Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Barczentewicz Łaskawość Tytusa 2020

Komentarze

Czasami wyjątkowe wina powstają w zupełnie nieplanowany sposób. Dzieje się tak na całym świecie i nie omija także polskiego winiarstwa. Do tej pory chyba najbardziej znanym przykładem był Zweigelt & Pinot Noir 2018 z lubuskiej Winnicy Miłosz. Wino powstało przypadkowo, gdy Krzysztof Fedorowicz (opowiadający tę anegdotę po dziś dzień) pomyłkowo połączył dojrzewające do tej pory oddzielnie dwie odmiany winorośli – był przekonany, że w obu zbiornikach znajduje się pinot noir. I choć zwykło się mówić, że jest to zbyt szlachetna odmiana, by kupażować ją z jakimkolwiek innym szczepem, efekt był nad wyraz udany. Co ciekawe – wino wciąż znajduje się w sprzedaży u jednego z dystrybutorów, więc zainteresowani mogą przekonać się o tym organoleptycznie. Niedawno światło dzienne ujrzało kolejne z nieplanowanych win i ponownie jedną z głównych ról odgrywa tu pinot noir.

Kamil Barczentewicz i Marcin „Tytus” Grabski. © Maciej Nowicki.

Kamil Barczentewicz dał się już poznać jako niezwykle precyzyjny winiarz, pomyłki potrafią przydarzyć się jednak nawet najlepszym. Błąd przy numeracji jednej z beczek sprawił, że jej zawartość nie okazała się być pinotem (jak w przypadku drugiej z beczek), a blaufränkischem. Tym samym powstało wino łączące te dwa szczepy w idealnie równych proporcjach. Producent był tą pomyłką załamany, w tym momencie na scenie pojawia się jednak druga osoba.

Marcin „Tytus” Grabski przez wiele lat znany był przede wszystkim jako właściciel wytwórni płytowej Asfalt Records i odkrywca takich artystów jak choćby Fisz i Emade, O.S.T.R. czy Taco Hemingway. Jego zainteresowania są jednak znaczenie szersze, a jednym z najważniejszych jest wino. Prywatna nim fascynacja doprowadziła najpierw do otwarcia Asfalt Winyle i Wino – warszawskiego sklepu łączącego sprzedaż tych dwóch kategorii produktów (opisywałem go szczegółowo w jednym z numerów Fermentu), a niedługo później wine baru Winem Powiśle, który w krótkim czasie zyskał rzeszę oddanych fanów (do których zresztą sam należę – takich bezpretensjonalnych miejscówek bardzo nam potrzeba). Kilkanaście dni temu podwoje otworzył drugi z jego wine barów – tym razem położony na terenie Fortu 8 na warszawskim Służewiu. Jego nazwa – Łaskawość Tytusa – z jednej strony nawiązuje rzecz jasna do opery Mozarta (La clemenza di Tito), z drugiej do „ksywy” samego Grabskiego, który w branży nazywany jest właśnie Tytusem. Szczegółową recenzję nowego wine baru znajdziecie w jesiennym numerze Fermentu.

 

 

Marcin vel Tytus praktycznie od momentu poznania Kamila Barczentewicza sygnalizował, że byłby zainteresowany w przyszłości posiadaniem  wina spoza oficjalnego portfolio winiarza, które mogłoby stać się mocnym punktem w jego ofercie. Pomyłka w winiarni „spadła mu więc jak z nieba”, tym bardziej, że Barczentewicz zapamiętał jego propozycję. Gdy do wyżej opisanej sekwencji wydarzeń doszło zbliżające się otwarcie, rozwiane zostały też wątpliwości co do nazwy samego wina.

Usystematyzujmy więc: Łaskawość Tytusa 2020 to kupaż pinot noir i blaufränkischa (w proporcjach 50/50), dojrzewający w beczkach (mix francuskich, slawońskich i węgierskich) przez osiem miesięcy. Mamy tu zresztą jeszcze jeden przypadek. Nie można było także zaplanować zawartości alkoholu, tymczasem jego względnie niska wartość (11,5%) wpisuje się idealnie w aktualne, europejskie trendy czerwonych win z niższą zawartością alkoholu. Na lekkiej strukturze osadzone jest sporo czerwonego i czarnego owocu – w bukiecie przewagę ma czereśnia, truskawka i wiśnia, w smaku, prócz wiśni, pojawia się więcej owoców leśnych, z jeżyną na czele. Solidna kwasowość i delikatnie pestkowo-ziołowy finisz nadaje całości orzeźwiającego charakteru, pozwalając także na rozmaite połączenia kulinarne (125 zł). ♥♥♥♥

Wine bar Łaskawość Tytusa. © Maciej Nowicki.

Zgodnie z planem 700 wyprodukowanych butelek dostępnych będzie wyłącznie w wine barze Łaskawość Tytusa w Warszawie. Podana cena butelki dotyczy zarówno zakupu na zewnątrz, jak i konsumpcji na miejscu (co się chwali), wina można także spróbować na kieliszki (25 zł/szt)

Źródło wina: degustowane na zaproszenie dystrybutora.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.