Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Miłośnicy i kolekcjonerzy

Komentarze

Kiedy w kwietniu pisałem o rosnącej w Bordeaux pladze cambrioleurs, czyli szajkach kradnących wina taranując samochodami bramy i ogrodzenia znanych châteaux, nie spodziewałem się, że życie tak szybko dopisze pointę. W czerwcu ukradziono 380 tak zwanych demi-bouteilles o pojemności 375 ml z Château d’Yquem. Złodziei nie znaleziono, a wartość łupu szacuje się na 100 tys. €. Przy tej okazji chciałem jednak napisać o dwóch kradzieżach wyjątkowych i rekordowych, zarówno jeśli chodzi o asortyment, jak i wartość zrabowanych win.

Château d’Yquem, twierdza zdobyta. © The Drinks Business.

Pierwsza z nich doprowadziła kilka lat temu do upadku Mayfair Cellars, jednej  z najbardziej znanych i szanowanych londyńskich firm zajmujących się handlem winami. W asortymencie Mayfair były głównie grands crus classées z Bordeaux oraz burgundy od najlepszych producentów ze starannie wybranych roczników. Wielu klientów Mayfair deponowało w firmie zakupione wcześniej wina, sięgając po nie w razie potrzeby. Otóż okazało się, że część tych win, część całkiem spora, bo jej wartość oceniono na ponad milion funtów, po prostu zniknęła. Można wyobrazić sobie wściekłość klientów, przychodzących po swoje wymarzone Romanée Conti i słyszących odpowiedź godną sprzedawcy w sklepie mięsnym w okresie głębokiego socjalizmu: „nie ma”. Po prostu nie ma. Sprawcą był jeden ze starszych, zaufanych pracowników firmy, który sprzedał część win z zapasów klientów. Pikanterii całej sprawie dodaje fakt, ze kupcami win okazały się dwie równie szacowne jak Mayfair firmy. Trudno przypuszczać, by nie zdawały one sobie sprawy z pochodzenia nabywanych butelek. W każdym razie Mayfair Cellars upadło, a wraz z nimi spora część zaufania do winnych kupców.

Stąd zniknęła kompletna kolekcja bordoskich grands crus. © Visitstockholm.com.

Druga kradzież wydarzyła się w tym samym 2006 roku, w Szwecji. Pewnej lipcowej nocy z restauracji Ulriksdals Wärdshus zniknęła wyjątkowa kolekcja win, odnotowana nawet w księdze rekordów Guinessa jako jeden z niewielu kompletnych zbiorów bordoskich grands crus. Proszę sobie wyobrazić wielką bordoską piątkę, czyli Château Margaux, Lafite, Latour, Mouton-Rotschild i Haut-Brion, a do tego najlepsze sauternes czyli legendarne Château d’Yquem, reprezentowane przez wszystkie bez wyjątku roczniki, poczynając od 1900 aż na 2000 kończąc. W sumie 600 butelek ocenianych mniej więcej na 550 tys. dolarów. Co ciekawe, nie zginęła ani jedna butelka spoza kolekcji, co oznacza, że kradzieży dokonali profesjonaliści działający na zlecenie, ale sami chyba w winach nie gustujący. Czyż bowiem miłośnik wina, kiedy już dostał się do takiej piwnicy oparłby się pokusie zabrania jeszcze kilku wyjątkowych butelek do własnej kolekcji lub na własny stół? Za robotą zawodowców przemawia także sprawność z jaką w nocy zneutralizowali instalacje alarmową i zapakowali kolekcję, ważącą w sumie ponad 800 kg. Także zleceniodawca tego nietypowego skoku do miłośników wina z pewnością się nie zalicza. Może to kolekcjoner, który lubi patrzeć na wyjątkowe okazy, a może po prostu handlarz, który liczy na sprzedaż skradzionej kolekcji.

Z tym nie powinien mieć kłopotu, bo wszystkie te butelki można kupić, taniej lub drożej  (najdrożej Château Lafite z 1945 roku za mniej więcej 7500 dolarów), trzeba ich jednak szukać na aukcjach lub u prywatnych kolekcjonerów. Pojedynczo żadna z tych butelek, choć drogich i niecodziennych, nie jest jakimś białym krukiem. O unikalnej wartości szwedzkiej kolekcji zdecydowało zgromadzenie kompletu starych win w jednym miejscu. Wyprzedawane pojedynczo nie wzbudzą sensacji i nie skierują policji na trop włamywaczy. Można je przecież jeszcze w wielu miejscach znaleźć, nie są przy tym jakoś specjalnie charakterystyczne, w końcu każda butelka z danego rocznika wygląda podobnie.

