Winicjatywa zawiera treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich.

Treści na Winicjatywie mają charakter informacji o produktach dostępnych na rynku a nie ich reklamy w rozumieniu Ustawy o wychowaniu w trzeźwości (Dz.U. 2012 poz. 1356).

Winicjatywa używa plików cookies (tzw. ciasteczka) w celach statystycznych, zbierając anonimowe dane dotyczące korzystania z portalu (strona wejścia, czas trwania wizyty, klikane linki, strona wyjścia, itd.) za pomocą usługi Google Analytics lub podobnej. Zbierane dane są anonimowe – w żaden sposób nie pozwalają na identyfikację użytkownika.

Opuść stronę

#Ludzie: Kamila Gurdała

Komentarze
© Archiwum prywatne.

Kamila Gurdała

Dawniej mieszkała w Mediolanie, gdzie kupowała oprogramowania dla wydawnictwa Walta Disneya, pisała kilkumilionowe budżety, raporty o postępie różnorodnych badań farmaceutycznych i medycznych, uczyła się gotować w mediolańskiej szkole kulinarnej, a zamiast chodzić do kina, uczestniczyła w degustacjach organizowanych przez Stowarzyszenie Sommelierów Włoskich (ASI) i Narodową Organizację Degustatorów Wina (ONAV). Obecnie jest zarejestrowanym odbiorcą wyrobów akcyzowych, właścicielką hurtowni alkoholi, prowadzi ewidencje banderol, jest magazynierem, kurierem oraz pełni wiele innych funkcji w swojej firmie Moja Italia, która zajmuje się importem win z endemicznych szczepów, winifikowanych w możliwie najbardziej naturalny sposób. Winiarskie plany na przyszłość to sprowadzenie do Polski kolejnych ciekawostek: pallagrello, minutolo, cerreto, sagrantino passito czy niefiltrowanego taurasi.

Dlaczego wino?

To chyba przeznaczenie. Kiedy byłam mała, lubiłam czytać kontretykiety win. Wydawały mi się one poetyckie, bo gdzie indziej w codziennym życiu, w świecie artykułów spożywczych, pisze się o bukietach czy wachlarzach aromatów? Marzyłam o tym, żeby kiedyś móc robić opisy win. Dzisiaj konieczność opisywania wina jednym zdaniem jest jedną z rzeczy, których najbardziej nie lubię!

Kolejnym etapem, który przybliżył mnie to świata wina, była wizyta w Reims na konferencji z wystawną galą w piwnicach pewnego maison. Jak tylko zobaczyłam drogowskaz na Route de Champagne wiedziałam, że żadna inna atrakcja turystyczna, żadne muzeum, nie będzie tak ciekawe, jak droga wijąca się między winnicami, których krajobraz mnie zachwycił i oczarował. Choć wycieczkę przypłaciłam mandatem za złe parkowanie w Aÿ – było warto!

Późniejsze wizyty w winnicach Piemontu i Lombardii, odkrywanie miejsc i win, o których nigdy wcześniej nie słyszałam, rozmowy z winiarzami szczęśliwymi z tego, co robią w życiu, ostatecznie sprawiły, że zaraziłam się ich pasją i postanowiłam przenieść ją na polski grunt właśnie poprzez wina.

Mój ulubiony region winiarski to…

Umbria – przypomina trochę Toskanię, ale jest tam mniej turystów. Do tego świetna lokalna kuchnia (czarna trufla, makaron strengozzi, wędliny z Nursji) i wina z charakterem (sagrantino, trebbiano spoletino). Zachwyca mnie również Valtellina – jej krajobraz i, bądź co bądź, „dosyć” ekstremalne warunki upraw. Podczas mojej ostatniej wizyty odkryłam tam miejsce z najlepszą na świecie bresaolą i pizzocheri.

Gdy myślę o reinkarnacji, to jestem szczepem…

Chciałabym powiedzieć aglianico, bo bardzo lubię je pić, ale jako osoba raczej spokojna i skromna, bardziej widziałabym się jako fiano minutolo z Apulii – intrygujące i niespotykane.

Na co dzień piję wino…

Tak naprawdę ostatnio rzadko „piję” wino. Degustuję średnio 1 – 2 wina dziennie, w 95% są to próbki win z regionów czy szczepów, które planuję wprowadzić w przyszłości do portfolio. Interesują mnie polskie wina. Czasem próbuję też win, o których pisze się i mówi najwięcej – te z Lidla i Biedronki.

Wino, które zmieniło moje życie…

Romanée Saint-Vivant Grand Cru z Domaine Jean-Jacques Confuron – nigdy wcześniej nie piłam wina, które wywarło na mnie tak ogromne wrażenie.

Najwięcej wydałam na butelkę…

Jestem skłonna wydać dosyć dużo, zarówno na wino jak i na jedzenie. Najczęściej jednak kupuję wino bezpośrednio u producentów. Są to zazwyczaj niewielkie, rodzinne gospodarstwa produkujące wina z nieznanych szczepów i ze względu na swoją niszowość, mało atrakcyjne z punktu widzenia standardowego, masowego klienta. Takie wina nie osiągają zabójczo wysokich cen. A ja wierzę, że żeby pić bardzo dobre wina, wcale nie trzeba dużo wydawać.

Wino i jedzenie – warto łączyć?

Zdecydowanie tak! Jest to sztuka sama w sobie, a małżeństwo wina z jedzeniem może opowiedzieć historię i tradycję enogastronomiczną danego regionu. Zawsze pytam producentów, do jakich lokalnych dań pija się ich wina. Dla mnie każda butelka jest pretekstem do ugotowania czegoś specjalnego – wertuję lokalne receptury i przepisy wielkich szefów, czytam porady sommelierów.

Najtrudniejsze w winie jest…

Przekazać, wyrazić, opisać jakość i charakter wina

Butelka, o której marzę…

Na razie nie mam takich marzeń. Znając siebie, na pewno byłoby mi żal otworzyć tę butelkę. Czekałabym na specjalną okazję, która nigdy nie byłaby wystarczająco wyjątkowa.

Ludzie piszący o winie nadużywają słowa…

Nie potrafię wskazać konkretnego słowa, ale czasem myślę, że wiele rzeczy pisanych o winie po prostu trudno zrozumieć.

Przyszłość wina to…

Wina z lokalnych szczepów, tworzone przez konkretnych ludzi z pasji, a nie dla wymagań rynku oraz koneserzy, którzy będą chcieli je pić.

Komentarze

Musisz być zalogowany by móc opublikować post.