Konserwa z koguta
Kiedy słyszę słowa: „Obraz chianti classico mocno się zmienił w ostatnich latach”, od razu wyobrażam sobie autora tych słów jako kierowcę jadącego dziewięćdziesiątką lewym pasem autostrady. Skutecznie unikając przyspieszenia, nie ustępując drogi szybszym od siebie, nie spoglądając w lusterko wsteczne, w krótkim czasie jest w stanie stworzyć imponujący, kilkunastokilometrowy korek; gdy wreszcie zjeżdża na bok, rzesza wygrażających kierowców nie robi na nim specjalnego wrażenia.
Choć Chianti Classico i tak mocno wybija się ponad wszystkie inne satelickie apelacje ze słowem „chianti” w nazwie, jako lider wywołuje u mnie emocje równie silne, co finał mistrzostw świata w brydżu sportowym – gdybym oczywiście go oglądał. To bowiem jeden z tych rejonów winiarskich w Europie, gdzie poczucie samozadowolenia jest tak duże, że skutecznie przesłania chęć jakichkolwiek zmian. No, chyba że chodzi o kwestie finansowe. Nikt nie ma wątpliwości, że ustanowienie kilka lat temu kategorii Gran Selezione, której zasady były początkowo trudne do wytłumaczenia w obrębie samego konsorcjum, miało wyłącznie komercyjny charakter.
Zaloguj się
Zaprenumeruj już teraz!
i zyskaj dostęp do treści online, zniżki na imprezy oraz szkolenia winiarskie!