Austria z wykopem
Gorąca informacja: Alexander Koppitsch nareszcie do dostania w Polsce! Tego zamkniętego i nieśmiałego młodego winiarza znad Jeziora Nezyderskiego (pisaliśmy o nim już tu) przyjął pod swój garażowy dach Wojciech Henszel – importer Brix65. Wojtek pod dach przyjmuje i koty i gołębie i liczne psy, ale przede wszystkim ma dobrą rękę do świetnych butelek.
Na niedawnej degustacji w Winnym Garażu Alex Koppitsch polewał wina nowe i nowsze. Ci, którym chciało się podjechać pod Górę Kalwarię mogli spróbować tego, co leży jeszcze w beczkach . Pamiętam degustację win z Austrii zeszłej wiosny, kiedy obok skromnego stanowiska małżeństwa Koppitschów ludzie przechodzili dość obojętnie, ewentualnie palcami wytykając dziwne, kreskówkowe etykiety. Nieliczni, którzy odważyli się win spróbować, odchodzili z błogim uśmiechem na twarzy. Wspomniałam na Winicjatywie o Koppitschach już wtedy, większą uwagę poświęcono im na degustacji tegorocznej, a w przyszłym roku będziecie się koło nich tłoczyć, mówię Wam!
Etykiety od Alexandra dzielą się na Classic i Superior. Linia Classic to ta z bardziej rockowym obrazkiem. Niezrozumienie publiki i pobłażliwe spojrzenia specjalistów zmusiły winiarza do zastąpienia go od 2012 roku czymś bardziej… tradycyjnym. Jestem przekonana, że sprzedaż wzrośnie i rozżalona brakiem tolerancji dla wolnej duszy winiarskiego artysty. Ale cóż… Na szczęście wina broniły się już wtedy i bronić będą się dalej pod nieco bardziej ułożonym imidżem.
Alexander pracuje w swojej winnicy zgodnie z kalendarzem biodynamicznym, nie dodaje drożdży, a siarkę dopiero przed zabutelkowaniem. Pewnie to już wzbudzi w biodynamicznych hejtersach niesmak, ale nie rzucajcie kamieniem, zanim nie spróbujecie!
A spróbować warto: Zweigelta (44 zł) – tak, zweigelta – szczep do moich ulubionych nie należy, ale u Kopitsha prezentuje się wybitnie. To lekkie wino, ale z wykopem. Bardzo owocowe, potoczyste, jedwabiste, miękkie i, jak wszystkie wina Kopitsha – pikantne. Bardzo prawdziwe.
Jeśli zweigelt z założenia Wam nie w smak, to na szczęście jest Blaufränkisch wagi superlekkiej: pikantne, owocowe, z cytrusową końcówką w wersji Classic (44 zł) lub poważniejsze, bardziej mięsiste jednoparcelowe Neuberg z linii Superior (65 zł teraz, 73 zł, kiedy skończy się promocja). 2012 zapowiada się jeszcze lepiej niż rok poprzedni.
Syrah Neuberg (65 zł w promocji) – pieprzno-papryczkowe powerwine ze wszystkim: tu poziomka, tam tytoń, tu czekolada, tam chilli. I tanina i kwasowość, a wszystko zgrabne takie i szczupłe jak Lady Gaga na ostatnim koncercie MTV.
Ja już spróbowałam, a w butelce będzie dopiero wiosną Pinot Noir 2012 – pierwszy pinot Alexandra. Klasyczny, śliwkowo-pieprzowy, pikantny à la Koppitsch, dla fanów koniecznie do spróbowania w 2014.
Win białych z tej winnicy nie jestem miłośniczką. Chętnie spróbuję Sauvignon Blanc 2012, bo zapowiada się dobrze, ale Chardonnay nie czuję, a Grüner (35 zł) mi średnio smakuje i go po prostu nie rozumiem. Ponieważ jednak wielu moich zacnych kolegów wypowiadało się o nim z wielkim entuzjazmem, spróbowałam go ponownie w weekend, w obecności autora i… Nic. Wciąż nic. Zapytałam więc Alexandra: „A co z Twoim grünerem?” – „Co masz na myśli?” – „Lubisz swojego grünera?” – (po chwili ciszy i patrzenia mi głęboko w oczy) „Nie…” – Na to odparłam z ulgą i wielkim uśmiechem na twarzy: „No właśnie! Ja też nie!”
Nawiązaliśmy nić porozumienia. Może za rok i białe pokocham?
Degustowałam na zaproszenie winiarza oraz importera.