Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

La Jasse Castel

Komentarze

Dawno temu miałem napisać – po degustacji win langwedockich zorganizowanej przez Winicjatywę na wiosnę – o Pascale Rivière i jej winach z posiadłości La Jasse Castel – ale się nie udało; nie należy ufać facetom po czterdziestce. Na szczęście nie ma w winiarstwie niegdysiejszych śniegów, rocznik następuje za rocznikiem, a że jestem pewien, iż nowe wina Pascale będą równie dobre, jak te starsze, mogę ze spokojem serca wywalić kawę na ławę: fajne one są. Prawdziwe, bez względu na to, czy ktoś im da 85 czy 90 punktów.

Pascale Rivière z La Jasse Castel. © Winoioliwa.com.

Znałem je trochę sprzed wiosennej degustacji, gdyż ustrzeliłem kiedyś ze dwie butelki w paryskiej Lavinii; pierwszy raz słyszałem o posiadłości, ale że Lavinia nie bierze byle czego, spróbowałem – i nie żałowałem. Z całej wspomnianej langwedockiej degustacji w Warszawie La Jasse Castel najbardziej przypadła mi do gustu, więc się potwierdziło. Później kupiłem jedno z win, La Jasse, na jakąś kolację z ludźmi, też zasmakowało. Trzy razy tak, biorę przykład ze świętego Piotra, tyle że à rebours.

Zapewne od razu byłem do tych win dobrze nastawiony, bo – po prostu – mam słabość do Terrasses du Larzac. Pascale robi w tej młodej (od 2005 r.) apelacji dwa wina czerwone, reszta czerwonych jest oznaczona sąsiednią apelacją Montpeyroux. Pamiętam z młodości ostre naparzanki z policją francuskiej młodzieży i wieśniaków w Larzac, gdzie miała powstać centrala nuklearna; w końcu Mitterand odpuścił. Dzisiaj widać, jak dobrze się stało: winnice po latach przyznały zrewoltowanym hippisom i miejscowym chłopom historyczną rację. Później bard tamtych czasów, Maxime L Forestier, śpiewał: Le Larzac ne leur a pas suffi, ils viennent s’installer ici (Larzac im nie wystarczył, teraz włażą nam tutaj) – tak w tej piosence, którą nucili wszyscy, mówią gliny na widok długowłosych na trawnikach Ogrodu Luksemburskiego, na których paliło się trawkę.

Na płaskowyżu Larzac, wysuniętym na północ Langwedocji, notuje się bardzo duże dzienne amplitudy temperatury (latem nawet do 20 stopni), co ułatwia produkcję win w dotyku, rzekłbym, chłodniejszych niż większość langwedocczyków. Nie chodzi o wyższą kwasowość, a odczucie odrobiny zimna w winie, tak jakby sok, który mamy w ustach, był leciutko schłodzony; na tym polega równowaga w winach langwedockich, nie kwasowością równoważy się tu alkohol, a doznaniem wewnętrznego chłodu. To są nieco nieudane metafory, mógłbym krótko powiedzieć: doznaniem mineralności i tyle. W każdym razie w Terrasses du Larzac mają swoje winnice wybitni winiarze langwedoccy z Olivierem Jullien (Mas Jullien) i Laurentem Vaillé (La Grange des Pères) na czele.

Podobnie jak oni i jak wielu w regionie, Pascale (wcześniej dziennikarka, wykładowczyni, pisarka; napisała m.in. przewodnik po winach langwedockich) postawiła na winiarstwo ekologiczne, zero pestycydów, do tego żadnych nowych beczek, czyli od razu zaufanie. Dodatkowym plusem jest płeć; o ile gender nie sprawdza się w krytyce literackiej, to w winiarstwie sprawdza się jak najbardziej, jestem o tym mocno przekonany. Pascale, kobieta walcząca, szefuje stowarzyszeniu Vinifilles grupującym trzydzieści winiarek (że tak powiem); gdyby gender trafiło w Polsce do importu wina i znalazła się importerka kobiecych win, byłoby od czego zacząć.

la-jasse-castel-terrasses-du-larzac-la-jasse-languedoc-roussillon-france-10567575Posiadłość Pascale to w sumie 10 ha, na które składają się winnice rozrzucone po różnych siedliskach, na ogół położonych bardzo wysoko i na ubogich glebach. Proces fermentacyjno-maceracyjny jest wydłużony, ekstrakcje są łagodne, alkohol jest nieźle wtopiony, wina mają dużo smaku i uroku. W apelacji Montpeyroux powstają dwa wina, La Pimpanela, winifikowane i starzone w kadzi (w tej chwili w ofercie DELiWINA w cenie 59 zł), mieszanka czterech odmian (w tym 100-letniego carignan) oraz nowe wino, Bleu Velours, winifikowane i starzone w używanych beczkach. La Jasse, wino z przewagą syrah (do tego grenache i carignan), starzone w użytych beczkach; to wino sztandarowe z największym potencjałem. Oraz, do szybszego picia, winifikowane w stali Les Combariolles, kupaż z przewagą grenache. Guillaume Deliancourt sprowadza także białe El Abanico (IGP Hérault), kupaż wielu odmian, bardzo interesujące wino, jeszcze może nie tak wyraziste ze względu na młody wiek krzewów, ale potwierdzające, że ta część Langwedocji – patrz: fantastyczne białe wina z Mas Jullien, również IGP Hérault – bardzo dobrze radzi sobie z bielą (DELiWINA, 139 zł).

Kto raz się tych win napił, pewnie do nich wróci, nie ma wyjścia, Rivière of no return (jak śpiewała Marylin Monroe).

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Andrzej Lepka

    Wspaniałe wina – szczególnie La Pimpanela! Dziewczęca wręcz, ale naturalna przy tym (bo dziewczęcość dziś ma rożne konotacje) i wybitnie pijalna. Jestem wielkim fanem.