Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Wino w szkole

Komentarze

We wrześniu, jak wiadomo, młodzież idzie do szkoły. Zaczynają się mniej lub bardziej interesujące zajęcia, lekcje, ćwiczenia. Dla niektórych uczniów będą to zajęcia z winem. Tak, dobrze Państwo przeczytali – z winem. Niestety nie będą to lekcje prowadzone w polskich szkołach. W naszym pięknym kraju wino nadal traktowane jest jako kryminogenny dopalacz, służący według pana Brzózki, tak jak wódka, piwo, bimber etc., do upadlania pijących.

Drogie dzieci, nu, nu, nu! © Winicjatywa.

Nieco inne zdanie mają na ten temat pedagodzy we Francji. Tam uważa się, że wino jest ważnym elementem dziedzictwa kultury europejskiej, z którym dzieci powinny być zapoznane i oswojone możliwie wcześnie. Oczywiście nie chodzi tu o alkohol ale o kształtowanie smaków, a także pewnych nawyków degustacyjnych, nawyków poszukiwania i rozpoznawania. „Zanim porozmawiasz z dzieckiem o winie naucz go degustacji” mówi Jacques Puisais twórca Francuskiego Instytutu Smaku (Institut Français du Goût). Nie jest to tylko teoria. Od 1971 roku w Tours, z inicjatywy pana Puisais otwarto eksperymentalną klasę „smaku”, gdzie uczy się dzieci umiejętności odbierania i wyrażania swoich odczuć i emocji związanych z tym zmysłem. W 1989 r. w porozumieniu z Narodowym Centrum Sztuki Kulinarnej, pierwsze lekcje pobudzania smaku poprowadzono w szkołach paryskich. Do tej pory w tego typu zajęciach uczestniczyło ponad sto tysięcy dzieci. Od 2001 r. zajęcia ze „sztuki smaku” prowadzone są w klasach o profilu artystycznym i kulturalnym pod patronatem Ministerstwa Edukacji. Przypomnę, że dzieje się to we Francji, gdzie lobby antyalkoholowe jest niezwykle silne i wpływowe, a w zakresie idiotycznych posunięć jak np. kara grzywny dla autora artykułu o szampanie, spokojnie przebija osiągnięcia PARPY.

Nauka degustacji w liceum w Libourne. © Lycee Viticole de Libourne Montagne.

Inny przykład. Parę lat temu spędziłem kilka dni w zespole szkół gastronomicznych – Istituti Professionali per i Servizi Alberghieri e Ristorazione, we włoskim miasteczku Cingoli w Marche. Szkoła kształciła kucharzy, kelnerów, sommelierów. Naukę rozpoczynały w niej dzieci w wieku gimnazjalnym, potem można było kontynuować w liceum zawodowym, później robić coś w rodzaju licencjatu. Naukę degustacji rozpoczynano już na poziomie gimnazjum, poznawano aromaty i smaki różnego rodzaju soków owocowych i roztworów, później przechodzono do win, początkowo rozcieńczonych. Na poziomie licealnym młodzież prowadziła już eksperymentalną winnicę i z uzyskanych winogron wytwarzała wino. Było ono oczywiście przez młodzież degustowane, ale objawów upodlenia nie zauważyłem.

Winobranie w licealnej winnicy. © Lycee Viticole de Libourne Montagne.

Z kolei w Montagne Saint-Emilion liceum o profilu enologicznym posiada winnicę całkiem już poważną, z której wino – Château Grand Baril, wytwarzane w całości przez uczniów jest po prostu sprzedawane na wolnym rynku, ciesząc się całkiem niezłą opinią. Uczniowie z kolei raczej nie zataczają się po ulicach miasteczka i nie widać aby kontakt z winem był przyczyną kłopotów w nauce.

U nas brzmi to jak herezja. Z dziećmi ani młodzieżą o winie się nie rozmawia, co najwyżej w kontekście zakazów, zagrożeń i wszelkiego rodzaju nieszczęść jaki ów napój na ludzkość sprowadza. A już poczęstowanie dziecka winem jest poważnym przestępstwem. Kiedy parę lat temu, może więcej niż parę, nieopatrznie przyznałem podczas rozmowy z wychowawczynią jednej z moich córek, że wino towarzyszy u nas w domu większości posiłków, potraktowano nas niemal jak rodzinę patologiczną, a moje dzieci długo były obiektem współczujących spojrzeń i westchnień pedagogicznego grona.

