Polski róż na fali
Do win różowych przekonują się nie tylko konsumenci, ale i polscy winiarze. Produkcja rośnie w Polsce z roku na rok.
Wielu rodaków nadal podchodzi do win różowych nieufnie. Wątpliwości budzi sposób ich powstawania (z różowych winogron czy z wymieszania wina białego z czerwonym?), barwa (wśród męskiej populacji teza o „niemęskości” win różowych jest wciąż popularna), jakość (co jest „zasługą” słodkich landrynek pokroju white zinfandela) i przeznaczenie (redukowane do beztroskiej konsumpcji podczas wakacji). Tymczasem rosé to jeden z najgorętszych trendów na światowym rynku.
Prymat czerwieni
Na polskim rynku wrogami różu długo byli sami producenci. A przecież w całkiem u nas częstych chłodnych rocznikach nie sposób uzyskać dobrej dojrzałości czerwonych gron, zatem produkcja win różowych, których zaletami są kwasowość i rześkość, często jest najlepszym rozwiązaniem. Wielu winiarzy jednak uparcie stawiało na czerwone, gdyż nie wyobrażali sobie ich braku w ofercie. Swoje postępowanie argumentowali przyzwyczajeniami klientów. W rezultacie powstawały wina czerwone, których nikt nie chciał kupować: niedojrzałe, pozbawione soczystości, pełne zielonych aromatów, z nieakceptowalnie wysoką kwasowością.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!