tango z winem) i degustacje najlepszych win Toskanii, Austrii (Wines of Austria było partnerem imprezy) i antypodów. Relacje samych blogerów przeczytacie m.in na: BlurpppKobiety i Wino, Nasz Świat WinWinna Polska, Winne Refleksje, Winne Okolice i  Wino ze Smakiem.

5. Wyzwania – Największym, moim zdaniem, wyzwaniem blogosfery winiarskiej pozostaje zbudowanie trwałej więzi z czytelnikami, którzy na co dzień nie rozmyślają o wyższości beczki nad kadzią (albo odwrotnie). Dlaczego właściwie pan Artur z Ustki i pani Basia z Rzeszowa mieliby czekać z wypiekami na mój kolejny wpis? Przecież nie dlatego, że zamieszczę sumienną relację z degustacji u importera X albo opiszę zawartość przesyłki od importera Y, butelka po butelce. Znacznie lepiej czytałoby się blogi, gdyby tematy tekstów narzucali wsłuchani w oczekiwania czytelników autorzy, a nie kalendarz imprez. Relacja z X czy Y nie powinna przysłonić faktu, że gdzieś tam, po drugiej stronie światłowodu decyduje się, czy młody (zresztą niekoniecznie młody) człowiek, który właśnie polubił wino, pozostanie na danym blogu dłużej, czy może wiedzę o winie będzie czerpał gdzie indziej.

Z powyższym wiąże się niezagospodarowanie ważnej niszy w polskiej blogosferze, jaką jest instytucja watchdoga, który monitorowałyby rynek wina z perspektywy konsumenta. Importer upłynnia kilkuletnie rosé? Dyskont sprzedaje pod tą samą etykietą inne wino niż to dostępne w sklepach specjalistycznych? Restauracje przesadzają z cenami? Wszędzie tam wściubiać nos powinien bloger, nie zważając na to, co powie o nim winiarska branża.

Więcej takiego wściubiania życzę blogerom w 2019 roku!

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • (Blogger)

    A od tygodnia awaria blogosfery na Winicjatywie?

  • Panie Sławku, bardzo intrygujący wątek blogera-watchdoga. Ciekaw jestem Pana zdania na temat mocy sprawczej kogoś takiego. Poza tym zastanawiam się jaki brać punkt odniesienia w rozważaniach na temat zachowań rynkowych rodzimych importerów, sprzedawców etc. Myślę choćby o tym o czym Pan wspomniał – ceny, roczniki, etykiety… Na przykład kwestia cen nad którą dyskusje trwają od dekad. Jak sobie wyobraża wpisy na ten temat?

    • (Winicjatywa)

      Jacek Piatkowski

      Kwestia cen to tylko jeden z aspektów. Równie ciekawy byłby np. monitoring importerów prowadzących sprzedaż detaliczną pod kątem pro-konsumenckiego podejścia. Na ile są transparentni, jeśli chodzi o ceny? Czy znajdziemy je na stronie? Czy oferta na stronie jest na bieżąco aktualizowana? Czy wyszukiwarka win jest intuicyjna? Potrafię sobie wyobrazić taki monitoring w formie pozytywnej, np. w postaci rankingu importerów, którzy najlepiej realizują pro-konsumencką politykę. Wśród blogerów nie brakuje specjalistów z branży marketingowej czy IT, którzy spokojnie mogliby swoim czytelnikom podsuwać sugestie, gdzie zakupy będą przyjemnością, a gdzie czekają na nas zasieki.

      • Sławomir Sochaj

        Ciekawy pomysł, szczególnie dla izb handlowych, organizacji konsumenckich, raczej dla większych zespołów niż działających w pojedynkę bloggerów.

  • Nigdy, przenigdy, nikt. Nie mógł postrzegać Sstarwines jako tuby dyskontów. A „przed laty” szczególnie. To był pionier. Dziś dogorywa na obrzeżach , ale wciąż, gdy szukam opinii o czymś mało mi znajomym, zaglądam tam i wciąż jakaś rada się znajduje.

    • (Winicjatywa)

      Piotr Jankowski

      Czy Sstarwines jest blogiem? To raczej forum dyskusyjne w starym stylu (społecznym i technicznym), wypartym już sporo lat temu przez dalsze formy ewolucyjne internetu. Nie chcę orzekać, czy to dobrze, czy źle, po prostu stwierdzam fakt – podobne fora poświęcone winu w innych krajach, a także poświęcone innym tematom, z których dawniej korzystałem, wszystkie dokonały już żywotu na obrzeżach.

      Ponadto, o ile pamiętam, nie brakło głosów, że Sstarwines było tubą udzielających się tam pod pseudonimem sprzedawców wina.

      • Wojciech Bońkowski MW

        Wojtek, po co powtarzasz te głupstwa? Jacy sprzedawcy, jaka tuba? To swego czasu było najbardziej niezależne miejsce w sieci gdzie pisało się o winie. Potem entuzjazm w naturalny sposób wygasł i tyle. Właśnie dlatego, że gros osób, które tam pisało nigdy nie było zawodowo związane z winem.

        • (Winicjatywa)

          Jacek Piatkowski

          Nie wątpię, że był tam niezależny entuzjazm, co nie zmienia faktu, że o różnych winach (nieraz sprzedawanych przez siebie) pisali pod pseudonimem a to właściciele sklepów, a to importerzy. Dla insiderów znających się blisko w tej grupie nie miało to znaczenia, ale dla odwiedzających portal z zewnątrz już mogło mieć.
          A niezależność, jak widzimy z tej dyskusji, jest kwestią subiektywnej percepcji. Przecież żaden z blogerów, uznawanych za „tubę dyskontów”, też nie jest zawodowo związany z winem.
          Pozdrawiam noworocznie!

