Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Winnica Sandomierska Sandomirius 2014

Komentarze

Winnica Sandomierska Sandomirius 2014

Oto nastała nieprzyjemna – szczególnie dla mnie – chwila: po raz pierwszy „antywinem” jest wino polskie. I choć krytyka dotyczy przede wszystkim działań producenta, a nie zawartości samej butelki, marne to pocieszenie.

Sandomirius 2014 z Winnicy Sandomierskiej to 100% szczepu seyval blanc. Przyjemnie aromatyczne w bukiecie (morela, jabłko, gruszka), natomiast w smaku już nie tak przyjemne. Także tu znajdziemy nuty owocowe, niezłą kwasowość, ale temu wszystkiemu towarzyszy trudna do zidentyfikowania, nieprzyjemna nuta, mówiąc krótko – wino jest po prostu mdłe. Zdecydowanie bardziej podoba mi się różowe wino z tej winnicy (mój panel win różowych już wkrótce na łamach Winicjatywy), ale to właśnie Sandomirius zdobył Złoty Medal Konkursu Galicja Vitis 2015. Ba! Został nawet tzw. Championem w kategorii białych win wytrawnych, zdobywając największą liczbę punktów spośród wszystkich zgłoszonych.

Trudno jednak przejść do porządku dziennego nad dalszą karierą tego wina. Otóż, jak się okazało, po takim sukcesie producent… postanowił podnieść cenę tego wina o 100%. Kosztuje ono teraz nie 50, lecz 100 zł! Dodatkowym uzasadnieniem była ograniczona dostępność tego wina, które – jak podkreślano – w ten sposób może zyskać kolekcjonerski charakter. Dodam więc, że „niewielka dostępność” oznacza ok. 200 butelek – w istocie są w Polsce winnice produkujące dużo mniej, ale mniejsza o to. Przede wszystkim jednak absurdalna decyzja o podwojeniu ceny to strzał w stopę. Szkodzi to polskiemu winiarstwu i wysyła do klientów niedobry komunikat.

Aha, z posiadanych przeze mnie informacji wynika, że producenci innego wina nagrodzonego złotym medalem na tym samym konkursie – Winnica nad Jarem (paradoksalnie z tego samego regionu winiarskiego) nie planują podwyżki cen swojego Rosé 2014.

Źródło wina: degustowane w czasie konkursu Galicja Vitis.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.

  • Ewa

    Miałam „przyjemność” poznać właściciela tej winnicy w trakcie Festiwalu Serów i Wina w Sandomierzu. Niektóre jego pozycję były na prawdę fajne, Sandomirusa akurat nie miałam okazji próbować. Jednak nie zdziwiło mnie podniesienie ceny. Pan właściciel już w Sandomierzu zachowywał się trochę jak „król”. Przy dużej uprzejmości dla niektórych klientów, innych ewidentnie lekceważył. Był trochę wyniosły, co trochę mnie od niego odpychało i mnie osobiście nie zachęcił do wizyty w swojej winnicy.
    Ale abstrahując od Winnicy Sandomierskiej największą przykrość sprawił mi właściciel winnicy Płochockich. Nie umiał wymienić mi wszystkich szczepów znajdujących się w jego winie. Muszę przyznać, że poczułam olbrzymie rozczarowanie, bo to nie był wynajęty pracownik czy hostessa, tylko sam właściciel z małżonką. No cóż, chyba za mocno chwalimy nasze polskie wina, bo niektórym właścicielom powolutku zaczyna sodówka do głowy uderzać :)

  • Wojciech Bońkowski

    Piłem to wino w zeszłym roku w Sandomierzu. Niezłe, ale faktycznie bez zachwytu.

    Kwestią ceny bym się tak nie podniecał. Bywały (prawda że lepsze) już polskie wina powyżej 100 zł, choćby Rondo 2009 z Pałacu Mierzęcin. „Rynek to zweryfikuje”, jak to się mówi. Polskie wina generalnie są za drogie, a mimo to wciąż znajdują amatorów, więc pewnie te 200 butelek (to i tak 1/3 produkcji, która została) też znajdzie.

    Zastanawia mnie tylko jedna rzecz – producenta do tego kroku skłonił medal na konkursie Galicja Vitis. A kto z konsumentów słyszał o tym konkursie?

    • Maciej Nowicki

      Wojciech Bońkowski

      Ale tu nie chodzi o kwestię samej ceny, jeśli byłaby ustalona od razu nawet na 300 zł to jest to prawo producenta, bez względu na to jakie efekty by uzyskał. Natomiast podnoszenie ceny wina w wyniku uzyskanej nagrody (to także nie ma znaczenia jakiej) to prawdziwe kuriozum, do tej pory słyszałem (i nawet opisywaliśmy takie przypadki), promocji na wino X z okazji jego wyróżnienia medalem Y czy Z.

      • Marcin Jagodziński

        Maciej Nowicki

        Dow’s Vintage z 100 pkt od WE już po 300 euro jest sprzedawany. „The top wine in Wine Spectator’s Top 100 wines in 2013, CVNE’s 2004 Imperial Gran Reserva Rioja, more than doubled in price overnight once the list was released, going from $42 a bottle to $94.” Oczywiście gdzie WE, a gdzie GV – wiadomo.

        • Maciej Nowicki

          Marcin Jagodziński

          A jaką miał pierwotna cenę?

          • Marcin Jagodziński

            Maciej Nowicki

            Tak na szybko znalazłem 51 funtów (z brytyjskimi akcyzami…).

          • Maciej Nowicki

            Marcin Jagodziński

            Ale jak rozumiem rosnąca cena jest efektem rynku a nie jednostronnej decyzji producenta o podniesieniu z dnia na dzień cen o 100%? Bo przypominam, że to o tym problemie dyskutujemy, a nie generalnie tym, że świetnie oceniane wina lub wina z najlepszych roczników, kosztują coraz więcej i więcej…

          • Marcin Jagodziński

            Maciej Nowicki

            Te 300 euro to spekulacyjna cena ze sklepu, ale u producenta też podrożał. W lutym kosztował 250 euro. Trudno powiedzieć, co jest efektem rynku, a co nie. Jeśli ten Sandomirus sprzeda się za stówke, to też będzie można to nazywać ceną rynkową… Oczywiście mi też się to wydaje nieco śmieszne, ale wielkiej dramy bym nie robił i o „szkodzie wyrządzonej polskiemu winiarstwu” bym nie pisał. Nie zapominajmy o skali zjawiska (200 butelek, tyle, to my ze szwagrem w trzy wieczory…). No chyba, że faktycznie media nagłośnią.

          • Maciej Nowicki

            Marcin Jagodziński

            Trudno mówić o efekcie rynku w przypadku takiej podwyżki, bo ta nie ma nic wspólnego z rynkiem a jedynie z decyzją producenta. 200 butelek w skali europejskiej to oczywiście pestka, ale w polskich warunkach to niemało więc ciężko nazywać ją kolekcjonerską.
            Co do szkody dla polskiego winiarstwa, to szkoda jest ewidentna – jak już się jakiś tekst przebił bardziej to niestety dotyczący podwyżki. Dla mnie, który jak może promuje polskie wina jest to duży problem.

          • Marcin Jagodziński

            Maciej Nowicki

            This too shall pass… :) Dla mnie to sprawa zasługująca na jednego twitta, i to z tych krótszych. A gdzie ten tekst w Wyborczej?

