Supernowa nad Egerem
Eger ma swoją Byczą Krew, czyli kupaż czerwonych odmian, ale ma też, o czym nie każdy wie, jego biały odpowiednik o zupełnie bezpretensjonalnej nazwie Egri Csillag (egerska gwiazda). To absolutna supernowa, chociaż słychać z Egeru głosy, że gwiezdny koncept nie jest wcale nowy i że przecież jeszcze nie tak dawno temu, w XVI wieku, większość winnic egerskich porastały białe odmiany…
Ciężko z tym faktem polemizować, ale też trudno nie zauważyć, że Egri Csillag to sprytny krok w kierunku dywersyfikacji egerskiego portfolio. Marketingowa maszyna ruszyła zresztą chwilę po wprowadzeniu kupażu na półki, o czym świadczą choćby kolejne edycje muzycznego festiwalu Egri Csillag Borfesztivál.
Tymczasem w Polsce pojawia się właśnie kolejna gwiazdeczka, tym razem od Bolykiego, egerskiego prymusa, tak jeśli chodzi o wina, jak i marketing. Bolyki najwyraźniej czuje się w Polsce jak ryba w wodzie. Niecały rok temu Winicjatywa donosiła o jego debiucie w portfolio kolejnego polskiego importera, a teraz pojawia się z 11 etykietami w ofercie następnego – wrocławskich Winofanów. Do tego w rewelacyjnych cenach, ale o tym za chwilę.
Egri Csillag 2014 to konstelacja czterech odmian: hárslevelű, királyleányka, sauvignon blanc i szürkebarát (ten arcyłatwy to wymówienia pseudonim przyjął na Węgrzech pinot gris). Kwiaty, lipa, cytrusy i morela składają się na prosty, przyjemny dla nosa aromat. Usta są mocno wytrawne, odrobinę pikantne, z solidną kwasowością, odrobiną mineralności oraz akcentami miodu i owoców tropikalnych.
Te ostatnie pochodzą od királyleányki i jeśli ktoś lubi te klimaty, zachwyci się Egri Királyleányka 2014. Rocznik 2013 był odkryciem Wojtka Bońkowskiego, a nowa „księżniczka” (to z kolei tłumaczenie bezpretensjonalnej nazwy tego szczepu) podtrzymuje dobrą passę tego wina. Nuty aspiryny, kwiatów, brzoskwini i liczi ciężko pomylić z innym szczepem. W smaku fajna kwasowość i żywy, tropikalny owoc mieszają się ze sproszkowaną polopiryną.
Bardziej przypadło mi jednak do gustu Sauvignon Blanc 2014, które serwuje aromatyczną klasykę – nuty porzeczki, czarnego bzu i cytrusów. Największa frajda kryje się jednak w ustach – ostrych, pełnych, lekko pikantnych, z limonkową kwasowością i nerwem. Nie jest to może wymarzony czas na takie sauvignony, ale kto już nie tęskni za wiosną?
A jeśli ktoś tęskniłby za latem, u Winofanów pojawiło się także Indián Nyár 2014. Nazwa oznacza po węgiersku „babie lato”, a kryje się za nią kupaż blauburgera, kékfrankosa, cabernet franc, merlota, zweigelta, pinot noir i portugiesera. Trzeba lubić ten styl – aromat częstuje wiśnią i owocami lasu, ale i charakterystycznymi nutami twarogu. Usta są mniej kontrowersyjne i bardzo pijalne, lekko pikantne, z żywą kwasowością i bardzo soczyste. To wino znajdzie tyluż fanów co przeciwników. Mnie ta soczystość, świeżość i bezpretensjonalność przekonały.
Na deser spróbowałem Grand Superior Hárslevelű Első Szüret Meta Téma 2013, które pojawi się w sprzedaży na początku grudnia. Na etykiecie wylądowało UFO, ale w środku nie ma kosmosu. Jest za to „pierwszy zbiór” – pierwszy z kilku późnych zbiorów. Z lekko tylko przejrzałych gron powstało wino dla uczulonych na cukier. Jest go niemało (17 g), ale w pewnym momencie nie wiadomo, czy nie jest po prostu tłem dla wysokiej kwasowości, wytrawności i pikanterii. Do nosa wdzięczy się aromat pieprzu, kwiatów, grejpfruta i suszonych moreli. Uwaga na nieźle zamaskowany alkohol (17%)!
A teraz najlepsze: ceny tych win są iście dyskontowe. Indián Nyár jest co prawda za 38 zł, ale wszystkie trzy białe wina są do kupienia za zaledwie 25 zł. A do końca roku na hasło „Winicjatywa” kupicie je w sklepie Winofani po 19,90 zł za butelkę, można je także zamiać mailowo: j.zwarycz@winofani.pl!! Miał być Budapeszt w Warszawie, a jest we Wrocławiu, przynajmniej jeśli chodzi o ceny.
Źródło win: udostępnione do degustacji przez importera.