Spełnione obietnice
Z nowym projektem Marka Kondrata, o którym pisaliśmy już wielokrotnie, wiązano wielkie nadzieje. Nie tylko na podstawie pięknej deklaracji samego bohatera: „Sprawia mi przyjemność importowanie wina, a największą, gdy klient za nie mało płaci, 80% sprzedawanych przez nas win jest dostępnych dla przeciętnie zarabiającego Polaka” (któryż importer nie składa na starcie pięknych deklaracji?). Powody do optymizmu dawało poprzednie winiarskie wcielenie Marka Kondrata, gdzie oferowano naprawdę bardzo dobry wybór ciekawych win za niewielkie pieniądze.
Początki nowej firmy Marek Kondrat Wina Wybrane były trochę pogmatwane, na półkach stały jeszcze wina z oferty Winarium, które dublowały się w dodatku z propozycją Vinifery, czyli nowej spółki Piotra Pabiańskiego, ekswspólnika Marka Kondrata. Po niedawnej prezentacji ok. 20 win z nowego portfolio mogę jednak powiedzieć z pełną odpowiedzialnością, że Kondrat zaczyna spełniać pokładane w nim nadzieje.
Próbowaliśmy win wyselekcjonowanych przez dyrektora zakupów Marcina Witka z Hiszpanii, Francji, Włoch i Chile. (O tych ostatnich – De Martino – wkrótce osobny tekst). Potwierdziło się, że Hiszpania będzie motorem napędowym tej oferty. Ponownie bardzo mi smakowało Dominio de Manciles Arlanza joven 2011 – czyste, malinowe wino, może trochę za słodkie, ale za 28 zł nie ma co krytykować. Polecałem Wam już świetne Tempranillo z Somontano za 29 zł. Kolejny raz zachwyciło za 27 zł Rueda Vasallo 2011 (tym razem wersja 100% Verdejo).
Kolejny raz ze zdumieniem zapijałem się Riberą del Duero (naprawdę rzadko mi się to zdarza, mam alergię na beczkę i suche garbniki, jakimi raczy nas ta apelacja) Recoletas Crianza Valdecampaña 2006 (53 zł). Jedyne dwa wina, które mi się nie podobały, to Coloma Garnacha Roja 2011 (za dużo alkoholu i słodyczy, chociaż na pewno znajdzie zwolenników za 33 zł) i megabeczkowe Solar de la Victoria Arribes Roble 2008 ze szczepu Juan Garcia (39 zł, ale Krzysztofowi Dobryłce się podobało).
Okazało się przy tym, że Marcin Witek ma dobrą rękę nie tylko do Hiszpanii, ale też do Francji. Poza już polecanym Cabardès Donjon za 39 zł na miano cenowych rewelacji zasłużyły też co najmniej La Galinière Carignan 2011 (jeśli się lubi wina kwasowe; 32 zł), czerwone Bordeaux Comte de Beylac 2009 (29 zł, w zasadzie nie gorsze od Médoc Château Prignac 2009 za 49 zł) oraz białe Château Ballan-Larquette 2011 (37 zł), wreszcie pełne, krwiste, zmysłowe Lirac Château Boucarut 2009, kto wie, czy nie najlepsze wino tej degustacji (52 zł). Chociaż najlepszym był szampan Henriot Brut Souverain, znakomity, jeden z lepszych podstawowych brutów, jakie piłem od dłuższego czasu, no ale to wydatek 195 zł. Piliśmy też parę win włoskich, z których polecam Villadoria Langhe Nebbiolo 2011 w rewelacyjnej cenie 42 zł.
Wymienione wina są już dostępne w sklepie na Wierzbowej w Warszawie i w najbliższych dniach będą sukcesywnie dodawane do sklepu internetowego. Ale w międzyczasie Kondrat otworzył już dwie franczyzy w Krakowie i Gliwicach, jego wina są dostępne nawet w takich z pozoru kuriozalnych miejscach jak cukiernia p. Wasiaków w Kutnie, gdzie jak się okazuje, istnieje całkiem chłonna na nie publiczność. Dotarcie z dobrymi winami do średnich miast takich jak Białystok, Opole czy Chorzów, gdzie jedyną alternatywą są często dyskonty, było wielką zasługą ś.p. Winarium i zapowiada się, że „nowy” Kondrat pójdzie tym tropem. Najważniejsza jest jednak jakość oferty. A tu wszystko wskazuje na to, że Kondrat stanie się królem kategorii do 40 zł, tak jak królem do 60 zł stał się Mielżyński.
Przeczytaj inne recenzje z tej degustacji: Enofaza, Nasze Wina.
Wszystkie recenzowane wina udostępnił do degustacji branżowej importer Marek Kondrat Wina Wybrane.