          • Maciej Nowicki

            Marcin Jagodziński

  • LechM

    Polscy winiarze potrafią już wyprodukować bardzo dobre, nawet wyśmienite wina, jednak czego jeszcze (niektórym) brakuje, jest odpowiednie podejście do klienta. I tu jest słabiutko. Nie dowiadując się
    informacji z etykiety wina i na moje pytanie, co to za wino, usłyszałem na stoisku odpowiedź: „Nie wiem, ja tu
    jestem tylko w roli przedstawiciela firmy”. Szczęka opada. A na prośbę o możliwość degustacji konkretnego wina usłyszałem: „Nie mam otwartej butelki.” Więc odpowiadam: ”No to proszę otworzyć, bo chyba w celu prezentacji win przyjechała tu Wasza winnica.” …usłyszałem masakrystyczną odpowiedź: „Przepraszam, ale to
    wino tylko dla VIP-ów!!!” No..przynajmniej przeprosił.

    • Pracownia Nalewek

      LechM

      Tu się przypomina tekst z pierwszych minut „Bruneta wieczorową porą”: „Powiedziałem przepraszam?! Powiedziałem przepraszam?! :)

  • LechM

    I jeszcze dołączę kilka słów do producenta:
    Szanowni Państwo z Winnicy Sandomirus. Wasze postępowanie może wywołać tylko śmiech połączony z stukaniem się w czoło w Waszą stronę. Wy nawet nie wyobrażacie sobie, jaką szkodę wyrządzacie swoim postępowaniem polskiemu winiarstwu. A klient, zapewniam, odwróci się od Was. Życze powodzenia
    i włączenia w Wasze winiarstwo trochę pokory i szacunku wobec otoczenia.

    • Marcin Jagodziński

      LechM

      „Wy nawet nie wyobrażacie sobie, jaką szkodę wyrządzacie swoim postępowaniem polskiemu winiarstwu”. Błagam, jakieś proporcje. Jeden winiarz podniósł cenę 200 butelek, a tu zaraz rozdzieranie szat i wielkie szkody dla polskiego winiarstwa. Gdyby nie ten tekst, jakieś 99,9999% procent populacji tego kraju nie wiedziałoby o tym fakcie. A teraz nie wie tylko 99,9998%.

      • Maciej Nowicki

        Marcin Jagodziński

        Stawiam że jednak parę osób czyta Wyborczą gdzie tekst o podwyżce ukazał się jako pierwszy. I uściśliłbym to co napisał Lech – Winnica Sandomierska swoim postępowaniem wyrządzi szkody przede wszystkim własnym i ewentualnie przyszłym klientom. Nie słyszałem by inne polskie winnice, kiedykolwiek wpadły na podobny pomysł.

        • LechM

          Maciej Nowicki

          Na Morawach tez nie ma takich zwyczajów, choć na butelce jest czasem sporo medali. Winiarze szanuja swoich klientów!

          • Sebastian Zdegustowany Bazylak

            LechM

            Jak sowiecki generał :)

      • LechM

        Marcin Jagodziński

        To nie jest dobra odpowiedź! Sprawa nagłośniona a ludzie pomimo wszystko
        czytają Winicjatywę i biorą tutaj zamieszczane teksty za jakieś zwierciadło
        winiarstwa polskiego. A diabeł tkwi w szczegółach.

  • LechM

    dołączę kilka słów do producenta:
    Szanowni Państwo z Winnicy Sandomierskiej. Wasze postępowanie może wywołać tylko śmiech połączony z stukaniem się w czoło w Waszą stronę. Wy nawet nie wyobrażacie sobie, jaką szkodę wyrządzacie swoim postępowaniem polskiemu winiarstwu. A klient, zapewniam, odwróci się od Was. Życze powodzenia
    i włączenia w Wasze winiarstwo trochę pokory i szacunku wobec otoczenia.

  • Greg

    Nie oszukujmy się ale żaden hybrydowy szczep nie jest wart tych pieniędzy. Za 100 złotych już można znaleźć doskonałe wino. Rozumiem ceny polskich win z racji debilnych przepisów i związanych z nimi opłat np. utrzymywanie celników i innych kontroli ale w tym przypadku to przesada. To wszystko również pokazuje jaki jest poziom na konkursach Galicja Vitis.

    • Maciej Nowicki

      Greg

      Nie chcę tu wyjść za nie wiem jakiego adwokata Galicja Vitis ale raz jeszcze zwracam uwagę – to nie jest kwestia konkursu. Tam, niezależna komisja próbowała tego wina w ciemno, smakowało jej, przyznali liczbę punktów odpowiadających złotemu medalowi. A dopiero po otrzymaniu nagrody, zdecydowano o podniesieniu ceny, proste.

      Zgadzam się całkowicie, że 100 zł hybrydę jest przesadą. Ale zarazem zapewniam że poziom konkursu, w którym oceniane są przede wszystkim wina z Polski, Węgier, Czech i Słowacji jest wysoki.

      • Wojciech Bońkowski

        Maciej Nowicki

        Przecież sam pisałeś w relacji z „win do konkursu nie zgłosiło wielu liczących się polskich winiarzy”. Więc tu raczej chodzi o to, jaki kaliber ma to wyróżnienie w kontekście nawet nie całego rynku wina, ale samych polskich win. I czy upoważnia autora do takich ruchów.

      • wrx

        Maciej Nowicki

        tegoroczne GV zniechęciło mnie do brania udziału w jakichkolwiek konkursach, wino które zgłosiłem brało miesiąc wcześniej udział w zagranicznym konkursie gdzie otarło się o srebro, na GV oceniono go tragicznie nisko

  • winiarz

    Ciekawe jak wpływ na ocenę wina z Winncy Sandomierskiej ma fakt, że autor tego anty-artykułu jest w dobrej komitywie z właścicielami pobliskich winnic, konkurujących z Winnicą Sandomierską – życzliwości, i spijanie z dziubków pana redkatora z Płochockimi czy wspomnianymi w artykule Paciurami np, widać na każdej imprezie.
    W czyste intencje pana Nowickiego powiątpiewam. Bo zamiast cieszyć się, że pierwszy raz polskie wino otrzymało tytuł Championa (przez autora nazwanego tzw) to kładziemy sobie kłody pod nogi WSTYD DLA CAŁEJ REDAKCJI

    • Wojciech Bońkowski

      winiarz

      Tekst jest o tym, że autor podniósł cenę dwukrotnie. To raczej to jest rzucaniem kłód pod nogi.

      Zachęcam ponadto odważnych do podpisywania się imieniem i nazwiskiem.

      • Mariusz Błachnio

        Wojciech Bońkowski

        Wpis byl dodawany bez rejestracji, ktora odbyla sie na szybko i nie wiedzialem, ze piszemy tu z Imienia i Nazwiska – błąd poprawiam Mariusz Błachnio – miło mi.

