Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Blichtr

Komentarze

Odgłos kół na bruku nasilał się. Kolejne taksówki zajeżdżały przed zabytkowy budynek na początku ulicy Foksal, by dostarczyć pasażerów na rozpoczynającą się imprezę. Pogoda – choć w ostatnich dniach wyjątkowo niekorzystna – tym razem była zgodna ze ściśle sprecyzowanym zamówieniem: miało być w miarę ciepło, opady były zabronione. Tak się stało. Dzięki temu spotkanie mogło odbywać się w zaaranżowanym na ten cel ogrodzie. Goście witani najpierw przez kelnerów, a potem przez przeurocze hostessy (ubrane oczywiście na czerwono – choć trudno było dostrzec czarne kropki) nieśpiesznie kierowali się w stronę zielonej przestrzeni, wyposażeni wcześniej w wino musujące jako aperitif.

Na powitanie.

Na ogrodach powitania, uściski dłoni, rozmowy zarówno z ostatnio widywanymi, jak i dawno nie widzianymi znajomymi. W tle przygrywała francuska muzyka, dźwięki akordeonu wzmocnione solidnymi głośnikami niosły się po otwartej przestrzeni. Stojąc i rozmawiając sączono wspomniany aperitif, niektórym wydało się zaskakujące, że bąbelki tak szybko zniknęły i nie dało się już wyczuć jakichkolwiek aromatów, a przecież (jak można było przeczytać w także wręczonych folderach) Crémant de Loire Rosé Jean de Villaret wyprodukowano klasyczną metodą wtórnej fermentacji w butelce.

Na szczęście nie było czasu na zastanawianie się – prowadzący zawiadamiał o rozpoczęciu wieczoru. Skrzypienie uginającego się drewnianego parkietu towarzyszyło wszystkim aż do zajęcia miejsc przy okrągłych, udekorowanych francuskimi motywami stołach. Na nich nie brakowało bogactwa. Można było znaleźć wszystko, co najlepsze w tym kraju – sery, prosciutto i orzeszki ziemne. Rzędy kieliszków do wina prężyły się przed wzrokiem siedzących, skutecznie uniemożliwiając jakikolwiek ruch w lewo czy prawo, ale – znowu! – nie było czasu rozpamiętywać logiki ich ustawień, oto wieczór już się zaczynał. Zresztą nie dało się tego przeoczyć – niezwykła ekspresja i modulacja głosu przyciągały uwagę nawet przypadkowych przechodniów kilkaset metrów dalej. Wywołał na scenę kucharzy o uznanym nazwisku, którzy tego wieczora mieli uraczyć gości polędwiczkami, niestety nie wiedzieć czemu, zmuszeni byli przez większość czasu czynić to w kącie sali. Ale nawet to nie mogło zburzyć harmonogramu, kolejny prowadzący prezentował już zgromadzonym przygotowaną na tę wieczór selekcję win.

Na ogrodach.

Siedzący przy stołach – choć wymieniali się znaczącymi spojrzeniami nie mogąc odnaleźć cytrusów w wyjątkowo mydlanym aromacie białego wina Le Bel Olivier – nie śmieli protestować. Zresztą także na to nie było czasu, chwilę później degustowali już Sylvanera Arthur Weysbeck zastanawiając się, gdzie podziała się jego owocowość, o której przed chwilą usłyszeli. Choć różowy (i o zgrozo – wytrawny!) Cuvée des 3 Messes Basses Ventoux AOC spodobał się pewnej określonej grupie gości, szybko przesłonięty został przez słodkie aromaty Carignan Vieilles Vignes, które spodobało się większości. Kelnerzy podawali kolejne czerwone wina, nad głowami leniwie bzyczały sprowadzone specjalnie na tę okazję francuskie odmiany komarów.

Na bogato.

Chwilowe ożywienie przyniosło jeszcze Château de Gorrichon z Côtes de Duras AOP ale szybko prysło, gdy prelekcję rozpoczął Bardzo Ważny Gość – Przedstawiciel Winnic Francuskich. Mówił bardzo szczegółowo i nieco nużąco, ale wreszcie powiedział coś co wzbudziło uznanie wielu zgromadzonych – „należy dbać o jakość stosunku”. Niestety równie szybko ten błąd w tłumaczeniu został naprawiony, a przemowa dobiegła końca. Na scenę dziarsko powrócił energiczny prowadzący, równie dziarsko i ze swadą przeprowadzając losowanie wycieczki zagranicznej, a następnie zapraszając do przygotowanego (i stosownie podświetlonego) bufetu na podsumowujący wieczór posiłek. Goście znów mogli powrócić do rozmów przy stole, do przechadzek z kieliszkiem po ogrodzie, rozpoczęto wymianę uścisków – tym razem pożegnalnych. Jeszcze tylko gadżety w gustownych torbach, jeszcze tylko odgłos odjeżdżających taksówek…

Na styl francuski.

Czy był to wieczór zorganizowany przez Ambasadę Francuską z okazji jednego z tamtejszych świąt narodowych? Czy może prezentacja nowego tytułu prasowego o francuskich korzeniach? Albo fikuśnego samochodu przeznaczonego dla młodych? Nie. To Biedronka przedstawiała nowe francuskie wina wchodzące do sprzedaży w dyskontach od przyszłego tygodnia.

Degustowałem na zaproszenie organizatora.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Macko

    Biedronka próbuje poprawić swój wizerunek po ostatniej wpadce. Natomiast pragnę zwrócić uwagę że Lidl robi te same numery ze swoimi winami.

  • Anonim

    Zdjęcie na bogato, ale kieliszki puste – czy tam w ogóle dawali wino? ;)

    • Marcin Jagodziński

      Anonim

      Nawet puste kieliszki wymieniali kilka razy.