Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Julien Meyer Gewurztraminer 2014

Komentarze

julien-meyer-alsace-gewurztraminer-les-pucelles

Julien Meyer Alsace Gewurztraminer Les Pucelles sec 2014

Na to wino podpuścił mnie Marcin Jagodziński, który wspomniał od niechcenia, między dwoma kieliszkami jakiegoś Rieslinga, że ostatnio mu szalenie zasmakował Gewurztraminer od Juliena (a właściwie Patricka, obecnie prowadzącego tę alzacką posiadłość) Meyera. Zaciekawiło mnie to z dwóch względów – Jagodziński raczej nie jest fanem Traminera, a ponadto z Patrickiem Meyerem łączy mnie długi i burzliwy romans winiarski – od zakochania przez odkochanie po nostalgiczne wspomnienie.

Obecnie Meyer ma w Polsce dwóch importerów – Winotake i Philippe’a Givenchy’ego. W Warszawie butelki od Winotake sprzedaje Alewino i tam nabyłem (za 100 zł) rzeczonego Gewurztraminera. Po otwarciu wino zdecydowanie atakuje lotną kwasowością, przeszywa odorem zmywacza do paznokci; ponadto nie znalazłem tu w ogóle szczepowego charakteru Gewürztraminera (owoce egzotyczne, przyprawy) – ot, mocno owocowe, półbogate wino białe. W smaku zdarzały się lepsze momenty, gdy nuty octowe ustępowały miejsca słodkiej owocowości (mimo adnotacji „sec” – wytrawne na etykiecie tę słodycz trochę się wyczuwa), lecz potem znów powraca kwaśno-ostra wadliwość.

Rozwiązanie zagadki znajdziemy na kontretykiecie – to wino „bez dodanych siarczynów / zawiera naturalne siarczyny”. Tych „naturalnych”, czyli powstających w czasie fermentacji, jest zwykle bardzo mało – ok. 15 mg (dobrej jakości wina białe konwencjonalne siarkuje się dziś do ok. 80–100 mg). Krótko mówiąc, mamy wino bezsiarkowe, które się producentowi lekko utleniło. (Nie stało się to raczej w butelce, bo zamykana jest nietypowo szklanym korkiem). Pryncypialnie nie mam nic przeciwko lotnej kwasowości, o ile dozowana jest w umiarze i równowadze z owocowością. Tutaj się nie udało i wyszło wino – uprzejmie rzecz ujmując – kontrowersyjne, którego tym, którzy go nie znają, nie polecam.

Źródło wina: zakup własny autora.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Marcin Czerwiński

    Sylvanek też się pięknie utlenił po szklanym korkiem ;)

  • Marcin Jagodziński

    Ja chyba piłem 2013, ale nie pamiętam. Faktycznie nie było „typowe”, zupełnie inna masa, bardziej szkic gewutrztraminera niż typowy gewurtz, ale nie zapamiętalem żadnego utlenienia. Fakt, że piłem pół roku temu.

    • Wojciech Bońkowski

      Marcin Jagodziński

      To nie jest wino utlenione w aromatach i smakach. Natomiast bardzo wysoka lotna kwasowość bierze się z nadmiernego natlenienia w procesie produkcji – może nieprecezyjnie się wyraziłem. VA się zapobiega siarkując i obniżając pH, a tutaj tego zabrakło.

      • Marcin Jagodziński

        Wojciech Bońkowski

        Nie czułem wysokiej lotnej kwasowości. Nie przypominam sobie, a raczej to wyczuwam (choć nie zawsze mi przeszkadza).