        Ja rzucaniem kłód pod nogi nazwał bym nieobiektywizm autorów – a Pan jako naczelny – powinien na to zwracać uwagę. Bo co to za teksty – „słyszełem, że jeszcze nikt ceny nie sprawdził” to nie jest serwis plotkarski, że autor pisze, że coś usłyszał tylko powinien to sprawdzić i napisac fakty – a nie, że cos słyszł – bo idziecie w stronę PUDELKA.
        JUż raczej lepiej było by obdzwonić wszystkich, którzy dostali medale i zapytać się co o tym sąsidzie, czy tak byście zrobili, a może teraz taki będzie trend. I to byłby artykuł a nie wieszanie psów na kimś kto prowadzi biznes. Jego sprawa i zbójnickie prawo podnieść – i zobaczycie wszyscy, że wino nawet za 100zł sprzeda na pniu.
        Im życzę sprzedaży a redakcji nie włażenia w …. tylko wybranym winnicom. Bo jak się czy ten portal to po paru miesiącach widać kogo lubicie a kogo nie – i to nie tylko moje zdanie ;-)

        • Wojciech Bońkowski

          Mariusz Błachnio

          Miły Panie Mariuszu
          chyba się Pan zagalopował. Pisanie że Winicjatywa włazi w d. wybranym winnicom opiera Pan na czym? (pomijając już niezbyt stosowną formę daleką od stosowanej na tym portalu)
          Maciej Nowicki opisał sytuację która na opis zasługuje. Konkretne wino opisał w sposób wyjątkowo wyważony bez epitetów. Nie było żadnego wieszania psów, tylko merytoryczna krytyka, którą zresztą podziela duża większość dyskutujących (czy to tu, czy na Facebooku gdzie również wydarzenie jest szeroko komentowane).
          To raczej Pański wpis o tym, kto kogo lubi a kto nie, przypomina Pudelka.

          • MBłachnio

            Wojciech Bońkowski

            Panie red nacz. – czas zatem spojrzeć na swój portal z boku – bo jak napisałem nie tylko ja mam takie zdanie. Mówią o tym, że wspieracie konkretne osoby, miłośnicy wina, winiarze, wasi czytelnicy i niestety coraz więcej osób nie uważa was za wartościowe źródło wiedzy o winie.
            A sposób opisania tematu uważam za żenujący. Temat może ciekawy ale zrobiony AMATORSKO, nawet nie było Was stać na zadzwonienie do Winnicy Sandomierskiej i poproszenie o komentarz – czyli PUDELEK jak nic, coś widzieliśmy, coś słyszeliśmy ale nie zapytamy u źródeł jak widzi to druga strona, jak widzą to inni napiszmy po swojemu.

          • Wojciech Bońkowski

            MBłachnio

            Oczywiście że wspieramy konkretne osoby – te którą robią dobre wina. I zawsze uzasadniamy to merytorycznie. Jeśli coś jest „żenujące”, to Pańskie płynne przejście od tego faktu do sformułowań typu „włażenie w d.”.

            Nie wiem o czym Pan pisze – „coś widzieliśmy coś słyszeliśmy” – tekst opiera się na informacjach oficjalnych podanych choćby na stronie www producenta oraz w mailu wysłanym m.in. do autora tekstu…

            Generalnie nie jest Pan zadowolony z informacji którą podaliśmy i szuka Pan jej słabych punktów. Pana prawo, lecz proszę łaskawie nie podawać się za rzecznika „miłosników wina, winiarzy i naszych czytelników”. Tym bardziej że pierwszy raz mamy przyjemność rozmowy z Panem.

          • MBłachnio

            Wojciech Bońkowski

            Panie Wojciechu

            No dobrze. Informacja zaczerpnięta ze strony, ale dlaczego nie ma wypowiedzi producenta? Czy informację, że inna winnica nie podniesie ceny, to też znaleźliście na ich stronie?

          • Wojciech Bońkowski

            MBłachnio

            Producent wypowiedział się na swojej stronie oraz w mailingu. Przekaz był na tyle jednoznaczny, że go już nie rozwijaliśmy u źródła: „Ze względu na duże zainteresowanie a mała ilość wina zdecydowaliśmy się podnieść cenę butelki z 50 na 100 zł”.

          • winiarz

            Wojciech Bońkowski

            Czyli macie wypowiedz czlowieka, a moze i wywiadu wam udzielił ale nawet nie raczycie tego zacytować – I TO MA BYĆ DZIENNIKARSTWO???? Od dziś Pan nie powinien nazywac sie red.nacz a autor artykułu dziennikarzem. Widać kumoterstwo na odległość.
            Do winnicy, którą oplujemy nie dzwonimy bo wystarczy nam mail, a do tej, która ceny nie podniesie już musieliście zadzwonić – bo strony www nie posiadają.
            I niech pan Panie Bońkowski nie udaje Greka i nie wmawia ludziom, że wszystko jest OK.
            Tylko jedna uwaga – sukces osiąga się ciężką pracą a nie knuciem i szczuciem.
            Więcej komentarzy od Pana nie oczekuje, bo pokazał Pan już wyżej, że jest mało obiektywny i stronniczy. Władimir Władimirowicz mógłby się od Pana szkolić.

          • Maciej Nowicki

            winiarz

            Szanowny Panie Mariuszu,
            Wywołany do odpowiedzi, odpowiadam:
            1. Nie zauważyłem popierania jednych a ignorowania drugich w jakimkolwiek rejonie winiarskim naszego kraju. Próbowałem w tym roku wszystkich win z trzech sandomierskich winnic, każde doczekało się już lub doczeka swojej oceny.
            2. Nie mam żadnego problemu z Winnicą Sandomierską, z tegorocznych win najbardziej podobał mi się różowy Sandomirius i jak wyraźnie zaznaczam w tekście – relacja wkrótce.
            3. Meritum tego #antywina (jak także zaznaczam w tekście) nie dotyczy samego wina, a decyzji o podniesieniu jego ceny o 100%. Tak jak Winnica Sandomierska ma prawo to zrobić, ja mam prawo to skrytykować, a krytykę uzasadniam w tekście. Ciężko więc mówić o opluwaniu.
            4. Współcześnie nie trzeba dzwonić, wystarczy wymienić maile czy użyć komunikatora by uzyskać jednakowo brzmiące informacje. Ja takowe uzyskałem, zamieściłem je w tekście, a nie mam obowiązku ich cytować.
            5. Winicjatywa zawsze reprezentuje interes konsumenta więc jeśli taka sytuacja będzie dotyczyć każdej, innej winnicy – zawsze o tym napiszę. Podobnie jak o tym, że ktoś z okazji otrzymania wyróżnienia, wprowadzi promocyjną cenę.
            6. Tzw Champion czyli tak zwany Champion – zdobywca największej ilości punktów w każdej kategorii tytułowany jest tak zwanym Championem – nie wiem co mogę tu jeszcze dodatkowo wyjaśnić.
            Pozdrawiam,

          • Wojciech Bońkowski

            winiarz

            O co konkretnie Panu chodzi, Winiarzu? Tekst jest oparty na informacji pozyskanej bezpośrednio od producenta. Chodzi o brak cudzysłowu? Cudzysłów to różnica pomiędzy dziennikarstwem a kumoterstwem?

  • Ewa

    Ręce opadają. Zamiast się wspierać,to jak zwykle kopiecie się i gryziecie.
    A chetnie bym posluchala jak z podwyżki tłumaczy się właściciel. Ale jak juz ktos slusznie zauważył redakcja tego nie potrzebowala. Sama wydala wyrok.

    • Wojciech Bońkowski

      Ewa

      „Ze względu na duże zainteresowanie a mała ilość wina zdecydowaliśmy się podnieść cenę butelki z 50 na 100 zł”

      Co prawda nikogo nie kopnęliśmy ani nie ugryźliśmy, ale takich decyzji wspierać również nie będziemy. Z punktu widzenia konsumenta (a to jego, a nie winiarzy, reprezentujemy) nic dobrego o takiej decyzji powiedzieć nie sposób.

      • Ewa

        Wojciech Bońkowski

        Panie redaktorze – Wy dziennikarze nie jesteście od wspierania jednej lub drugiej strony tylko od opisywania, rzetelnego, rzeczywistości. Decyzje winiarza to moze wspierać jego zona lub rodzina ale nie Wy. A ocenia decyzje winiarza jego goscie s nie Wy. Wy musicie sobie przypomnieć co to jest „obiektywizm” bo widze, przyklaskujac niektórym komentarzon, ze zapomnieliście co to znaczy.

