Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Wina dla poszukujących

Komentarze

Niedawno prowadziłem niewielką degustację win z Riojy. Prawie wszyscy je znają, a niektórzy zaliczają do ulubionych. Zawsze piłem te wina z przyjemnością, a w ostatnich latach miałem okazje spróbować prawie wszystkich najgłośniejszych i najwyżej ocenianych Rioj. Trafiały się wina wybitne, większość była po prostu smaczna, ale zdarzały się też przebeczkowane monstra. W pewnym sensie standardowy rozkład. Ale nie to jest najważniejsze. Z czasem zauważyłem, że Riojy przestały wzbudzać we mnie emocje. Nawet w Madrycie i Barcelonie częściej szukałem Bierzo i Prioratu. Po prostu straciłem do nich serce, a wyśrubowane ceny modnych Rioj zrobiły swoje. Sentyment pozostał tylko do tych tradycyjnie winifikowanych.

W ostatniej dekadzie XX wieku Rioja przeżyła stylistyczną rewolucję. Winogrona zaczęto zbierać później, przedłużono macerację, skrócono okres starzenia, a amerykańskie beczki zamieniono na francuskie. Wino szybko trafiało do butelek i jeszcze szybciej do sklepów. Nowe Riojy szybko zdobyły rynek. Dużo owocu w połączeniu z atrakcyjnymi nutami beczkowymi, a w wypadku najlepszych win wyjątkowa harmonia tych elementów, zdecydowały o sukcesie.

La Rioja Alta Rioja Viña Ardanza Reserva Especial 2001
Książkowy przykład tradycyjnej Riojy.

Nastała nowa era i tylko niewielu producentów pozostało wiernych tradycji, która nakazuje wczesny zbiór, krótką (do dwóch tygodni) macerację i długie starzenie w amerykańskich beczkach. Po zabutelkowaniu wina pozostają jeszcze kilka lat w piwnicach i dopiero, gdy uznane zostaną za gotowe do picia trafiają na rynek. W skrajnych przypadkach opuszczają piwnice kilkanaście lat po zbiorach. Efektem są wina wyjątkowe, pozostające jednak na uboczu winiarskich trendów. Pozbawione owocu, uwodzą wyjątkową równowagą słodko-korzennej beczki i kwasowej struktury.

Książkowym przykładem takiego wina okazała się Viña Ardanza Reserva Especial 2001. Wielki rocznik dał wybitnie delikatne, pozbawione owocu, ale naznaczone wyraźnymi nutami skóry, cynamonu i tytoniu wino. Słodycz beczki zrównoważona została dobrą kwasowością. Wino było lekkie, zwiewne, doskonale „pijalne”.

Marqués de Murrieta Castillo Ygay Rioja Gran Reserva 2001
Nietanie, ale wybitne.

Degustację wygrało Castillo de Ygay Gran Reserva 2001. W tym winie klasyczne elementy tradycyjnej Riojy uzupełniła wyjątkowa soczystość. W pewnym sensie to soczystość w stanie „czystym”, gdyż trudno rozłożyć ją na poszczególne owocowe aromaty. Wino nie jest tanie, ale to niewątpliwie jedna z najlepszych butelek, jaką piłem w ostatnich miesiącach.

Degustacja odbyła się w warszawskiej restauracji Żużu, a wina zapewnił importer 101win.pl.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • cerretalto

    Dlaczego uważasz, że w Ardanzie 2001 nie było owocu? W butelce Stara http://www.sstarwines.pl/wino12018#37820 było go dla mnie sporo, ale trzeba było poczekać parę godzin by wszystko zaskoczyło jak należy :). Star, jeszcze raz dzięki!

    Castillo Ygay Gran Reserva Especial 2001 to fantastyczne wino, może niezbyt tanie, ale warte spróbowania! Przy okazji – znasz to http://www.sstarwines.pl/wino11737 ?

    Wszystkie te 3 butelki bardzo bardzo hedonistyczne, choć dobrze poczekać :)

    • Krzysztof Dobryłko

      cerretalto

      Wobec
      argumentu , że ktoś znalazł w winie coś, czego ja nie dostrzegłem jestem
      bezradny. To, że trzeba było poczekać z degustacją też jest trudne do
      zweryfikowania. Bo co to znaczy poczekać? Godzinę, pięć a może cały dzień?

      W tym
      wypadku butelka została otwarta dwie godziny przed rozlaniem do kieliszków. W
      degustacji uczestniczyło 12 osób i nie pamiętam jakichkolwiek uwag o owocu w
      tym winie.

      Przeczytałem
      Pańską notę degustacyjną i jedynie przychodzi mi na myśl to, że piliśmy różne
      wina, które przez przypadek otrzymały taką samą etykietę.

      Przy
      najlepszej woli nie potrafię tam znaleźć „czekolady, owocu i nut
      balsamicznych”. Zgadzam
      się, co do braku koperku, który w Riojach bardzo lubię, ale żadnej zmiany
      stylistycznej w przypadku Ardanzy nie dostrzegłem.