Czy doczekamy zajęć o winach i sera w polskich szkołach? © Istituti Professionali per i Servizi Alberghieri e Ristorazione.

Mimo dwudziestu paru lat wolnego rynku i wysiłków importerów, właścicieli sklepów i restauracji, ludzi piszących o winie, w ostatnich latach również rodzimych producentów, odium nadal istnieje. Wino, jak zresztą każdy alkohol, objęte jest swego rodzaju tabu, które ma działać na zasadzie „czego nie wiem, tego nie ma”, a więc przede wszystkim zakazać, a potem udawać, że jest OK. Więc czym się martwi pan Brzózka, tego tabu gorący zwolennik? Skoro coś nie działa, to może warto to coś zmienić?

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • JM

    Brawo Panie Sławku, oby jak najwięcej takich głosów. Może jeszcze celem uzupełnienia coś o/do kościelnej hipokryzji Pan napisze?

  • Wojciech Bońkowski

    Dobrze że wspomniałeś o tych inicjatywach Sławku (notabene „lekcje smaku” są też we włoskich podstawówkach).

    Tylko proszę nie atakujmy Krzysztofa Brzózki personalnie – bo niestety za każdym razem, gdy są poruszane te tematy, to pojawiają się „idiotyczne wypowiedzi pana Brzózki”, „co sądzi na ten temat pan Brzózka”.
    K. Brzózka jest dyrektorem agencji powołanej ustawą Sejmu i realizuje politykę wyłuszczoną w tejże ustawie i jej licznych nowelach. Doprawdy trudno oczekiwać od niego, by przedstawiał punkt widzenia drugiej strony, bo to nie jest jego zadanie. Krytykujemy więc politykę, ale nie człowieka, który jest jej rzecznikiem.

    • Gabriel Kurczewski

      Wojciech Bońkowski

      Niestety, wypowiedź „Trunek szlachetny upadla tak samo jak trunek podły” charakteryzuje osobiście pana Brzózkę a nie ustawę, na podstawie której działa.

      • Pan Tokrator

        Gabriel Kurczewski

        Szczerze mówiąc nie widzę różnicy w tym, czy ktoś zatacza się, bełkocze i nie kontroluje fizjologii po Petrusie czy po Komandosie. Efekt jest taki sam, a jakość trunku jest tu drugorzędna.

        • Wojciech Bońkowski

          Pan Tokrator

          Jasne. Tylko ilu konsumentów zatacza się i nie kontroluje fizjologii po Petrusie? Albo choćby po Bordeaux za 25 zł?

          • Marcin Jagodziński

            Wojciech Bońkowski

            Stąd właśnie wielkie sukcesy PARPy. Na mojej ulicy trzy całodobowe z alkoholem, ale za to nikogo, kto się upija Petrusem nie widziałem od lat! Ta straszna plaga powstrzymana.

      • denko

        Gabriel Kurczewski

        Trunek szlachetny, o ile upadla, upadla przyjemniej* niż trunek podły.

        P.S. Do wiadomości Redakcji;): Fizjologię kontroluję, innych przemysleń p.Brzózki nie podzielam.

        *Stosuje się do koneserów.

    • monty

      Wojciech Bońkowski

      Wojtku, niestety, ale to właśnie p, Brzózka wychodzi przed szereg i każdą inicjatywę natychmiast, z góry odrzuca. Przypomnę wszystkim, że to właśnie B. najgłośniej protestował przy inicjatywie ustawodawczej dotyczącej reklamy cydru (na zasadzie piwa). Tak jak napisał Gabriel, świadectwo jest widoczne. A rozmowa pana B. z Tobą Wojtku, to był najczystszy przykład zniewolonego umysłu. Tak myślą ludzie sytemu…

  • LechM

    Na Morawach: Średnia szkola winiarska w Valticach, http://svisv.cz/