        • Wojciech Bońkowski

          Ewa

          Miła Pani Ewo
          w gazetach drukowane są również takie formy dziennikarskie jak komentarz, opinia, recenzja, w których autor wyraża swoje zdanie i punkt widzenia, wspiera godne tego zdarzenia albo krytykuje niegodne. Jeżeli nie znajdzie Pani takich materiałów w czytanej przez siebie prasie, służę przykładami.

  • Marceli Małkiewicz

    Witam Państwa,
    Zostałem sprowokowany do odpisania na stawiane zarzuty. Najpierw chciałem poinformować Szanownego Pana Redaktora o tym, że wino które dostało tytuł Championa nie było prezentowane podczas Święta Młodego Wina w Sandomierzu w listopadzie 2014 roku., Mieliśmy okazję się wtedy po raz pierwszy poznać, nawet zostawił mi Pan wizytówkę. Wtedy degustował Pan Wino białe półsłodkie ze szczepu Hibernal. Panie Macieju- Panu chciałem szczególnie podziękować za piękny, obiektywny artykuł, zresztą nie po raz pierwszy, oceniający nasze wina. Mamy z nich naprawdę wielką radość:) I wyciągamy z nich wnioski na przyszłość. Pani Ewie współczuję że musiała przebywać razem ze mną na stoisku i znosić moją ,,królewskość”. Byłem sam na stoisku i nie mogłem wszystkich zadowolić, nie skorzystała Pani z zaproszenia do odwiedzenia winnicy i nie miała Pani okazji naprawdę nas poznać. Jednak pamiętam Pani ocenę i piła Pani to nagrodzone wino, które wtedy kosztowało 45 zł. Do Pana Lecha też kieruję wyrazy szacunku, ponieważ gdy według Pana relacji odwiedził Pan nasze stoisko wino nie miało jeszcze medalu więc zarzut „wina dla VIPów” jest wyssany z palca. Wino jest dostępne dla wszystkich zainteresowanych. Rozumiem, że jest Pan wielbicielem win morawskich i nikt nie zmusza Pana do lubienia Polskich win hybrydowych. Nie wiem gdzie/kiedy Pan był i z kim rozmawiał, jeśli jednak taka sytuacja miała miejsce to na pewno nie zrobiliśmy tego celowo aby kogoś urazić. Zapraszam wszystkich do kontaktu ze mną personalnie np w winnicy. Mam nadzieję, że będę miał ten ogromny zaszczyt kiedyś z każdym z Państwa porozmawiać i wtedy wszystkie żale i zarzuty odejdą w zapomnienie. Dziękuję wszystkim, którym zależy na promowaniu rodzimych produktów i doceniają jego walory broniąc ich wartości. Co do innych winnic nie chciałbym aby ta dyskusja wpłynęła na nasze relacje biznesowe. Chcemy budować Sandomierski Region Winiarski razem z Wami i nie dajmy się sprowokować nieprzyjaznym osobom.
    Serdecznie pozdrawiam, Marceli Małkiewicz właściciel Winnicy Sandomierskiej

    • Ewa

      Marceli Małkiewicz

      Panie Marceli
      Niech się Pan nie przejmuje artykułami, których zapewne 99,99% Pana gości nie czyta.
      Niech Pan robi co Pan lubi i smakuje wielu osobom.A ze jest to biznes może Pan i za 500pln butelki sprzedawać.
      Wszystko zweryfikuje rynek a nie jakiś Pan,który myśli,ze jest dziennikarzem.

    • Wojciech Bońkowski

      Marceli Małkiewicz

      Dziękuję że zechciał Pan zabrać głos w tym wątku.
      Ponieważ pojawiły się co do tego wątpliwości, pragnę zapewnić, że Winicjatywa kocha Winnicę Sandomierską. Kochamy również Pana osobiście. Nie zgadzamy się jedynie z ostatnią decyzją biznesową, ale nie zakłóci to naszej miłości i wsparcia.

      PS Co do wina które nalał mi Pan w Sandomierzu, ponieważ wszystkie wina z Winnicy Sandomierskiej nazywają się Sandomirius a szczep winorośli nie jest wskazany na etykiecie, uznałem że to wino analogiczne do tego o którym mowa w tym wątku. Za pomyłkę przepraszam.

    • LechM

      Marceli Małkiewicz

      A czy Pan gdzieś widzial, že napisalem , že dotyczylo to Pana stoiska? Može jeszcze raz przeczyta Pan mój wpis, badrzo prosze…. chodzilo o JEDNO ZE STOISK. To ewidentne przekrecanie mojego wpisu. Moýže, gdyby Pan śledzil moje wpisy, to wiedzial by Pan, že jestem bardzo wielkim zwolennikiem polskigo winiarstwa i chetnie pochwale dobre polskie wino. Wspieralem udzial polskich win na wystawie PIWI 2015 + Hibernal Forum. Cieszyl mnie fantastyczny wynik polskich winiarzy w tym zmaganiu. Ocena wiec Pańska mija sie z faktami.

      • LechM

        LechM

        A že Pan przyslowiowo „strzelil sobie w stope” swoja decyzja biznesowa, to inna sprawa…i w tym tkwi sedno sprawy. I nad tym Pan powinien sie zamyślić.

  • Daderma

    Nie rozumiem oburzenia i polemiki.Wina są własnością producenta i niewątlpliwie ze swoimi winami może robić co zechce.

    • Greg

      Daderma

      Oczywiście może z nimi zrobić co zechce, nawet wylać do zlewu, my również jako konsumenci mamy prawo wyrazić niezadowolenie z faktu podniesienia ceny w sposób bardzo brzydki. Z panem Mariuszem Błachnio ciężko o merytoryczne odpowiedzi, raczej jak to zauważył redaktor, nie podoba mu się nasza negatywna opinia i walczy z nią na wszystkie sposoby. Rynek to wszystko zweryfikuje…

      • Daderma

        Greg

        Oczywiście, macie prawo wyrazić niezadowolenie.Czy aż tak zależy Wam na piciu tych win, z tej winnicy? Jest mnóstwo win o wiele tańszych i lepszych.Bohater tej dyskusji ma okazję trochę zarobić, to niech sobie zarobi.W czym problem?

  • lech mill

    Nie zawsze zgadzam się z opiniami Winicjatywy. Ale zawsze bliska mi jest forma i styl prezentowany przez jej dziennikarzy. Trzeba być naprawdę odpornym na przymrozki żeby nie docenić pracy, jaką wkłada Redaktor Naczelny aby odciąć się od osaczającego nas na co dzień jadu. I od słów na d. Uszanujmy to panie winiarzu. To jest tylko wino a nie kupaż: po-pis-kukiz.
    Rozmawiamy o winie. Polskim winie. A więc trochę umiaru. W emocjach, ocenach i osądach. Uczymy się wszyscy: winiarze, publicyści winiarscy, konsumenci. Minęło raptem kilka chwil od momentu, kiedy ktoś ciecz wyprodukowaną z rosnących w Polsce winogron nazwał winem. Producenci pozycjonują się, klienci uczą nowych smaków. Odpuśmy sobie złe emocje. Wino, nawet polskie, to jednak nie pięść a otwarta dłoń.
    Myślę, że gdyby zrobione przeze mnie wino skosztował (!) np. Roger Federer i nie skrzywił się przy tym szpetnie, następnego dnia podniósłbym cenę na wysokość dzwonnicy licheńskiej.
    Pani Ewo, nie znam bardziej kompetentnego, komunikatywnego i życzliwego ludziom winiarza niż Marcin Płochocki. A pani Basia, jego żona…ach! Albo Pani rozmawiała z kimś, kto niecnie podszywał się pod Marcina, albo najzwyczajniej w świecie zła buka stanęła między Wami.
    Marceli: gratuluję butelki a jeszcze bardziej łagodności. Powodzenia w nowym roczniku.
    Macieju: napij się jeszcze raz Sandomirusa na rynku w Sandomirusie (czy jak mu tam), nawet za 100 zł. Ujrzysz sens schowany na dnie.
    Łatwo mi to pisać, bo jestem z Prawego Brzegu. Wisły.

