Lubelskie Święto Młodego Cydru 2015
W Lublinie odbyło się II Lubelskie Święto Młodego Cydru. Pierwszą edycję imprezy relacjonowałem tutaj.
Powiedzieć, że przez rok nabrała rozpędu, to przesadzić – program był praktycznie identyczny, a mimo udziału sześciu marek cydru jest to wciąż teatr głównie jednego aktora – Cydru Lubelskiego, który Święto wymyślił, finansuje i który je zdominował nawet na płaszczyźnie wizualno-graficznej. Chilloutowy weekend na Rynku w Lublinie to więc głównie promocja i marketing; różne miłe inicjatywy, jak własnoręczne wyciskanie soku z jabłek czy „warsztaty sensoryczne” były dla publiczności znacznie mniej ważne, niż dostępność darmowego alkoholu i darmowych jabłek (które znikały w przepastnych torbach w zastraszającym tempie).
Ciekawsze rzeczy działy się za kulisami. Niedawno założone Lubelskie Stowarzyszenie Miłośników Cydru na ciekawej konferencji przedstawiło konkretne rozwiązania dla sadowników, by mogli prędko uruchomić produkcję własnego cydru. Ambra S.A. – producent Cydru Lubelskiego – chce w ten sposób wychować sobie narybek niczym partia polityczna zakładająca młodzieżówkę. Ale jeśli to się powiedzie, polski cydr – który na razie tworzony jest przez garstkę kilkudziesięciu zapaleńców – będzie miał szansę wejść na wyższy poziom.
A jak smakowały prezentowane cydry?
Dzik – wersja jabłkowa się od czerwca nie zmieniła, nadal smakuje syropem glukozowym (lany „z kija” na szczęście nie ścierką, która straszy w wersji butelkowanej); ♥♥. Natomiast dobrą niespodzianką okazała się Polska Gruszka, mniej sztuczna, mniej słodka, o smaku wskazującym na użycie prawdziwych gruszek. Nad Wisłą, na kocyku wypiłbym to (♥♥♡).
Cydr Polski Klasyczny i Polski Rumiany – wersje z nowych, tegorocznych nastawów mnie nie zachwyciły. Są wytrawniejsze niż dawniej, goryczkowe, Polski dość wytrawny (♥♥), Rumiany – półsłodki, przyjemny, ale mniej owocowy niż dawniej (♥♥♡)
Cydr Lubelski Antonówka 2015 – tegoroczna niespodzianka Lubelskiego czyli cydr z jednej odmiany jabłek i z bieżącego rocznika. Produkt smakowo naprawdę odważny jak na cydr wielkonakładowy, mocno wytrawny (pomimo, jak się dowiedziałem, 40 g cukru, ale jest naprawdę kwaśny). W smaku zero słodyczy, dużo gazu, smak czysty jak łza (gdzież jest dawna morka ścierka!?), choć trochę wodnisty. Cydr dobry do jedzenia na miarę reńskiego Rieslinga sehr trocken. Różnica wobec standardowego Cydru Lubelskiego jest naprawdę duża, tam oranżada o smaku jabłkowym, tutaj świeży, kwaskowaty sok „prosto z jabłka” (ten slogan marketingowy wreszcie znalazł odzwierciedlenie w butelce) z zaledwie 3% alk. Pozytywna niespodzianka (♥♥♥).
Cydr Staropolski – sygnalizowałem ten produkt już rok temu. dzikie jabłka, dzikie drożdże, dzikie smaki pod dyktando brettu i kwasu. Dla hardkorowych amatorów cydru baskijskiego itp. ♥♥
Cydr Wielkopolski Rembowskich – moje kolejne podejście do tego cydru i kolejne niezbyt udane. W smaku grzyby i seler plus naprawdę mocny kwas. Cydr wytrawny, z dobrą strukturą, ale brakuje owocu. Mocno gorzki. Nie przekonał mnie. ♥♥
Biogrim – podawany tylko z beczki, nie polecam. ♥
Najlepszymi cydrami tej soboty były trzy jabłeczniki z prywatnej rezerwy Hieronima Błażejaka, legendarnego producenta nalewek i jednego z pierwszych rzemieślniczych cydrowników w Polsce. Z jego cydrami miałem często kłopoty, nawet na naszym panelu jeden z nich wypadł bardzo dobrze, a drugi miał wady techniczne. Tym razem po prostu zachwyciły – i to nawet cydr z 2012 i 2010, leżakowane w piwnicy autora. Chapeau bas!
Obejrzyjcie też wywiad z Robertem Ogórem – prezesem Cydru Lubelskiego:
Do Lublina podróżowałem na koszt własny. Winicjatywa była patronem medialnym Święta.