          • Wojciech Bońkowski MW

            Przyznam, że niewiele zrozumiałem z tego co napisałeś. Ale a propos tego co skumałem:) Po pierwsze, piszesz w liczbie mnogiej o właścicielach sklepów, importerach. Na kilkanaście osób (kiedy SW miało swoje 15 minut może kilkadziesiąt), które uczestniczyły w tej zabawie, dwie (DWIE!) zajmowały się handlem winem w Polsce. Nigdy nie należały do najaktywniejszych autorów, poza tym zawsze prezentowały zdrowy (bo krytyczny) stosunek do wina, w tym do butelek, które znajdowały się w ich ofertach. Do tego dochodzi Sławek Chrzczonowicz (który zresztą bywał tam zupełnie okazjonalnie), o którego takcie i kulturze, nie mówiąc o wiedzy i doświadczeniu, nie muszę chyba pisać. Dlatego jeszcze raz pytam – jaka tuba?
            Po drugie, niezależność nie jest, tak jak piszesz, „kwestią subiektywnej percepcji”. Albo ktoś ma własne zdanie i potrafi je uzasadnić, albo nie. Ma też prawo do pomyłki i fajnie kiedy potrafi się do niej przyznać. Ale to z subiektywnym charakterem niezależności niewiele ma wspólnego.
            Po trzecie, piszesz „dla insiderów znających się blisko w tej grupie nie miało to znaczenia, ale dla odwiedzających portal z zewnątrz już mogło mieć”. Ten tryb przypuszczający ciekawy (chyba tak to się nazywa:). Skąd wiesz, że „mogło”? Prowadziłeś jakieś dogłębne badania czytelnictwa SW? Pogłębione wywiady na reprezentatywnej próbie? Rozłożone w czasie? Myślę o tym w bardzo prosty sposób. Komuś kto odpowiadał ten styl, poziom rozmowy, brzydki layout czy popieprzone funkcjonalności bawił się razem z nami. Ten kto nie miał na to ochoty realizował się gdzie indziej. Ale znów z „tubą” to nic nie miało wspólnego.
            Po czwarte, o blogerach nie pisałem, nie czytam ich wpisów, nie wiem po co o nich wspominasz. Podobno są tacy, którzy piszą tylko o butelkach nadesłanych przez importerów. Nie bardzo mnie to interesuje, a właściwie to szkoda mi czasu na lekturę takich rzeczy. Przecież świat jest taki ciekawy.

            Ja również życzę wszystkiego dobrego. Miłej zabawy i najlepszego w Nowym Roku!

          • (Winicjatywa)

            Jacek Piatkowski

            Wspominałem o blogerach, bo zabrałeś głos w dyskusji o blogerach, a szczególności pod bojowym zawołaniem Piotra Jankowskiego, że jednego z parablogów „przenigdy” nie można było uważać za tubę dyskontów. Do tego się odniosłem wskazując, że niektórzy uważali tenże parablog za tubę określonej grupy trzymającej władzę i w tej grupie, owszem, parę osób związanych z branżą było. Czy mieli wpływ na innych albo czy prezentowali opinie niezależne od branży, czyli od siebie, to już zostawiam osobom, które w tym uczestniczyły i mają na ten temat, jak to nazywasz, „własne zdanie” (ja nie mam).
            Rozważania moje mają takie samo oparcie w dogłębnych badaniach, jak opinie, że „blogi są tubą dyskontów”, od czego zaczęła się ta dyskusja. Masz absolutnie rację, że szkoda na nią czasu, więc pozdrawiam musująco!

          • Wojciech Bońkowski MW

            Wojtek, błagam. Powtarzasz wciąż „niektórzy”, „mogło”, „ja nie mam własnego zdania”. Skoro go nie masz, to proszę nie powtarzaj opinii mitycznych „innych”, która oględnie mówiąc, jest niesprawiedliwa i nie ma nic wspólnego z faktami. Kiedy to robisz, to nie jest dziennikarstwo tylko przejaw złej woli. Powtórzę za Piotrem. SW nigdy nie było żadną tubą jakichkolwiek importerów. Głos zabrałem w dyskusji o SW, a nie o blogerach. Pozdrawiam.

  • Faktycznie próbowały sie przemycać różne trolle pro-dyskontowe, ale Sstarwines to od razu wyłapywało i w sumie był to margines. No, chyba że ktoś uznawał moje, pionierskie (nie bójmy się tego słowa :-) recenzje z win Biedronki za wpisy sprzedawców, ale to już by było kompletne nieporozumienie.

  • I żeby nie być goło-słownym , link sprzed 10 lat:
    http://www.sstarwines.pl/sample.php?inc=note.php&note=2919
    Tia Isabel… pierwsze wzruszenia biedronkowcami… to już se ne vrati… Dziś to codzienność winopijcy. PS. Ciekawe czy kiedyś Winicjatywa pomoże nam wybierać wina z Kauflandu oraz Rossmana (tak!). Choć raz, byłoby pomocne…

    • (Winicjatywa)

      Piotr Jankowski

      Czyli to Pan był pierwszą tubą dyskontów w IV RP!!!
      Należy się co najmniej medal z dorsza :-)

      • Wojciech Bońkowski MW

        Moje wino, moje wino, moje bardzo małe wino. Najlepszego (wina i wszystkiego) na Nowy 2019 !