  • Wojciech Bońkowski

    Zrobiło się późno, pozwolę sobie podsumować krótką notkę informującą o podwyżce ceny jednego z polskich win:

    Bońkowski myśli, że jest dziennikarzem, tymczasem jest Putinem polskiej sceny winiarskiej, publikuje anty-artykuły, rzuca kłody pod nogi, knuje, szczuje, wiesza psy, spija z dzióbków konkurencji i włazi w d.pe Pudelkowi. Na szczęście my nie damy się na to nabrać, wyczuwamy kumoterstwo na odległość i to nie jest tylko nasze zdanie.

    Życzę wszystkim dobrej nocy.

  • Maciek Zagórski

    Panie Macieju, przypominam że mamy wolny rynek, a winnica dopóki ma klientów zawsze będzie biznesem. Marceli stworzył coś wyjątkowego w ocenie jury konkursu, mojej i wielu innych osób, które piło i kupiło zwycięskie wino. Dla wielu z nich, to właśnie informacja o zdobyciu Championa przez polskie wino (Champion Gold Medal do Pana wiadomości) była motywem zakupu. Nic więc dziwnego, że przy takiej ilości butelek i takim wyróżnieniu cena poszła w górę. Wątpię żeby ktokolwiek, kto kupił butelkę po podwyżce, poświęcił choćby chwilę na kwestionowanie tej decyzji. Marceli podjął bardzo dobrą decyzję, która z pewnością przyczyni się do rozwoju jego winnicy co z kolei przysporzy mu (wbrew Pana opinii) jeszcze więcej klientów. Gratuluję mu sukcesu (od tego powinien Pan zacząć), a Panu natomiast życzę lepszej weny przy wymyślaniu kolejnych ‚gorących’ tematów. Ten artykuł muszę niestety zaliczyć do „antyartykułów”. Pozdrawiam.

    • Wojciech Bońkowski

      Maciek Zagórski

      Nie nazwę Pańskiego komentarza „antykomentarzem” tylko dlatego, że się z nim nie zgadzam ;-)

      Myślę że podwyżka ceny tego wina do, powiedzmy, 60 lub 65 zł zostałaby przez wszystkich przyjęta ze zrozumieniem – jest sukces, wzrósł popyt, winiarz jakoś na to reaguje.

      Natomiast negatywne reakcje wywołuje nie sam fakt, tylko skala. Podnoszenie ceny dwukrotnie nieuchronnie rodzi pytanie: czy to wino nagle stało się dwa razy lepsze? A ustawianie ceny 100 zł pytanie inne – czy to wino warte jest 100 zł? Czy jego smak uzasadnia taką cenę? Jak ono wypadnie na tle innych win kosztujących w Polsce 100 zł?

      • Sebastian Zdegustowany Bazylak

        Wojciech Bońkowski

        Wojtku, ale czy tak nie działają wszyscy? Gdzieś czytałem czy słyszałem, że uwzględniając wszelkie czynniki technologiczne, jakość zbiorów itepe, to wyprodukowanie butelki wina nie może kosztować więcej niż 35 euro. Skąd więc te setki euro za podstawowe DRC? No właśnie z popytu i legendy, która za tym winem idzie. Ja bym się tak nie oburzał – bardziej cieszyłbym z nagrody :)

        • Wojciech Bońkowski

          Sebastian Zdegustowany Bazylak

          Nie Sebastianie, te setki euro za DRC to w dużej części zasługa jakości, bo to najlepsze Pinot Noir produkowane na naszej małej planecie. Ot, drobny szczegół…

          • Sebastian Zdegustowany Bazylak

            Wojciech Bońkowski

            Ale tu chodzi o to, że cena nie jest przecież wprost przełożeniem kosztów. To jakość, prestiż i parę innych rzeczy. Stąd ta stówka za najlepsze wino targów jakoś mnie nie dziwi ani nie gorszy. Jak Parker da sto punktów (tout proportions gardees) to też oznacza żniwa dla producenta. Dziwi mnie tylko to, że „aferę” robi się z tego, że cena podniesiona, a nie promuje, że polskie wino wygrało z morawskimi.

          • Wojciech Bońkowski

            Sebastian Zdegustowany Bazylak

            nie wygrało z morawskimi, bo startowało w swojej kategorii

            dyskusja dotyczy też (a może przede wszystkim) skali tej podwyżki pod wpływem tego konkretnego wydarzenia. pytanie głównie jest własnie o to, co poza jakością w tym winie jest i czy to coś uzasadnia podwyżkę o 100% do niebotycznej jak na polskie wino ceny 100 zł.

          • Sebastian Zdegustowany Bazylak

            Wojciech Bońkowski

            Volenti non fit iniuria. Ani sprzedawcy, ani nabywcy. Jeśli ktoś chce – kupi, nie chce – nie kupi. Z całym szacunkiem, ale trochę to jest robienie z igły wideł. Tutaj zgadzam się Marcinem Jagodzińskim w całej rozciągłości. Trochę to wygląda tak, że jaki świat, takie „afery”.

          • Wojciech Bońkowski

            Sebastian Zdegustowany Bazylak

            ” Jeśli ktoś chce – kupi, nie chce – nie kupi.”

            Na tej zasadzie w ogóle nie ma co pisać o winie.

          • Sebastian Zdegustowany Bazylak

            Wojciech Bońkowski

            Pozwolę sobie się z Tobą nie zgodzić. Jeśli ktoś chce przepłacać czy szukać okazji – jego wola. I może niech konsumenci sami zadecydują, że nagrodzone wino jest warte stówki czy nie. 200 butelek chyba nie spowoduje powstania winnej bańki na polskim rynku ;)

          • Wojciech Bońkowski

            Sebastian Zdegustowany Bazylak

            Sebastianie, trochę konsekwencji. Albo „niech konsumenci sami zadecydują, że wino jest warte 20 zł czy nie” i wtedy nie ma co publikować recenzji z Lidla i Biedronki na Dodwochdych.pl i gdzie indziej.

            Albo krytycy są od tego, że opisywać i krytykować – relację ceny do jakości każdej butelki wina w Biedronce i również w Winnicy Sandomierskiej (którą przy okazji pozdrawiam).

          • Sebastian Zdegustowany Bazylak

            Wojciech Bońkowski

            Jeśli mamy tutaj wynik 87+ (bo taka jest średnia arytmetyczna) to oznacza, że wino coś chyba sobą reprezentuje. I na pewno na polskich półkach znaleźć można bardzo dużo butelek w cenie powyżej 100 PLN, które mają podobne oceny od Parkerów czy innych Jancis.Pytanie więc – która z cen jest przesadzona? Czy 50 to zaniżona a 100 zawyżona? Naprawdę uważam, że dużo ważniejsze z punktu widzenia polskiego winiarstwa jest to, że wino zostało wybrane jako najlepsze w swojej kategorii (mimo, że stawka nie była jakaś mocno konkurencyjna – o czym świadczy ilość punktów dla zwycięzcy) a nie fakt, że producent postanowił szybko zmonetyzować ten sukces. Ale kończmy już – burza się skończyła, powietrze odświeżyło. Dobrego wieczora życzę.

