Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Spokojni dwudziestoletni

Komentarze

Nie trzeba zerkać w lustro, by myśleć o czasie, który mija. Wystarczy chodzić na degustacje.

Anne Gros z córką, Julie. © Michel Joly

Ostatnio w Burgundii: Anne Gros, gdzie jest Anne Gros, jedna z ulubionych moich producentek? Nie ma Anne Gros, jest córka, trochę podobna. Gdzie jest kolega Gérard Sauzet? Nie ma go, jest córka, trochę podobna. Rany, nie ma starego Gouge’a! Nie, jest jego syn, całkiem podobny. I tak dalej. Nie ma, ale są, w innej postaci. Właściwie nie ja powinienem stać przed nimi i chwytać za kieliszki z winami, lecz mój syn. Albo córka.

Trochę więc żałuję, bo się przyzwyczaiłem, z roku na rok wracało się do tych samych ludzi i stołów. Ale też trochę nie żałuję, bo widać, że posiadłość w swej substancji została dzięki progeniturze zachowana i istnieje nadzieja, że przetrwa, nie padając łupem holdingu. Kiedy dzieci jeszcze za życia rodziców-winiarzy przejmują winnice, rosną szanse na obronę przed rekinami rynku i przed fiskusem, który we Francji – o niej tu mówię przede wszystkim – ostatnio nieco łagodnieje. Oby tylko dzieci, jeśli jest ich więcej, po drodze się nie pożarły; sukcesje w rozrośniętych rodzinach bardzo często owocują sprzedażą posiadłości. Najlepszym rozwiązaniem prorodzinnym w winiarstwie okazują się jedynacy.

Łagodne ojcobójstwo

Bodaj najbardziej medialnym przykładem – bo mówił o nim szeroko film Nossitera Mondovino – przejęcia władzy przez młode pokolenie była historia burgundzkiego rodu de Montille’ów. Wina ojca Huberta, surowe, ascetyczne, dostępne dla ust dopiero po latach, przyciągające tylko niektórych koneserów, stanęły do konfrontacji z podniebieniem dzieci, Alix i Étienne’a. Poszło na noże; syn chciał kwasowości i garbników bardziej zrozumiałych dla szerokiej publiczności. Nossiter pokazywał z lubością twarz obrażonego ojca. Ojciec coś tam klął po cichu nad swoją muszką, bo pan de Montille był adwokatem i człowiekiem eleganckim. Dzisiaj maniacy burgundów dzielą się – względem historycznych i obecnych win de Montille’ów – na dwa obozy: zachowawczy, proojcowski i zreformowany, prosynowski. W pewnym sensie można by ich podzielić na starotestamentowców i nowotestamentowców, zwolenników ojcowskiej niedostępności lub krwistego synowskiego wcielenia.

Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!