Rivera Furfante
Rivera Furfante Rosso Brioso
Niespodzianka! Wino wyhaczone na półkach stołecznego Supersamu w dziale z musującymi. Technicznie jest to poprawne, bo zawiera lekki gaz (choć trochę mniej niż prawdziwe frizzante). Sięgnąłem po nie od razu, bo znam dobrze producenta Rivera, jednego z ciekawszych i solidniejszych we włoskiej Apulii – to jeden z tych, którzy niemal od zera zbudowali dobrą renomę apelacji DOC Castel del Monte oraz lokalnego szczepu Nero di Troia, o którym pisaliśmy już tutaj.
Spodziewałem się jednak wina słodkiego – czegoś w rodzaju czerwonego Moscato d’Asti. W sumie nie wiem czemu – może po etykiecie i cenie (25,50 zł). Tymczasem wino jest wytrawne (5g cukru) i przypomina bardziej Lambrusco. A jak wiedzą uważni Czytelnicy, ja Lambrusco (wytrawne!) uwielbiam.
Ale to jest Lambrusco z Południa! Czyli wino pełne, owocowe, dojrzałe, mniej kwaśne od „właściwego” Lambrusco. Krótko mówiąc, wino jest trochę absurdalne, ale jako smaczne! Pamiętajcie by je podać z lodów do potraw, które z nim zagrają: szynki parmeńskiej, makaronu z sosem pomidorowym, pizzy albo po prostu sałatki z pomidorem. ♥♥♡
Aha, mimo długich poszukiwań nie udało się ustalić, kto to wino importuje do Polski. Ktoś się przyznaje?
Źródło wina: zakup własny autora.