Ziew w operze
Przyjaciel mój stał mocno na stanowisku, że tym czymś jest piękno, rozumiane w duchu greckiej kalokagatii: idealne proporcje, harmonia, wewnętrzny ład oraz aura szeroko pojętego dobra. Słowem, doskonałość. Ja natomiast, w dionizyjskich już wtedy – choć jeszcze bez udziału wina – porywach ducha, opowiadałem się za nowatorstwem. Za tym, że prawdziwymi artystami są ci, którzy nie boją się transgresji i zrobią wszystko pour épater le bourgeois. Przyjaciel, by posłużyć się konkretnym, plastycznym przykładem, za wzór arcydzieła stawiał Portret Federica da Montefeltro i jego żony Battisty Sforzy pędzla Piera della Francesca, ja zaś Fontannę Marcela Duchampa – czyli najzwyklejszy pisuar, podpisany pseudonimem „R. Mutt” i pokazany przezeń na wystawie w Nowym Jorku.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!