Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

Lepsze jest wrogiem dobrego

Komentarze

Po zeszłorocznym sukcesie Soave Preview, najważniejszej w tej apelacji imprezie poświeconej prezentacji bieżącego rocznika tego słynnego włoskiego wina, istniały solidne podstawy, by spodziewać się jakościowej powtórki. A tymczasem…

Tegoroczna edycja wybitnie nieudana. © ilgiornale.it.
Tegoroczna edycja wybitnie nieudana. © ilgiornale.it.

Organizator – Consorzio Tutela Vini Soave – idąc za ciosem, postanowił zwiększyć zasięg imprezy, zapraszając 2 mln dziennikarzy więcej. Są kraje, w których bez problemu poradzono by sobie z dużą liczbą gości, ale są też Włochy, gdzie logistyka zawsze jest wyzwaniem. Wybrane na centrum wydarzeń małe, ciche miasteczko Monteforte d’Alpone zostało sparaliżowane dziesiątkami busów, kręcących się po jego wąskich uliczkach jak mrówki w drodze do gniazda. Nic nie odbywało się na czas, na godzinne opóźnienia w pewnym momencie przestano zwracać uwagę, a tak chwalony przeze mnie w zeszłym roku program odwiedzin u winiarzy zakończył się całkowitą klęską. Dobrze, że przynajmniej jedyna winnica do której udało mi się dotrzeć, była warta tego zaistniałego chaosu, ale o tym za chwilę.

Jak sparaliżować małe miasteczko, odcinek 1. © Maciej Nowicki.
Jak sparaliżować małe miasteczko, odcinek 1. © Maciej Nowicki.

Rzadko też zdarza się, by za rosnącą irytację braci dziennikarskiej odpowiadała wyłącznie jedna osoba. Tymczasem o ile dyrektor konsorcjum – Aldo Lorenzoni – robił wszystko, by zminimalizować przynajmniej wizerunkowe straty, tak „główny enolog” konsorcjum (przyznaje, zaskakujące stanowisko, z którym nie spotkałem się nigdzie indziej), jego wysiłki skutecznie torpedował. Giovanni Ponchia – bo o nim mowa, jest bowiem bolesnym przykładem osoby nie mogącej pogodzić się z faktem, że nie odkrył samodzielnie szczepu garganega i nie zjednoczył tutejszych winiarzy. Chcąc wynagrodzić sobie ten swoisty ból egzystencjalny, przynajmniej raz w roku staje w blasku reflektorów – szkoda, tylko że przy okazji spychając w narożnik faktycznie wartościowych gości.

Kerin O'Keefe i Giovani Ponchia - mówił głównie ten drugi. © Kerin O'Keefe / Twitter.com.
Kerin O’Keefe i Giovanni Ponchia – mówił głównie ten drugi. © Kerin O’Keefe / Twitter.

Kerin O’Keefe, uznana dziennikarka Wine Enthusiast odpowiadająca za recenzje włoskich win, ledwie kilka razy została dopuszczona do głosu w trakcie degustacji, którą – w teorii i zgodnie z programem – sama prowadziła. Charyzma Johna Szabo, Master Sommeliera z Kanady, została brutalnie zdeptana, a on sam – który zapewne poprowadziłby seminarium dotyczące win wulkanicznych z prawdziwą pasją (szczerze polecam jego świeżo wydaną książkę na ten temat) – został zredukowany do potwierdzania słów Głównego Enologa – na nic więcej nie starczyło już czasu. Zaś najważniejszy punkt programu – degustacja aktualnego rocznika Soave 2015 – zamieniła się w organizacyjną groteskę i gdyby nie decyzja moja i Ewy Wieleżyńskiej (przy okazji – szczerze polecam jej nowy blog), by wina zdegustować samodzielnie poza salą degustacyjną, prawdopodobnie wciąż czekalibyśmy na doniesienie butelki nr 24.

A co z samymi winami? Bolesne rozczarowanie. Rocznik 2014, zrodzony w bólach rekordowych deszczów, przy jakości win z rocznika 2015 mógłby urosnąć do rangi jednego z lepszych w ostatniej dekadzie. Ma się bowiem wrażenie, że w ciężkich warunkach atmosferycznych – parafrazując słowa piosenki Budki Suflera – „ratując co się da” , winiarze włożyli maksimum wysiłku w produkcję win i dzięki lepszej niż zwykle pogodzie we wrześniu, stworzyli wina o dobrej strukturze, owocowym aromacie i tylko trochę wyższej niż zwykle kwasowości, która akurat mi nie przeszkadzała. Co więcej, ta kwasowość zapewnia winom z rocznika 2014, próbowanym raptem miesiąc temu, przyjemną świeżość.

Dobra pogoda nie oznacza automatycznego sukcesu. © Maciej Nowicki.
Dobra pogoda nie oznacza automatycznego sukcesu. © Maciej Nowicki.