Dla miłośnika czy kolekcjonera? © Opendream.fr.

Dlaczego jednak uważam, że nie byli to miłośnicy wina, a co najwyżej parający się kolekcjonerstwem, co jest po prostu jedną z form snobizmu? Z dwóch powodów. Po pierwsze miłośnik kupuje wina po to, żeby je wypić. Niekoniecznie od razu, czasami chowa je na specjalną okazję, jednak bez wątpienia kiedyś nastąpi chwila, w której zdecyduje się otworzyć hołubioną często latami butelkę. Tymczasem znaczna część skradzionej kolekcji najprawdopodobniej nie nadaje się już do picia. Owszem, sauternes z Château d’Yquem zapewne przetrwało w dobrej kondycji, w końcu słodkie wina są najbardziej długowieczne. Owszem, lata czterdzieste wydają się dla najlepszych czerwonych bordeaux jeszcze do przyjęcia, jednak roczniki sprzed niemal stu lat są już najprawdopodobniej tylko kolekcjonerską ciekawostką, wspomnieniem po winie, a takie dla prawdziwego miłośnika nie jest wiele warte. Po drugie – wino musi żyć, a nie zdobić zakurzone muzealne półki. Kiedy żyć przestaje, my miłośnicy wina coś tracimy i nie warto sobie o tym przypominać atrapą butelki, choćby z bardzo szacowną etykietą.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Marek

    „(najdrożej Château Lafite z 1945 roku za mniej więcej 7500 dolarów)”

    Lafite 1945 można można kupić dużo taniej: http://www.weekend-offer.de/

    • Paweł Morozowicz

      Marek

      Dlatego Pan Sławomir napisał „mniej więcej”. Takie wina sprzedają się w różnych cenach, na jednej aukcji „wymłotkują” 6000pln, na drugiej 10000pln (oczywiście w przeliczeniu). Takie pozycje można wycenić tylko po wyniku aukcji. Nie można oszacować co do złotówki wartości takiej, kolekcjonerskiej butelki. Dlatego domy aukcyjne określają na przykład cene „estimate” która określa zakres wartości, nie konkretną cenę.

      • Marek

        Paweł Morozowicz

        tak na takie kolekcjonerskie butelki nie ma jednej ceny ale [podawany poziom „mniej wiecej 7500 USD” jak widać znacznie odbiega od tego za ile mozna to wino kupić dlatego zwróciłem na to uwagę. Gdyby podana w linku cena była 6500 USD ( a nie 1600 euro) to oczywiście te 1000 USD różnicy to byłoby te „mniej więcej 7500 USD” a tak jak widać to wino mozna kupić za 1/3 tej ceny o której pisze Pan Sławomir. Zreszta inne sklepy w Europie to wino też sprzedają duuużo taniej niż ten poziom 75000 USD więc zastanawia mnie skąd on sięwziął jako punkt odniesienia.

        Jeszcze jedna kwestia rzuciała mi sięw oczy. Czy z tego cytatu: „najdrożej Château Lafite z 1945 roku” wynika że obecnie Lafite 1945 jest obecnie wyżej wyceniane niż Mouton 1945 ? Bo z tego artykułu wynika że i Mouton 1945 zginęło?

        • Paweł Morozowicz

          Marek

          Oczywiście że można kupić taniej. W wynikach aukcjitylko jednego domu aukcyjnego (Bonhams) transakcje oscylują w zakresie 900 – 2000 GBP but (Liv-ex market price 1610 GBP but) za butelkę Lafite 1945. U kupców w Londynie też rozrzut duży (o ile w ogóle ktoś ma dostęp do tej pozycji). Co do Mouton, ma Pan rację jego cena znacznie odbiega od ceny Lafite z tego rocznika i wg giełdy Liv-ex jego wartość „market” (można ją nazwać średnią ofertową) wynosi 9500 GBP but.

  • Paweł Morozowicz

    Czy nie byli to miłośnicy wina? Najlepszym przykładem tego że ludzie kochający wino są często posiadaczami takich „białych kruków” jest choćby kolekcja Hugh Johnsona o której było głośno w wyniku wystawienia jej na sprzedaż.

    „A 1945 Yquem, a 1971 Krug, and an amphora dating back to 100 A.D. are just some of the gems on offer.”

    „An impressive selection of port and Madeira is also up for sale, with three bottles of Malmsey from the 1830 vintage forming part of the auction.”

    Kwestia zasobności portfela oraz podejścia miłośnika.