Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Statek pijany

Komentarze

Jesteśmy jak ci majtkowie, co wspięli się na szczyt masztu i krzyczą wniebogłosy do załogi: Ziemia! Ziemia! Terre, terre!

fot. Karsten Würth

Byłem raz na takim statku degustacyjnym; podawano do oceny różne grosse gewächse. Za moimi plecami siedzieli Flip i Flap francuskich krytyków winiarskich, Thierry Desseauve i Michel Bettane. Bettane przy każdym winie wyrokował teatralnym głosem: „ziemia!”, albo „nie ma ziemi”, Desseauve mruczał potakująco.

Wyrokowali i mruczeli po francusku oczywiście; brzmiało to tryumfalnie „terroir”, albo pogardliwie, gdy go nie czuli, „pas de terroir”, no, ale między ziemią, terre, a terroir nie ma właściwie różnicy, rdzeń jest ten sam, od ziemi wszystko się zaczyna.

Czując na karku miłe francuskie oddechy, choć raz wolne od gitane’ów, pomyślałem sobie: co było pierwsze, jajko czy kura? Nie ma dzisiaj rozmowy z winiarzami, nie ma takiej ich strony internetowej, nie ma takich ich opisów win na kontretykietkach, które by w ten czy inny sposób nie odwoływały się do ziemi. I do wierności winiarza wobec niej, wobec tego spłachetka, który rozpościera się za domem czy tam, tam za miedzą i przemawia do niego zmysłowym idiomem. Tak, by winiarz mógł wsłuchać się w tajemny przekaz gleby.

Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!