Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Tajemnica Tafelspitza

Komentarze

Był upał. Siedziałem od rana w moim wiedeńskim gabinecie odganiając się od much, paląc fajkę, popijając schłodzonego Sekta i snując wewnętrzny monolog, co jak wiadomo stanowi główne zajęcie każdego szanującego się prywatnego detektywa. Nikt nie przyszedł, nikt nie przysłał umyślnego, nikogo nie obchodziło, czy nie umarłem lub nie wyjechałem do Hajdúszoboszló. Chłonąłem swoją samotność wraz z chmurami tytoniu i biurowym kurzem, gdy nagle gwałtownie otworzyły się drzwi.

Gdybym miał szczęście moich kolegów po fachu zza oceanu, wyłoniłaby się zza nich zapierająca dech w piersiach platynowa blondynka, krucha brunetka lub bezczelna ruda lisiczka. Poczęstowałbym ją Sektem i zapytał, w czym mogę pomóc, ona by się nieco krygowała, więc ja sypnąłbym szybko, serio i od niechcenia jakimś bon motem. Ale, masz ci los, za drzwiami stał kucharz. Wielkie, postawne chłopisko w wysokiej czapie i fartuchu, o rozbieganych, nieszczęśliwych oczach. Postanowiłem zachować Sekta dla siebie.

Panie, musisz mi pan pomóc! – ryknął od progu jak zarzynane zwierzę.

Tylko spokojnie – odparłem, niespiesznie zdejmując stopy ze skraju biurka, gdzie spoczywały z godnością. – Co, kto, gdzie i kiedy?

Olbrzym uspokoił się nieco, w końcu przycupnął nawet na fotelu po drugiej stronie biurka. Wyjaśnił nieskładnie, że liczni przedstawiciele cesarsko-królewskiego dworu, w tym członkowie świty Najjaśniejszego Pana Franciszka Józefa, nawiedzają w późnych godzinach nocnych, najwyraźniej rozgorączkowani, przybytek w którym gotuje, domagając się potrawy zwanej Tafelspitz. I to domagając się jej NA-TYCH-MIAST! Wyjaśnij pan o co chodzi z tym Tafelspitzem, jak to się w ogóle robi i jakie wino pić można do tego, bo mi te oficyjery żyć nie dadzą!

Tafelspitz Plachutta
Tafelspitz w Wiedniu wyłącznie u Plachutty. © Diepresse.com.

Cóż, podjąłem się tego zlecenia – za dzienne wynagrodzenie plus wydatki, z których lwią część pochłonęła konsumpcja. Ale za tę cenę, plus kilka guzów zarobionych w co podlejszych garkuchniach, udało mi się ustalić pewnie niezbite fakty.

Tak więc podejrzany Tafelspitz to nic innego, jak sztuka mięsa wołowego gotowana wraz z warzywami: marchewką, pietruszką, selerem, porem i cebulą do zupełnej miękkości. Co się tyczy rodzaju wołowiny, to mimo sprzecznych zeznań moich informatorów udało mi się ustalić, że chodzi tu o przednią część krzyżowej, zwaną w rzeźnickim slangu deklem. Podaje się ją z ceregielami, w zasadzie jako kompletny posiłek – a więc samo mięso w grubych  plastrach, polane sosem chrzanowym na bazie masła i śmietany, do niego bukiet gotowanych jarzyn z ziemniakiem, a osobno bulion z gotowania, uzupełniony czasami o wyborne wątrobiane klopsiki…

Tafelspitz
…ewentualnie u autora na chacie.

Jeśli chodzi o wino, to zastosowałem technikę organoleptycznej obserwacji uczestniczącej – i stanęło na bieli. Do wywaru z knedlami z wątróbką genialnie sprawdził się Muškát Moravský 2008 z Vinnych Sklepov Lechovice  (kupiony za ok. 30 zł w sklepie Johanka w Zelowie – szczegóły wkrótce) – intensywnie ziołowy, wręcz leśny czy sosnowy, niczym jakaś c.k. retsina. Do właściwej wołowiny zaś i warzyw – austriacki, pełny i połyskliwie soczysty Grüner Veltliner Obere Steigen 2010 od Hubera (w krakowskim Winomanie za 58 zł). Czerwień, choćby nie wiem jak dobrze przemyślana, odpadła w przedbiegach.

Sztukamięs Kraków Hotel Francuski
Zaś sztukamięs w Krakowie - tylko u Gesslera we Francuskim.

Jako ostatnią rozwiązałem tajemnicę późnych a nerwowych wizyt dworzan Najjaśniejszego Pana w lokalach gastronomicznych. Okazało się, że surowy i niezbyt łasy na rozkosze stołu Monarcha siada do wieczerzy spóźniony, ledwie dziobnie kilka kęsów i od razu udaje się na komnaty – a tymczasem, zgodnie z protokołem, nikomu nie wolno zacząć posiłku przed Cesarzem ni kontynuować, gdy ten już skończy. Dlatego zgłodniała brać po zakończeniu oficjalnej kolacji rusza w te pędy na miasto, gdzie czeka już na nich potrawa, której nie sposób przegotować – ba! – która wręcz zyskuje z kolejnymi godzinami warzenia. Czyli Tafelspitz.

wina do tafelspitza
Tak czy siak - do jedzenia tylko biel!

Zadowolony z wyników śledztwa kucharz szybko został mistrzem Tafelspitza. Od tego czasu jadam go u niego regularnie i ze smakiem. Poza tym wciąż gadam do siebie i wypatruję w drzwiach biura platynowych blondynek i kruchych brunetek w kłopotach. W razie czego znacie adres.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Inq

    Jeśli wolno mi, Herr Zugsfuhrer Janicky, wtrącić dwa słowa, to tyle tylko że wspomniane mięsiwo należy wrzucić na wrzątek, żeby mięso zachowało soczystość (odwrotnie niż przy rosole, gdzie dobroć mięsa ma się „wypłukać”). Elementarz kulinarny, ale bywałem już w lokalach gdzie jako sztukę mięsa podawano wygotowane do cna rosołowe…

  • Wojciech Bońkowski

    A schłodzone Pinot Noir nie? Ja lubię i chrzan nie przeszkadza.

    • pawelB

      Wojciech Bońkowski

      Nie zazdrościłbym za bardzo kolegom zza oceanu, oni nosili spodnie od granituru tuż pod pępkiem i, przemoczone od szwendania się po ulicach, płaszcze. Niezdrowe to i nieeleganckie. A wizyty platynowych mimoz były równie częste jak zarośniętych troglodytów o twarzy ciosanej grubo heblem. Do tego ten wszechobecny dym. I metalowe szuflady z tajnymi dokumentami na której można palce zostawić (ktoś widział taką szufladę w realu?). lepiej pić sekta. choć do fajki to ekscentryczny pomysł, no chyba że się jest wewiedniu. :)