          • Wojciech Bońkowski

            Sebastian Zdegustowany Bazylak

            Naprawdę wierzysz, że Parker dałby Sandomiriusowi 87 punktów?

            A jeżeli już ścigamy punkty Parkera, to 100 zł za 87 pkt. to kiepski interes. I co z tego, że na półkach można znaleźć gorsze relacje jakości do ceny. Konsumenta interesują te lepsze.

          • Sebastian Zdegustowany Bazylak

            Wojciech Bońkowski

            Nie piłem, więc się nie wypowiem a propos smaku rzeczonego wina.
            Ale doprawdy – nie robiłbym takiej afery z powodu 200 butelek. Jeśli producent chce – jego wola. Jeśli konsumenci chcą kupić niewybitne wino, żeby przekonać się, jaki poziom prezentuje Galicja Vitis – ich wola.

          • Marceli Małkiewicz

            Sebastian Zdegustowany Bazylak

            Witam Państwa,

            W linku poniżej są podane oficjalne wyniki konkursu. Proszę sprawdzić z kim rywalizowaliśmy, ile win wystawiliśmy w konkursie i które jeszcze zdobyło medal o czym nikt nie napisał. Ceny tego drugiego wina nie podniosłem i kosztuje nadal 50 zł za butelkę. Cenę wina z tytułem Champion Gold Medal oraz Gold Medal konsultowałem z innymi winiarzami z krajów europejskich z którymi mam życzliwy kontakt od czasów praktyk winiarskich w ich winiarniach.

            http://galicjavitis.pl/pliki/Wyniki%20V%20GKW%20www.pdf

            Personalnie odebrałem ten artykuł jako zniesławienie mojej własności materialnej jaką jest moje wino nazwane w artykule anty winem. Nazwa wina jest opatentowana i należy tylko do mnie. Nazwę wymyśliłem jako ostatni inni mieli prawo też sobie taką zarezerwować. Ale zostawię to daleko w tyle i poczekam co czas pokaże. Wina ubywa dzięki również Winicjatywie sprzedajmy coraz więcej i tu chciałem podziękować całej redakcji za darmową reklamę. Produkuję wino z 3 ha więc wino nie jest z masowej produkcji i jego dostępność jest na razie ograniczona dlatego nie da się go kupić zbyt prosto i nie wszyscy mają okazję je spróbować bo jest go za mało. Wysyłam wina kurierem w w cenę wliczona jest dostawa. W cenę wina wliczony jest 23 % Vat 18% podatek dochodowy oraz podatek akcyzowy doliczmy opakowanie oraz koszt produkcji i nakładów na złożenie plantacji i winiarni. Czysta matematyka.

            Dalej myślę że ten artykuł wcale nie dotyczy podwyżki. Tylko znaleziono słabego haka na ośmieszenie mojej osoby i tego czym zajmuję się od kilku lat. Nie wykonuję i nie wykonywałem innego zawodu postawiłem na jedną kartę. Dla tych którzy mnie nie znają mam 30 lat i jestem najmłodszym winiarzem w Polsce.(oczywiście że przez małe w. ale nigdy nie miałem i nie mam innego mniemania o sobie i szanuję innych winiarzy) . Zdobyłem wykształcenie wyższe ogrodnicze oraz od 2002 roku zdobywam wiedzę winiarską na własną rękę ucząc się też od niektórych polskich i zagranicznych enologów. Nasze gospodarstwo odwiedza 3000 osób rocznie i doskonale znam opinie o moim winie i dostosowuje metody produkcji do oczekiwań konsumenta. Konkurs jest dla mnie ważny ale najważniejsze jest dla mnie to co chcą pić moi klienci.

            Rozumiem że Polskie wina są mało znane. Dlatego zapraszam do winnicy. Jest możliwość nauczenia się aromatów i smaku poszczególnych szczepów aby potem móc odróżnić wino białe półsłodkie ze szczepu Hibernal od wina białego wytrawnego ze szczepu Seyval Blanc nawet bez oznaczenia szczepu na etykiecie. Planuje oczywiście przejść certyfikacje szczepów ale to dopiero za jakiś czas jak winnica się rozrośnie.

            W razie jakichkolwiek pytań służę Państwu pomocą. Marceli Małkiewicz Winnica Sandomierska

          • Maurycy Koscielniak

            Marceli Małkiewicz

            Przeczytałem cała dyskusje i jestem zniesmaczony. Obraza sie tutaj P. Marcelego tekstami typu „winiarz zwariował”, „antywino” tylko dlatego, ze autorowi nie spodobała sie cena wina. A co to panie Nowicki pana obchodzi. Niech pan nie kupuje i tyle. Wyraźnie widać, ze Pan Marceli nie należy do ulubieńców winicjatywy. Na tym portalu bezbłędnie sie czuje kogo winicjatywa lubi, a kogo nie… I dotyczy to tak polskich winiarzy jak i dyskontów czy importerów…
            Wyobrażacie sobie państwo np. artykuł pt. „Importer zwariował” ponieważ zrobił narzut 100% na cenę importowanego wina..?! A przecież większość ma takie narzuty. Czemu wtedy pan nie trąbi panie Nowicki?! A przecież dużo łatwiej jest sprowadzić wino niż je wyprodukować zwłaszcza w Polsce.

            Juz ktoś tu pisał, ze toantyartykul dnia jak nie roku, ja dodam od siebie pet analogia „Nowicki zwariował”…

          • Wojciech Bońkowski

            Maurycy Koscielniak

            Jeśli importer podniesie cenę wina o 100% „ze względu na duże zainteresowanie” to na pewno napiszemy o tym.

            Poza tym zapomniał Pan że w cenie sprzed dwukrotnej podwyżki już była marża producenta. Nie jest to więc odpowiednik 100% narzutu na importowanym produkcie. Dodaję dla ścisłości, bo nie jestem zwolennikiem narzutów 100% i często krytykujemy nadmierne ceny importowanych win.

          • GrzegorzC

            Wojciech Bońkowski

            Nie znam się, to się wypowiem. ;-)

            Dla mnie osobiście o wiele mniejszym problemem jest zapłacenie za polskie wino 100 PLN, niż 50 PLN za wino zagraniczne które w detalu mogę kupić w kraju pochodzenia za 5 €, a takie wina bez problemu można znaleźć na półkach polskich sklepów.

          • lech mill

            Maurycy Koscielniak

            Panie Maurycy
            Już po burzy. Temperatura spadła, jest niedzielny wieczór. Sączy Pan zapewne coś dobrego. Proszę przeczytać jeszcze raz artykuł pana Nowickiego. Jest tam coś o zwariowanym winiarzu?
            Otóż pana Nowickiego powinno żywotnie obchodzić to, co się stało z Sandomiriusem. Z prostego powodu: jest dziennikarzem. Pisze dla Winicjatywy – opiniotwórczego forum skierowanego do konsumenta. Sam może tego wina nie kupi, ale zawodowo ma obowiązek napisać o zjawisku.
            Możliwe, że w tekście górę wzięły emocje, zabrakło jednego telefonu, paru zdań wyjaśnienia. Ale wierzę niezłomnie, że i pan Nowicki i cała Winicjatywa trzyma mocno kciuki za całe polskie winiarstwo, od Bałtyku do Tatr (nawet to z zachodniopomorskiego). Dali temu wyraz wystarczająco często, wspierając, pisząc i krytykując. Naszym winiarzom potrzebna jest krytyka dużo bardziej niż puste laurki. Pamiętajmy, że winiarstwo w Polsce to wyzwanie nie tylko dla producentów, ale przede wszystkim dla konsumentów. Ale też dziennikarzy piszących o polskim winie.
            ps. licytację, kto zasługuje na tytuł Najmłodszego Winiarza II RP mogą zakłócić jesienne wybory zmieniające numer RP na dyplomie. Lepiej nie zaglądać w metrykę i okładki dyplomów a po prostu robić dobre wino w dobrej cenie.