  • Markiz de Cośtam Cokolwiek

    Aceton zdaje się być znakiem rozpoznawczym tego winiarza… mówię to po wypiciu 90 butelek (jeszcze w czasach, gdy importerem była Enoteka Polska). W przypadku cremant to zazwyczaj nie raziło, przy winach spokojnych człowiek zaczyna się zastanawiać „po co mi to?” Niestety winiarz jest takim bufonem, że nie sposób liczyć na jego pomoc w odpowiedzi na takie pytanie. Ja zrezygnowałem, choć nadal uważam, że mniej utlenione butelki cremant były po prostu wybitne. Moja cierpliwość do tych win zakończyła się, gdy na pytanie o to jak on (winiarz) ocenia dwa roczniki konkretnego, swojego wina, usłyszałem, że jak chce powtarzalny produkt to mam coca-colę. Skąd wiedza na temat moich potrzeb? Prorok?

    Cóż, chamstwo i arogancja są ok, jeśli za nimi jest jakaś minimalna głębia intelektualna – tutaj natomiast mamy dyskutanta z chochołami. Szkoda.

    • Wojciech Bońkowski

      Markiz de Cośtam Cokolwiek

      Ups.

  • Beata

    No to Marcin wisi Wojtkowi stówkę.

  • Lech Mill

    Winiarz może nie bufon ale na pewno z bufonowatych. Mnie się nie udało nawiązać nawet kontaktu wzrokowego, chociaż próbowałem. Słyszałem od podających Mistrzowi szpatlę do mieszania moszczu, że uzależnia czynności technologiczne od poziomu automelancholii. Czyli potrzebny tu Bieńczyk, aby rozgryźć sprawę.
    VA znacznie częściej jest wynikiem złego startu fermentacji niż braku siarki w fazie pofermentacyjnej. Słaba aktywność początkowa drożdży, osłabionych np. niską temperaturą moszczu lub deszczami krótko przed winobraniem, pozbawia moszcz naturalnej osłony przed tlenem. Późniejsze operacje już niewiele zmieniają. Ale zmieniają – czasami, paradoksalnie, tzw. otwarty transfer częściowo ratuje wino.
    Zgadzam się z Markizem: niektóre cremant były znakomite, a dla prawdziwych westmanów wręcz wybitne. Tak to już jest z naturalistami: bywa, że zachmurzenie odcina prąd i nie widać księżyca.

    • Sławek Chrzczonowicz

      Lech Mill

      To prawda, wydaje mi się, że VA jest determinowane na początku przez zakażenie bakteriami, czasami przez obecność niektórych gatunków drożdży w palecie rdzennych (clockera, brett etc). VA może się pojawić przy błędach podczas malolakto. ale jestem tylko teoretykiem. Pan Lech ma informacje na bieżąco i z pierwszej ręki.
      Bawi mnie co innego. Przy całej swojej sympatii dla winiarzy praktykujących bio czy biodynamikę, zawsze przestrzegałem by nie traktować tych spraw ideologicznie, bo wino musi być dobre, zaś „naturalistyczne” alibi tłumaczące wszystkie możliwe, popełnione błędy, zawsze w końcu odbija się czkawką. I okazało się, że król Meyer jest nagi.
      Wojtek, który kontestował moją opinię, że siarkowanie bywa konieczne, teraz pisze: ” VA się zapobiega siarkując i obniżając pH, a tutaj tego zabrakło.” Świat się przewraca

      • Wojciech Bońkowski

        Sławek Chrzczonowicz

        Mój drogi, zrównujesz brak siarki z wyjechanym poziomem VA. No to mogę Ci podać przykład paru win bezsiarkowych, w których lotna kwasowość nie jest w ogóle problemem. To wymaga po prostu dodatkowych starań – oczyszczenia moszczu, kontroli temperatury, gazu obojętnego itp. „Tutaj tego zabrakło” odnosiło się (może zbyt skrótowo) do tego kontekstu, a nie do samego faktu.

        • Sławek Chrzczonowicz

          Wojciech Bońkowski

          ależ zgadzam sięw 100%. Wcale nie zrównuję poziomu VA z brakiem siarki. Cieszę się tylko, że potwierdza się moja opinia, że czasem trzeba dać tę nieszczęsną siarkę i tyle.

          • Wojciech Bońkowski

            Sławek Chrzczonowicz

            „Czasem” to słowo klucz ;-)