Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

7 Deadly Zins 2010

Komentarze

Michael David Winery Lodi 7 Deadly Zins 2010

Zinfandel (inaczej zin) jest znakiem rozpoznawczym Kalifornii tak samo jak hamburgery, coca-cola w 3-litrowych kubkach czy pick-upy całych Stanów. W winach z tego szczepu wszystkiego jest dużo, najczęściej dżemowatego owocu i alkoholu. Wielu przypomina włoskie primitivo i nie ma co się dziwić – choć był to dla Amerykanów szok i do tej pory wielu z nich nie przyjmuje tego do wiadomości, ta odmiana nie pochodzi z USA. Rząd amerykański uznał pokrewieństwo zinfandela i primitivo dopiero w 2000 roku. Dwa lata później spadł kolejny cios – okazało się, że chorwacki crljenak kaštelanski i zinfandel to ta sama odmiana (choć to do dziś budzi kontrowersje nie tylko w Stanach, więcej na ten temat w komentarzach pod artykułem 7 rzeczy o zinfandelu). Chorwacja zapewne cudem uniknęła amerykańskiej interwencji zbrojnej.

Różnych zinfandeli próbowałem ostatnio podczas imprezy Taste of America,  mającej na celu promocję amerykańskich specjałów. Obok win Mondaviego i Coppoli stało Carlo Rossi, a także rzędy misek z orzeszkami ziemnymi, migdałami, żurawiną, katalogi ze zdjęciami łososia z Alaski i całe mnóstwo ukochanych przez Ronalda Raegana kolorowych fasolek Jelly Bellies. Wina, które chcę Wam dziś polecić jednak tam nie było.

7 Deadly Zins 2010 to flagowe wino dość znanego producenta z Lodi, Michael David Winery. Choć przyrządzone zostało wedle klasycznych dla amerykańskiego zinfandela przykazań, jest potężne ale nie potworne i nie męczy jak inne. Być może ma na to też wpływ niewielka domieszka petit verdot i petit syrah, choć ostatecznie i tak mamy tu 15% alkoholu i 12 miesięcy amerykańskiej i francuskiej beczki. W konsekwencji – choć klasyczne aromaty dojrzałych śliwek, jeżyn i wiśni przysypanych pieprzem są potężne – wszystko trzyma się w ryzach. Majstersztykiem jest też gra słów w nazwie („7 deadly sins” to po angielsku siedem grzechów głównych).

Wino pojawiło się w sprzedaży w Vinodnia.pl (opisywanym tutaj), można je kupić poniedziałku (23 września) włącznie. Cena 53 zł za butelkę jest nader okazyjna, więc jeśli kupujecie primitivo, polecam przynajmniej jednorazowo zdradzić go na rzecz brata zza wielkiej wody i zrobić stosowny zapas (w Vinodnia.pl kupujemy zawsze 6 butelek danego wina). A gdy już rozsiądziecie się z nim wygodnie na kanapie, włączcie sobie jakąś amerykańską produkcję filmową, koniecznie ze sceną w której amerykańska flaga powiewa gdzieś nad gruzami zniszczonej przez kosmitów metropolii.

Zaczyna się zawsze źle, potem dobro zwycięża. © wallfive.com

(Importerem jest The Fine Food Group, cena 53 zł, wino zakupić można przez portal vinodnia.pl)

Źródło: wino nadesłane do degustacji przez importera.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • winomaniak

    wino warte tych siedmiu grzechów z nazwy :) smaczne.