      Cieszę
      się, że Ygaya Panu smakowała, a  Mazuelo
      Murriety nie piłem, a nawet nie widziałem w sklepach. Przy najbliższej okazji
      nadrobię zaległości, z tym większą przyjemnością, że bardzo lubię wina z carignan.

      • deo

        Krzysztof Dobryłko

         To w moim opisie była czekolada, owoc i nuty balsamiczne. Cerretalto był na tyle sprytny, że żadnych aromatów ani wrażeń nie wymieniał :-) Piłem kilka butelek Ardanzy 2001, wszystkie z tego samego źródła (101WIN.PL), wszystkie były równe. Wasza butelka z degustacji musiała się rozwinąć w innym kierunku, co jest możliwe, bo wino spędziło kilka lat w butelce, i co w dodatku Ardanzom (jak pewnie wszystkim starzonym winom) się zdarza. Takie doświadczenie miałem z rocznikiem 2000, z którego spośród kilku butelek jedną miałem zdecydowanie gorszą od innych – kwas, brak owocu i ogólnie bardzo słabe wrażenie. Opinie ze Sstarwines.pl utwierdzają mnie w tym przekonaniu, opisywane tam Ardanzy to rzeczywiście są różne wina z identyczną etykietą. Potwierdza to także opinia o braku różnicy stylistycznej rocznika 2001 w porównaniu z poprzednimi. Moim zdaniem ta różnica jest bardzo wyraźna. Szkoda, że akurat te gorsze butelki trafiły na opiniotwórcze degustacje, bo to jest naprawdę świetne wino.

        • cerretalto

          deo

          Ja tam tylko opisałem lengłydżem który jako tako znam i rozumiem coś co mi się tak wyraźnie zdarzyło pierwszy raz w życiu. A było sporo Barolo czy Barbaresco, które się otwierały i otwierały, ale tylko dwa podobnie choć nie aż tak wyraźnie – jedno to Chiara Boschis 1998 parę lat temu i „otwieranie” trwało dobę a drugie to Massolino Vigna Rionda – 2 dni :). W tym sensie to powyższe Ygay w zasadzie jest „otwarte” zaraz po otwarciu butelki :).

        • Wojciech Bońkowski

          deo

          Z tych komentarzy odnoszę wrażenie, jakoby opinię Krzysztofa Dobryłki wszyscy odczytali negatywnie – że Ardanza 2001 to słabe wino była (słaba butelka), bo „nie ma owocu”. I że trzeba w związku z tym uzasadniać i przytaczać butelki o wiele lepsze. Tymczasem ja ten opis KD odczytałem jako bardzo entuzjastyczny…

          • Grzegorz Okaz

            Wojciech Bońkowski

            To chyba generalnie taki trend u polskiego konsumenta – poszukiwanie magicznej owocowości i soczystości. Tak przynajmniej wynika z moich doświadczeń obcowania z klientami na co dzień. Szukają win prostych, łatwych w piciu, lżejszych, nie zobowiązujących, nawet jeśli beczkowych. Przejściowo w modzie nie jest ziemistość, smoła, asfalt itp. tylko owoc.   No cóż, gdybyśmy w kółko mieli pić to samo, było by nudno… a przytoczoną recenzję Ardanzy 2001, choć nie piłem, również odbieram raczej entuzjastycznie, i pewnie odbierze go podobnie każdy, dla którego owoc w winie nie jest obowiązkowy. ;)

          • cerretalto

            Wojciech Bońkowski

            ależ skąd! Tak zostałem odebrany, że napisałem coś o negatywnej ocenie? Po prostu być może trafiło mi się poznać Ardanzę dogłębniej. A może to tylko biodynamo, cieki wodne, fazy księżyca czy coś podobnego… :)

          • cerretalto

            Wojciech Bońkowski

            @1f73007c7c7234aa5e32947e6aadfa08:disqus to jakaś uproszczona wizja świata – ludzie lubią po prostu dobre wina a nie przymiotniki i opinie znawców czy pseudoznawców :). Moim zdaniem ta Ardanza 2001 jest parę lat za młoda. Owoc miała taki jaki jest w dobrych tradycyjnych Rioja (Ygay to dla mnie wyjątek na plus, poza tym wyższa półka), ale miała wciąż za dużo beczki. A jeśli już tryndy, to światowe – bo tymi kieruje się większość normalnych polskich konsumentów :)

          • Grzegorz Okaz

            Wojciech Bońkowski

            cerretalto – o tak, zgadzam się, mam tendencję do upraszczania świata. Zwłaszcza, że słowa do klienta zawsze trzeba dobierać na odpowiednim poziomie jego wiedzy. Zbyt duża ilość przymiotników zwyczajnie go przeraża, i czuje się jeszcze bardziej zagubiony niż był przed rozmową ze sprzedawcą, a to nie jest dobra droga wg mnie. ;)