          • Mlody winiarz

            Marceli Małkiewicz

            Tak się składa, że zaszczytny tytuł najmłodszego winiarza w Polsce należy prawdopodobnie do Michała Pajdosza (24 lata) z winnicy Jakubów tworzącego jedne z lepszych win w Polsce. Jest jeszcze wiele innych osób młodszych od Ciebie w Polsce ;) również ja łapię się na tej liscie. I nie oszukujmy się, cena 100 złotych za butelkę hybrydy to jest dużo za dużo…

  • Tom Cydrolot

    a ja rozumiem decyzję Marcelego Małkiewicza – wino z pierwszego (bodajże) zbioru Seyvala zdobywa Championa (gratulacje!), butelek pozostało niewiele, z pewnością będzie zainteresowanie, więc podnosi cenę – wino trafi do najbardziej zainteresowanych. Nie będzie zainteresowania, to Marceli sam to wino wypije. Polskie wino ma nadal charakter butikowy, więc mechanizm ograniczonej podaży przy (przewidywanym) sporym popycie działa tu o wiele silniej. Ta dyskutowana decyzja, to decyzja handlowa, nie musimy wchodzić na wyższe tony o szkodach dla polskiego winiarstra, pozycjonowaniu konkursu Galicja Vitis, czy oceniać generalny pozom cen naszych win, czy zbyt wcześnie odnosić polskie winiarstwo, już choćby nawet do morawskiego. Ja pewnie tego wina za 100 zł nie kupię, ale ktoś inny tak. Ja mogę
    poczekać ew. na nowy rocznik, i na całe szczęście dla wszystkich
    zainteresowanych w ofercie jest nadal kilka innych win z tej samej
    winnicy w „zwykłych” cenach.

    • Wojciech Bońkowski

      Tom Cydrolot

      Zgoda, nierównowaga popytu i podaży podnosi ceny. Chodzi jednak o to, żeby nie przesadzić. Bo wtedy pojawi się konsumencki opór. „Wizerunkowo genialne. Typowa cebula” to tylko jeden z wielu wczorajszych komentarzy na FB.

  • Marcin Aleksander

    Pytanie tylko; czy to wino w nowej, lepszej cenie jest tego warte (hipsterka i tak pewnie kupi)? Bo za taką kwotę bez większego problemu kupię dwie, dobre jak nie świetne butelki białego.

    • Marcin Czerwiński

      Marcin Aleksander

      Dokładnie. Za Jagiełłę mam Furminta od Imre Györgykovács`a. Tyle komentarza.

      • lech mill

        Marcin Czerwiński

        A jeśli spojrzymy na to okiem filatelisty? Informacja o zniszczeniu jednego z kilku zachowanych „błękitnych mauritiusów” powoduje automatyczny wzrost ceny katalogowej pozostałych egzemplarzy. Choć sam znaczek urody nie zmienia.
        Przecież to jasne, że ktoś, kto płaci za Sandomirusa 100 zł, świadomie kupuje zestaw: zawartość butelki za ca 35 zł plus wartość kolekcjonerską wyrobu z dodatkiem fanaberii podbitej ciekawością jako swoisty cukier resztkowy łagodzący nieracjonalny wydatek. Można wymyślić sobie funkcję i wyliczyć cenę ostatniej butelki na poziomie np.100 000 zł, gdzie ciągle będzie zakorkowane te biedne 35 zł.
        Swoją drogą to chyba dobrze dla prestiżu nagrody, że tytuł Championa (oldskulowej warszawce może kojarzyć się z torem na Służewcu) wywołuje taki skutek. Gorzej byłoby, gdyby producent obniżył cenę do np. 25 zł albo wręcz rozdał te butelki zmarzniętym plażowiczom w Mielnie. Galowie oraz Galicjanie z Galijczykami byliby oburzeni.
        Moje doświadczenia z polskim winem upoważniają mnie do następujących refleksji:
        1. Średnio zaawansowani winopijcy raczej zimno kalkulują przed wydaniem 50 zł –
        dwa pewne, bez niespodzianki w kieliszku „czilijczyki” czy zagrać w pokera polską flaszką.
        2. Top of The Top polskiej society winiarskiej, cienkiej jak francuski naleśnik, pije polskie wino pod przymusem (sędziowanie, patronowanie, prelegowanie). I bez rękawiczek do ręki nie weźmie.
        3. Najbardziej obiecującą grupą – poza hipsterką – są ci, którzy właśnie rozważają zdjęcie piwa i wódki ze stołów komunijno-imieninowych i podpierając się wyrobami działkowymi dziadka odkrywają nowe smaki. Tracą swoje winne dziewictwo w objęciach polskiego wina, które – o dziwo – nie jest dla nich ani trudne ani przeszacowane cenowo. Paradoksalnie to, co jest ułomnością dla koneserów, czyli nieszlachetne pochodzenie, jest atutem w tym przypadku. Nieczystość hybryd brzmi na podniebieniu swojsko i nie odstręcza. Bo kto powiedział, że dobrze skrojona hybryda jest gorsza od zmiędolonej w polskim klimacie vinifery? Jest niewątpliwie inna.
        Wiem, że odjechałem daleko od Sandomirusa i jego czempionatu, ale może to jest właśnie drugie (lewe albo prawe) skrzydło frontu popytowego na polskie wino, na którym zaczynają pojawiać się kolekcjonerzy, których stać na zakup jednej z 200 butelek na świecie a potem oblać ten akt jednym z 50 tysięcy furmintów od Gyogykovacsa? Dobrze, aby centrum tego frontu zadbało o dobre maniery recenzując sytuację i nie lekceważyło swoich skrzydeł.
        ps. Pan Jacek z mojej wsi oraz jego koledzy, wieloletni miłośnicy tanich alkoholi z lokalnych minidelikatesów, zauważyli wyższość organoleptyczną i przyczynowo-skutkową (the day after) polskiego wina nad zakurzonymi viniferami za 15 zł z górnej półki.

        • Wojciech Bońkowski

          lech mill

          1. czy kosmiczne spekulacje na znaczkach mają być wzorem dla polskiej sceny winiarskiej? idźcie dalej tą drogą, to nikt nie będzie tych win pił, tylko wstawiał w gabloty. piękną porażką skończy się wtedy próba produkowania więcej niż owych 200 butelek.

          2. czy Pan Jacek z Twojej wsi za wyższość organoleptyczną hybrydy nad viniferą jest już gotów płacić 30 złotych więcej?

          3. ciągle pokutuje u nas opinia, że konsumenci chętnie sięgają bo te bardzo drogie butelki polskich win i nie narzekają. doprawdy? a mniej się wydaje, że udziały w rynku zwiększają i swój wizerunek wzmacniają winnice, które potrafią wyprodukować regularną jakość w kluczowym przedziale cenowym 40-60 zł. nazwisk wyjątkowo nie przytoczę, bo się okaże że „wspieram konkretne osoby”.

