Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Precyzyjna mechanika nieba

Komentarze

Z etykietkami jest niekiedy jak z widmami w Weselu zekranizowanym przez Wajdę: migną tylko przed oczyma, ale my już wiemy, co się za nimi kryje, i niepokój (czyli pragnienie, które nie może się spełnić) pozostaje. Tak mam na przykład z etykietką Hermitage Cuvée Cathelin od Chave’a, najdroższego i najbardziej poszukiwanego wina północnego Rodanu. I pewnie, nie licząc garstki burgundów, całej Francji. Telmo Rodriguez opowiedział mi kiedyś, że nie mógł żyć i dalej robić win, nie mając tej butelki w piwnicy, skąd – niczym relikwia – promieniowałaby na całą jego pracę; udało mu się ją zdobyć, sięgając lewą ręką do prawego ucha, czyli dzięki zabiegom swojego norweskiego importera. Nigdy nie miałem jej w ręku, lecz zdarzyło mi się dwa czy trzy razy, że przy wejściu do ekskluzywnych sklepów jej czerwień z daleka, zza pancernej szyby, uderzyła w oczy; wiedziałem od razu, że Ono – wino, pragnienie, cud i niemożność w jednym – tam jest.

Bernard Cathelin (1919‒2004) był znanym malarzem i przyjacielem starego Chave’a, i to jemu dedykowano wino. A jego obraz w zamian ustanowił etykietkę; kolory są mocne, a niuans czerwieni bardzo szczególny i pociągający. Przeto i pożądanie tej butelki jakoś erotyczne. Nieracjonalne, czysto zmysłowe, bo na dobrą sprawę hermitage w stu procentach z nowej beczki nie powinien być obiektem aż tak głębokiej tęsknoty. Ale na przyciąganie erotyczne nie ma silnych; lupanarowy klimat etykietki cuvée Cathelin zwilża mi usta. Że tak powiem.

O erotyczności naszej winomańskiej relacji z winem długo by pisać; niewątpliwie tkwi w niej jakiś wymiar donżuański, który sprawia, że zawsze ma się w piwnicy więcej butelek niż trzeba i niż jesteśmy w stanie w tym życiu wypić. Rzadko kupuje się po raz drugi wina, które się zna, choć wiemy o nich, że są świetne – winomańskie libido każe pędzić dalej, kochać to, co nieznane, a raz poznane zdradzać. Etykietki są wtedy niczym twarze; w pewnym momencie nawet te najbardziej ukochane opatrują się i przestają – na czas jakiś – pociągać.

Dalsza część tekstu dostępna tylko dla prenumeratorów Fermentu

Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!

Zaprenumeruj!