Wina z rocznika 2015 są zaś bolesnym rozczarowaniem i to niezależnie od tego, czy mówimy o szerszej apelacji Soave DOC, czy obejmującej najstarsze tereny upraw Soave Classico DOC. Dobra dojrzałość winogron sprawiła, że niektórym producentom nie chciało się chyba popracować nad równowagą. W konsekwencji większość win stała się boleśnie anonimowa i jednakowa (mdławe jabłko i cytrusy z goryczką w końcówce).

Lepiej, szybciej i przyjemniej było degustować na zewnątrz. © Maciej Nowicki.
Lepiej, szybciej i przyjemniej było degustować na zewnątrz. © Maciej Nowicki.

W wyniku wzmożonego wysiłku, po głębokich przemyśleniach, wzajemnych konsultacjach i konieczności uciekania od dymu papierosowego wytwarzanego przez ww. Głównego Enologa, udało mi się wskazać kilka win faktycznie wyróżniających się. Oto krótka lista – jak widać wśród win z apelacji Soave DOC udało się znaleźć ledwie dwa sensowne:

Fasoli Gino Soave DOC Borgoletto 2015 – oszczędne aromatycznie, zdecydowanie po stronie nut skalistych, kamiennych i mineralnych, świetna kwasowość

Tamellini Soave DOC 2015 – mniej tu tropikalnego owocu, raczej młode jabłko, nuty wapienne i super mineralność

Pieropan Soave DOC Classico 2015 – ten sławny producent po dłuższej przerwie powrócił do współpracy z konsorcjum, a jego wino niemal od razu „pozamiatało” konkurencję; niesamowicie czyste, mineralne. ledwie lekko owocowe, ale tu potrzeba cierpliwości

Corte Adami Soave DOC Classico Cimalta 2015 – jabłko i cytrusy, soczysty smak z lekkimi, słodkawymi akcentami., długie

Corte Mainente Soave DOC Classico Tovo al Pigno 2015 – sporo owocu, niezła kwasowość i bardzo fajne akcenty słonawe

Le Battistelle Soave DOC Classico Montesei 2015 – chwaliłem tego producenta rok temu, nowy rocznik także jest bardzo smaczny, z dobrą strukturą i dojrzalszym owocem, umiejętnie podbitym nutami dębowymi.

Wielki powrót. © Maciej Nowicki.
Wielki powrót. © Maciej Nowicki.

Na szczęście, jak co roku dane nam było wrócić do starszych roczników Soave, a degustacja ta kolejny raz potwierdziła, że są to wina z dobrym potencjałem starzenia. Nawet te dojrzewające wyłącznie w stalowych kadziach i pochodzące z podstawowej apelacji smakowały albo wciąż bardzo młodo – jak choćby cytrusowo-mineralne Fattori Soave DOC Danieli – albo pysznie dojrzale – jak ujmujące wszystkich dojrzałym owocem, nutami nafty i skórki chlebowej, z niesamowicie długim posmakiem Tenuta Sant’Antonio Soave DOC Monte Ceriani 2007.

Najwyraźniej czym starsze tym lepsze. © Maciej Nowicki.
Najwyraźniej czym starsze, tym lepsze. © Maciej Nowicki.

Klasą dla siebie były jednak wina z Azienda Agricola Gini. Powiedzieć, że to producent z tradycją, to nic nie powiedzieć. Rodzina Gini zajmuje się uprawą winorośli od… 1600 roku, a dokument poświadczający zakup parceli „Contrada Salvarenza” pochodzi z roku 1852. Inne liczby także robią wrażenie – winifikacja bez dodatku siarczynów rozpoczęła się jeszcze w 1985 roku, od 10 lat uprawa jest już wyłącznie ekologiczna. Gini posiadają łącznie 55 hektarów upraw, ale w apelacji Soave jedynie połowę. I to właśnie tam znajdziemy ponad 100-letnie krzewy sprzed filoksery, używane do produkcji czołowego tutaj wina – La Froscà Soave Classico DOC (100% garganega).

O jego możliwościach mogliśmy przekonać się w czasie pionowej degustacji 11 roczników, z których najmłodszy pochodził z rocznika 2014, a najstarszy – uwaga! – z 1988. O żadnym z nich nie można było powiedzieć, że jest już bez życia, ale na szczególną uwagę zasługują dwa z nich. Rocznik 2001 – gdzie do wciąż dobrej świeżości dochodzą nuty miodu, migdałów i przypraw – oraz wspominany 1988. Przy tych aromatach dojrzałych cytrusów, świeżej skórki chlebowej i ziół śródziemnomorskich, naprawdę trudno uwierzyć że pije się prawie 30-letnie wino. I to białe!

Niesamowite przeżycie. © Maciej Nowicki.
Niesamowite przeżycie. © Maciej Nowicki.

I tylko szkoda, że w czasie tegorocznej wizyty w Soave takich emocji było jak na lekarstwo.

Do Soave podróżowałem na zaproszenie Consorzio Tutela Vini Soave.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.