          • lech mill

            Wojciech Bońkowski

            Panie Redaktorze
            ad.1. użyłem troszkę niefortunnej ilustracji pisząc o – jednak – marginalnym wydarzeniu jakim jest „incydent” z Sandomiriusem. Apostolskie wołanie: „Idźcie dalej tą drogą, to….” nie jest wołaniem na puszczy. Ci co produkują więcej niż 200 butelek uczą się trzymać wodze w garści gdy fantazja ponosi. Przecież Redaktor coś o tym wie. Jest główny nurt i są, jak zawsze (i wszędzie) boczne strumyki. Polskie winiarstwo będzie i takie i takie. Takie dłużej a takie krócej.
            ad.2. Pan Jacek z Mojej Wsi wie, że hybryda to silnik nowej generacji. Za mołdawskie wino Lukullus Pintus z rzeczonych minidelikatesów nie zapłaci 12,50 zł bo jest ohydne, chociaż etykieta informuje, że za szkłem mieszka vinifera. Za hybrydę też nie zapłaci 42,50 bo ma swoje limity wydatkowe (każdy je ma), ale napić się – napije. Robi to tylko dla walorów organoleptycznych i w ukryciu, żeby koledzy się nie śmiali, że jest babą. Ale gdyby miał wręczać łapówkę w GS-ie, to kupi hybrydę a nie Lukullusa. Bo szczery i dobry z niego chłop.
            ad.3. Całkowita zgoda. Do tego przedziału powracają nawet ci, którzy brali duuużo większy zamach. Też nie przytoczę nazwisk.
            pozdrawiam serdecznie

        • Marcin Aleksander

          lech mill

          Ooo, myślę, że śmiało może kolega do fascynacji filatelistycznych dołożyć pisanie poezji. Warto pomyśleć nad debiutem, lekkość pióra ku temu, a i zawsze można też dołączyć taki tomik do zestawu „polskie wino w gratisie”. I zgarnąć i czempiona, i debiut roku.
          Są ludzie, którzy trzymają się prostej zasady: wino jest do picia i ma sprawiać przyjemność. Nierzadko wydają też więcej niż stówka. Tak, ważne jest jakie emocje wzbudza smak, ale nie etykieta. Nie ma w tym nic z zimnej kalkulacji.

          • lech mill

            Marcin Aleksander

            Pozdrawiam Szanownego Kolegę
            jak w większości przypadków tak i teraz mam problem z odczytaniem: kpi, lży czy laury śle. Na wszelki wypadek pozdrawiam serdecznie.
            ps. proszę nie obrażać zbieraczy etykiet. My, filateliści, jesteśmy solidarni.

          • Marcin Aleksander

            lech mill

            Szanowny Kolego, ani kpi, ani lży, leży i nie kwiczy. Ale myśli. Gdyby tak namówić tego producenta, by oficjalnie, komisyjnie zrzucił ze skały 100 butelek, to pozostałe podwoiłyby wartość. Producent zarobi tyle samo, a filateliści zyskają jeszcze bardziej pożądany obiekt, bo w mniejszym nakładzie. To chyba dobra argumentacja, zgodna z duchem filatelistyki winiarskiej i wychowania w trzeźwości? A i solidarność z producentami etykiet może się zacieśnić.

            Życzę wszystkim biorącym udział w dyskusji szczypty dystansu. Na wszelki wypadek ;).

          • lech mill

            Marcin Aleksander

            Szanowny Kolego
            nie potrafię dobitniej napisać, że jestem tego samego zdania.
            Filateliści wszystkich krajów-łączcie się.
            Pozdrawiam.

        • Sławomir Hapak

          lech mill

          1) I. Gyorgykovacs gospodaruje na +/- jednym hektarze – znaj proporcję, Mocium Panie…
          2) „Bo kto powiedział, że dobrze skrojona hybryda jest gorsza od zmiędolonej w polskim klimacie vinifery?” – bardzo wielu rozsądnych ludzi już to powiedziało. Wiele razy.

          • lech mill

            Sławomir Hapak

            ad.1. A to spryciula. Nie musi uzgadniać utylizacji odpadów z WIJHARS-em.
            ad. dobrze naśladować rozsądnych ludzi
            pozdrawiam Pana

    • Szymon Rzeźniczek

      Marcin Aleksander

      Za taką cenę można mieć genialnego Rieslinga zza zachodniej granicy, a nie polską hybrydę. Przy całej mojej sympatii do polskiego winiarstwa wkurza mnie takie czerstwe postępowanie.

  • Grzegorz

    Przeczytałem dwukrotnie artykuł i jestem bardzo zdziwiony burzą w komentarzach, która się po nim rozpętała. W moim odbiorze wymowa artykułu jest prosta i następująca – wino jest fajne, ale nie wybitne, a na pewno mocno przewartościowane w kontekście aktualnej ceny 100 zł. Z tezą można się zgadzać, lub nie, ale nie wydaje się ani specjalnie kontrowersyjna, ani ton artykułu nie był napastliwy, żeby sprowokować „rejtanowskie” komentarze. Choć rozumiem, że panujące za oknem temperatury nie służą studzeniu gorących polskich temperamentów.

    Jako konsument chciałem się odnieść do jeszcze jednej poczynionej uwagi – mianowicie nazwaniu wina „butikowym”, czy może szerzej nazwaniu polskich win butikowymi. Dla mnie produkt butikowy, to rzecz produkowana w niewielkim nakładzie, często rzemieślniczymi metodami, z poszanowaniem środowiska, łańcucha dostawców itd., ale przede wszystkim jest to produkt najwyższej jakości, za czym oczywiście idzie wysoka cena. Z całym szacunkiem dla polskich winiarzy i ich win, ale jeszcze nie zdarzyło mi się próbować polskiego wina, które nazwałbym wybitnym, i które w związku z tym uzasadniałoby wysoką cenę. Polskie wina, które miałem okazję próbować były smaczne i bardzo smaczne, ale nie wybitne. Cena w okolicach 50 zł jest moim zdaniem uczciwą biorąc pod uwagę ilość wyprodukowanych butelek, pewną pionierskość, odwagę w postawieniu na nieoczywisty w tym kraju biznes, ale bardzo wątpię, żebym wydał więcej za polskie wino.

    • Wojciech Bońkowski

      Grzegorz

      Za pierwszy akapit dziękuję. Podpisano: Władimir Władimirowicz.

  • Irek „blurppp” Wis

    200 butelek, po 50 zł brutto drożej czyli jakieś 35 zł netto drożej. Razem 7 tys zł. straty wizerunkowe wielokrotnie większe. Gra nie wara świeczki.

    • Szymon Rzeźniczek

      Irek „blurppp” Wis

      Ale jest rozgłos. Teraz każdy kto nie pił rzeczonego wina, a trafi na artykuł na WI i do tego będzie zainteresowany polskim winem, zastanawia się jak to wino smakuje. Chętnie bym spróbował, aby wyrobić sobie opinię. Nie ważne jak o nas mówią, byleby mówili.

  • Justyna

    To wino kosztuje 65 zł, kupiłam ze 2 tygodnie temu. Jest dość owocowe, ale przyjemne. Jasne ze te cenę mozna kupic doskonale wino biale, nawet z nowej Zelandię. Al to jest wino polskie, juz ten fakt jest dla mnie odkrywczy. A mysle ze będzie tylko lepiej.

  • Justyna

    Co do Marceleego to uważam, ze ma pasje i swietnie o niej opowiada i zaraża :) oby wiecej takich osob. A ze jest zadowolony z siebie, a czemu ma niby nie być….